Rocznica zbrodni
Jakiś bęcwał napisał na tym blogu, że klony Rakowskiego milczą w sprawie Katynia. To pokazuje, do czego pewnym ludziom na prawicy służy Katyń – żeby dokopać innym.
Obejrzałem transmisję obchodów z Katynia z zapartym tchem (i zgrzytając zębami z powodu fatalnego tłumaczenia). W sumie uważam obchody za doniosłe i za ważny krok we właściwym kierunku, to jest w kierunku odpolitycznienia historii. Już sam fakt zorganizowania wspólnych uroczystości, z Putinem jako gospodarzem i z Tuskiem jako gościem, stanowi wydarzenie bez precedensu. Osoby towarzyszące Tuskowi – starannie dobrane – rodziny ofiar, duchowni, a także Wałęsa, Mazowiecki, Wajda, Klich, Zdrojewski – wszyscy oni powinni byli tam być. Widok flag Polski i Rosji spowitych kirem robił wrażenie. Mazurek Dąbrowskiego grany przez rosyjską orkiestrę w Katyniu – to wszystko miało swoją wymowę.
Przemówienie Putina było lepsze niż oczekiwałem. Mówił o wstydzie, o zbrodniach totalitaryzmu, których niczego nie usprawiedliwia, o cynicznych kłamstwach, o tym, że nie ma alternatywy dla dobrych stosunków polsko-rosyjskich, o początku II Wojny Światowej pod Westerplatte, o żołnierzach Andersa i Armii Krajowej – to wszystko niemało. Zapewne można było więcej – zapowiedzieć ujawnienie wszystkich dokumentów, a także przeprosić wszystkie ofiary totalitaryzmu, ale to pierwsze może być trudne ze względu na strach przed roszczeniami i procesami oraz lawina, jaką mogłoby to spowodować (Ukraina, kraje Bałtyckie). Biorąc pod uwagę stan świadomości w Rosji – przemówienie Putina było ważnym krokiem w kierunku destalinizacji, a także w kierunku polskich oczekiwań. Nie spełnione do końca, ale jednak… Przemówienie było chłodne, odczytane, a nie wygłoszone, widać, że płynęło z „rozumu”, a nie z serca, ale Putin taki jest, nie widziałem go wzruszonego, potrafi za to być zniecierpliwiony i zły. Tym razem nie był. Opanowany aż nadto.
Przemówienie Tuska – świetne. Ludzkie, humanistyczne, kulturalne, przemyślane, włącznie z cytatami z Sołżenicyna, a także z ważnym przesłaniem – że to jest początek, a nie koniec drogi ku pojednaniu. Może trochę zagalopował się mówiąc, że mit Katynia jest mitem założycielskim III RP, ale ładnie mówił o prawdzie, która była zbroją, w jakiej naród przetrwał. Przemówienie od siebie, przeżyte, a nie przeżute.
Efekt polityczny – wzrost znaczenia Polski, zwłaszcza w stosunkach z Rosją, dalsza poprawa tych stosunków, inicjatywa utworzenia wspólnego instytutu, zaproszenie Putina do Polski. W Rosji – krok w kierunku poczucia rzeczywistości i uznania prawdy. Na arenie wewnętrznej, polskiej – osiągnięcie rządu Tuska, poważny sukces polsko-rosyjskiej grupy do spraw trudnych – inicjatywy, która początkowo mogła wydawać się kolejnym ciałem dyplomatycznym, a okazała się bardzo owocna. Na specjalne uznanie zasługuje jej polski współprzewodniczący, prof. Adam Daniel Rotfeld. Ciekawe, jaka będzie reakcja opozycji, zwłaszcza braci Kaczyńskich. Prezydent, który demonstracyjnie ociąga się z przyjęciem zaproszenia na uroczystości 9 maja w Moskwie, ma coraz mniejsze pole manewru. Znalazł się w sytuacji kiedy nie ma wyboru, a to nie jest dla polityka sytuacja komfortowa. Ciekawe, co powie w sobotę w Katyniu. Oby stanął na wysokości zadania.