Jak żyć?
Wiosna piękna, ale zewsząd atakują złe wiadomości. W TVN 24 królują niedokończone drogi i autostrady, prezes Kaczyński na placu rozbabranej budowy, minister Nowak tłumaczy się jak umie, może zdążymy, ale szykujemy się na najgorsze, przewodniczący „S”, pan Duda mówi, że „jesteśmy na wojnie” z rządem w sprawie reformy emerytur, Tymoszenko grozi nowy proces, Putin obejmuje urząd prezydenta w stylu carskim, Warszawa zerwała współpracę ze szwajcarskim architektem p. Kerezem i podaje go do sądu, itd. itp.
Dla uspokojenia biorę do ręki „Rzeczpospolitą” (8 maja). Co tytuł – to klęska. Nad winietą i orłem „Rz” wielki tytuł „Widmo lewicy unosi się nad Europą” (to po wyborach we Francji). Czołówka I. strony: „Euro: a miało być pięknie. Szykuje się komunikacyjny horror, pozamykane zostaną szkoły, uczelnie, teatry, muzea”. Obok ponura wiadomość o nadchodzącej katastrofie energetycznej: „Black out już za trzy lata”. Poniżej: „Lubimy aresztować” – Polska przoduje w ilości wniosków o europejski nakaz aresztowania.
Strach zajrzeć na kolejne strony „Rz.”, bo tam można oczekiwać rozwinięcia ponurych wiadomości. – No, cóż – myślę sobie, gazeta opozycyjna ma swoje prawa. Widziałem to w Chile. Najlepszy tamtejszy dziennik, „El Mercurio” (najstarsza gazeta w Ameryce Łacińskiej), w czasie Pinocheta – jego gorący zwolennik – był za czasów transformacji i mojego tam pobytu (5 lat) wiecznie niezadowolony. Na świecie Chile uchodziło za symbol sukcesu, za gwiazdę na firmamencie Ameryk (Clinton), a czytelnicy „El Mercurio” mogli odnieść wrażenie, że ich kraj chyli się ku upadkowi.
Dla poprawy nastroju (zaczyna się majowy weekend) sięgnąłem po bliższą rządowi „Wyborczą” (11 maja). Zamiast spodziewanych ukłonów pod adresem Tuska i jego rządu – na pierwszej stronie prawie same Hiobowe wieści. Na czołówce „Polowanie na słupy”, czyli jak przez Internet werbowano do międzynarodowej pralni pieniędzy. Obok, kolejny „bad news”: „Więzienia CIA. Ściśle tajne kwity na Millera i Kwaśniewskiego”, można ich postawić przed Trybunałem Stanu. (Nie ma się z czego cieszyć, jeśli Konstytucja była łamana). Pozostałe tytuły: „Duda: ‘S’ jest na wojnie” (o emerytury), „Matura przez telefon” (za tysiąc złotych…), „Oskarżają Tymoszenko o zlecenia zabójstwa”, „Zamiast Muzeum (sztuki nowoczesnej) – wstyd”, „Nieszczere łzy na Ukrainą” i jedyny tytuł pogodny: „Po ośmiu latach Europa to nasz dom”.
Odkładam „Gazetę” pełen troski. Niektóre wiadomości są naprawdę przygnębiające, zwłaszcza ta o fiasku budowy muzeum i – co z tym związane – pat w dziedzinie roszczeń właścicieli działek upaństwowionych tzw dekretem Bieruta. – Dekret był konieczny dla odbudowy Warszawy, ale teraz trzeba płacić odszkodowania – mówi adwokat, który reprezentuje interesy byłych właścicieli.
Wiele jest powodów, że media skupiają się na trudnościach i porażkach. Jeden, to autentyczna troska o dobro naszego miasta, naszego kraju, szlachetne dążenie mediów do prawdy, do poprawy i naprawy, to kontrolna rola dziennikarzy. Druga, to walka polityczna, w którą media są zaangażowane. I wreszcie trzecia – złe wiadomości to dobry interes. Złe wiadomości sprzedają się lepiej.
Jak z tym wszystkim żyć? Co robić, żeby nie strzelić sobie w łeb, bo wiosna jest taka piękna? Moim zdaniem – nie dać się zwariować, w ocenie rzeczywistości nie zdawać się wyłącznie na media, ani na polityków, rozglądać się dookoła siebie, wybić się na niezależność w ocenie rzeczywistości, patrzeć na świat własnymi oczami, spojrzeć na paszport w szufladzie, przypomnieć sobie jak wyglądała Polska dwadzieścia – trzydzieści lat temu. To niemała pociecha, wystarczy, żeby żyć.
PS. Zainteresowanych spotkaniem, zapraszam na Targi Ksiązki w PKiN, Sektor A, stoisko 124, FK Olesiejuk, sobota 12 maja, godz. 11.30 – 12.45. Do zobaczenia!