Barwy kampanii
Im bliżej mety – tym większe napięcie. Dwa miesiące temu wydawało się, że Platforma „nie ma z kim przegrać”, a teraz PiS „siedzi jej na kółku”, a Palikot podszczypuje. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że w ostatecznym rachunku Janusz Palikot – odbierając głosy Platformie – działa na rzecz PiS. To paradoks, bo Palikot to polityk centrolewicowy, a mimo to swoją działalnością przysparza korzyści prawicy. Jedyna zasługa tego polityka to ostroga, jaką dał lewicy.
W tej kampanii wszystko jest możliwe, nawet spór o nieistniejące (a w każdym razie nieujawnione) nagranie rozmowy telefonicznej braci Kaczyńskich przed katastrofą w Smoleńsku. PiS tak się przeraził, iż nagranie takie istnieje i może zostać ujawnione za pięć dwunasta, że od razu zaczął je dementować jako fałszywkę, prowokację etc. A jak sprytnie Platforma to sobie obmyśliła: podrzuci tekst rozmowy mediom zagranicznym w czasie ciszy wyborczej!
Moi zdaniem to bzdura, na poziomie zamachu termojądrowego na samolot prezydencki. Takie nagranie, gdyby istniało, dawno by już ujrzało światło dzienne, bo nieszczelność służb jest znana. Poza tym, apatyczni, niemrawi „sztabowcy” Platformy nie byliby w stanie czegoś takiego wymyślić, wreszcie – last, but not least – zagranie takie obróciłoby się przeciwko Platformie, jako chamska prowokacja. Więc nie wierzę w tę gadkę, moim zdaniem poseł Hofman i spółka niepotrzebnie się denerwują.
Inną barwą tej kampanii ma być rzekoma „gra na przegraną”. Według tej „teorii”, prezes Kaczyński nie chce wygrać wyborów – woli zbierać siły i być jedyną opozycją do 2015 roku. Platforma też rzekomo nie chce wygrać, bo nadchodzi kryzys i władza będzie zmuszona do niepopularnych decyzji, nie doczeka do następnych wyborów, albo je sromotnie przegra. – Takie rozumowanie to moim zdaniem bzdura. Prezes Kaczyński marzy o powrocie do władzy, to zresztą jego dobre prawo. Tylko wtedy będzie mógł podsumować Tuska, Schetynę, Arabskiego, Nowaka i wszystkich tych, którzy „powinni zniknąć” z życia politycznego, zakończyć karierę przed Trybunałem Stanu, a jeszcze lepiej przed sądem powszechnym. Moim zdaniem zemsta, pragnienie odwetu, to są uczucia, które trudno odłożyć, można czekać na ich spełnienie, ale rezygnować z okazji – nie.
Platforma podobnie – nie dorżnęła watahy i wie, co ją czeka w opozycji. Mariusz Kamiński, Zbigniew Ziobro, Antoni Macierewicz dobiorą jej się do skóry. Platforma nie tylko chce dokończyć rozpoczęte dzieło, oddać do użytku wszystko, co dzisiaj jest „w budowie”, ale walczy o własną skórę. Wybory, które wydawały się letnie i przesądzone, nagle okazały się dramatyczne i dalekie od rozstrzygnięcia. Kampania, zrazu mizerna, nabrała rumieńców. Różnice programowe, takie jak np. zapowiadane przez PiS (po ew. wygranej) ponowne połączenie prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości, mało kogo emocjonują, chodzi raczej o wybór, kierunek ogólny – Polska godnościowa, narodowa, socjalna, nieufna, podejrzliwa, niechętna, kusząca kiboli, przekonana o własnej cnocie, sięgająca do głębokich kieszeni, przykościelna i zapatrzona wstecz, albo Polska pragmatyczna, zgodna, tolerancyjna, kosmopolityczna, opływowa, unikająca konfliktów w kraju i zagranicą.
Obie te Polski istnieją obok siebie, są pełne wzajemnej niechęci, do tego stopnia, że już nawet duchowieństwo zaczyna skakać sobie od oczu, biskup odsyła księdza do okulisty, żeby dojrzał Szatana. A wydawało się, że zaczyna być normalnie…
PS.
MANYK: Korespondencję do mnie proszę skierować pocztą na adres Redakcji, lub elektronicznie na adres Internet@polityka.com.pl. Pozdrawiam!