Makabra
„ZAGŁOSUJ W ANKIECIE: CZY POWINNA SIĘ ODBYĆ EKSHUMACJA CIAŁA LECHA KACZYŃSKIEGO” – zaprasza Wirtualna Polska (wiadomości.wp.pl, 20 grudnia, godz.13.10). Czegóż to ludzie nie wymyślą! Ankieta na temat ekshumacji. Żadnych świętości, żadnej powagi śmierci, ankieta internautów na temat zwłok tragicznie zmarłego prezydenta, „zabitego” prezydenta, jak czytamy w „Rzeczpospolitej”. Żadnych zahamowań. Żadnej dyskrecji. Żadnej prywatności. Prezydent – nie prezydent, żywy czy martwy – zawsze jest dobry na ankietę. W demokracji – wiadomo, najważniejszy jest głos ludu, opinia publiczna, w niej Internet, a w Internecie ilość głosów. Jakie to niesmaczne. Jakie przemieszanie populizmu, braku hamulców, pseudo-demokracji uczestniczącej, aktywności obywatelskiej w najgorszym stylu, i Bóg wie, co jeszcze. Tylko ktoś o ograniczonej wyobraźni może ogłosić ankietę na temat ekshumacji. To nie są sprawy, które można rozstrzygać w drodze ankiety, a nawet które powinny zależeć od opinii publicznej. To sprawa bolesna, intymna, sprawa obolałych rodzin, może nawet sprawa państwowa, ale ankieta? Może jeszcze z nagrodami?
Ten „ktoś” z WP nie jest jednak winien, on(a) czyta codziennie w mediach o tajemniczej zawartości trumny w sarkofagu na Wawelu. Sprawę zainicjowały niektóre rodziny, media i politycy, zwłaszcza z kręgów PiS, który kwestionuje wszystko, co wiąże się z katastrofą smoleńską. Kilka rodzin i ich adwokat Rogalski (który w „Kropce nad i” wił się jak piskorz) wspominali o ewentualnym postulacie ekshumacji. Ale prawdziwego rozgłosu nadała sprawie tragicznie doświadczona Rodzina Kaczyńskich. Prezes JK wypowiedział się na ten temat nie przypadkowo, gdzieś w korytarzu, mimochodem, ale na konferencji prasowej. O ile na lotnisku w Smoleńsku zidentyfikował ciało prezydenta, o tyle w Polsce „był to człowiek, który zupełnie nie przypominał mojego brata”. Potem mówiło się, że prezes i pani Marta Kaczyńska nie podjęli jeszcze decyzji, potem zięć nieżyjącego prezydenta, też prawnik z ambicjami politycznymi, nie miał – w odróżnieniu od prezesa – wątpliwości, kto jest w trumnie. Jeżeli sama rodzina nie może się porozumieć, to cóż dopiero uczestnicy ankiety WP?
Trudno uwierzyć, że prezes PiS wyciąga tę sprawę po ośmiu miesiącach od pogrzebu z pobudek innych niż polityczne. Gdyby prezes miał autentyczne wątpliwości, to zgłosiłby je od razu odpowiednim władzom, bądź najbliższym w rodzinie czy w partii, ale jeżeli czyni to teraz, to chyba wyłącznie po to, żeby podważyć wszystko, zrzucić każdy skandal, wszelką odpowiedzialność, na barki Tuska i Spółki oraz ich rosyjskich wspólników. Trudno nie uznać wypowiedzi prezesa w sprawie szczątków najbliższej osoby za zabieg polityczny, który ma wskazać, że czego się dotknie dziadowskie państwo polskie – to zepsuje. Państwo polskie (czytaj „państwo Tuska et consortes”) jest straszne, a uratować je może tylko zmiana władzy.
Tę zaś można osiągnąć tylko w drodze wyborów. Aby wygrać wybory – trzeba dyskredytować rządzących i na każdym kroku demaskować ich nieporadność. W tym celu nie wolno pominąć niczego, włącznie z trumną prezydenta.
Do tego trumiennego kryzysu przyczyniają się także media oraz IPN – organizator kolejnych bezsensownych ekshumacji, najpierw gen. Sikorskiego, teraz kolejnych ofiar katastrofy gibraltarskiej. Wszystko to na koszt „dziadowskiego państwa”. Powstaje klimat, w którym spokój umarłych przestaje się liczyć. Ważniejszy jest cel polityczny. Gdyby udało się udowodnić, że samolot pod Gibraltarem runął z powodu zamachu, najlepiej sowiecko-brytyjskiego, gdyby udało się udowodnić, że w trumnie na Wawelu nie jest pochowany polski prezydent, gdyby udało się udowodnić, bądź choćby odkopać poszlakę, że pod Smoleńskiem to Putin z Tuskiem coś namieszali, najlepiej wspólnie, to nie trudno sobie wyobrazić, co by się działo.
W razie wątpliwości zawsze będzie można rozpisać ankietę.