Stosunek zaburzony
Kościół katolicki, który za publiczne pieniądze prowadzi katechezę w szkołach, a ostatnio coraz bardziej i w przedszkolach, stara się teraz położyć rękę na telewizji publicznej. Widocznie TV Trwam, Radio Maryja i inne to za mało.
Przypomnijmy fakty. Swojego czasu artysta, Adam Nergal Darski, podczas występu, na oczach licznej publiczności, podarł Biblię i nazwał ją kłamliwą księgą. Dla mnie był to fakt niesmaczny, godzący w uczucia religijne, a także estetyczne. Rwanie i palenie książek kojarzy mi się z Goebbelsem i ciemną nocą, którą rozjaśniał płomień książek palonych przez studentów w obecności ministra propagandy III Rzeszy. Podobne skojarzenia miałem, kiedy działacze PiS w szesnastu województwach cięli na kawałki broszurę rządu czy Platformy.
Jednak sąd uznał, że Tergal swoim postępkiem nie popełnił przestępstwa z art. 196 KK (obraza uczuć religijnych), bo – jak przypomina Katarzyna Wiśniewska w „GW” – „był swoistą formą sztuki w stylistyce grupy Behemoth”. Dla mnie to nie była żadna sztuka, tylko pożałowania godny wybryk. Było – minęło.
Teraz odezwali się biskupi, którym nie podoba się, że Nergal jest jurorem w programie muzycznym TVP. „Zatrudnianie wyznawcy satanizmu, bluźniercy, człowieka bez podstawowej kultury w telewizji publicznej bije wszelkie granice przyzwoitości…” – pisze bp W. Mering. Bp Sławoj Leszek Głódź pisze do prezesa TVP o „zaburzeniu stosunku do misji społecznej obowiązującej telewizję publiczną”.
Moim zdaniem „stosunek zaburzają” biskupi. TVP nie podlega, a w każdym razie nie powinna podlegać żadnemu Kościołowi, ma prawo zapraszać do współpracy ludzi rozmaitych wyznań i przekonań. Nawet, jeżeli Nergal – Darski obraził uczucia religijne, to został oczyszczony przez sąd, a poza tym zakaz występowania w TVP nie jest chyba karą w kodeksie kanonicznym. Dzisiaj Nergal, a jutro ktoś inny może dostać szlaban w TVP. Dlatego, chociaż postępek Nergala był niefortunny, to dużo większe zagrożenie widzę w próbach ingerowania przedstawiciel Episkopatu w media publiczne.
Amen.