Jakoś to będzie
Wczoraj widziałem już pierwszy samochód z biało-czerwonym proporczykiem. Do inauguracji Euro pozostaje jeszcze nieco ponad tydzień, adrenalina idzie w gorę, życie polityczne zamiera. Prezes Kaczyński słusznie udzielił nagany i zawiesił na miesiąc posła PiS Jana Tomaszewskiego. Ilość bredni, jakie ten człowiek wypowiadał („drużyna hańby”, „napluć trenerowi w twarz”, „prawdziwi Polacy”) przekracza wszelkie oczekiwania. Smutne, że były bramkarz nie wychodził z rozmaitych telewizji, gdzie był pożądanym gościem, bo zapotrzebowanie mediów na głupotę i skandale jest bezdenne. Nakręcany przez media Tomaszewski bredził jak w transie.
Prezes Kaczyński, który jeszcze niedawno był zwolennikiem bojkotu ukraińskiej części Euro i przeniesienia finału z Kijowa do Warszawy, zrozumiał, że Polacy są spragnieni sukcesu, nie tylko naszej reprezentacji (który jest niepewny), ale i całej imprezy. Chcą mieć satysfakcję z dobrze zorganizowanego turnieju, a tym samym ze swojego kraju (na który na co dzień psioczą), i chcą mieć dużo dobrego futbolu. Dlatego prezes zapowiedział coś na kształt pokoju olimpijskiego. Awantury w czasie Euro nie wyszłyby organizatorom na korzyść. Wierzę, że 10 czerwca też będzie panował spokój na Krakowskim Przedmieściu. A gdyby ktoś zaszumiał, to będzie się mówiło, że to prowokatorzy Tuska.
A kibice? Mam na myśli głównie tych, których moja ulubiona Kazimiera Szczuka skreśla, mówiąc że futbol to rozrywka dla mężczyzn, których interesuje głównie piłka, przemoc, piwo i seks. (Tymczasem feministki proponują żłobki zamiast stadionów itp.). Rzeczywiście, publiczność piłkarska nie jest tak wyrafinowana jak widownia tenisowa czy miłośnicy jazdy figurowej na lodzie, stadiony i okolice bywają areną gorszących wydarzeń, szkołą szowinizmu, brutalności i obłudy, ALE stadiony też są potrzebne, życie nie kończy się w żłobku, a im bardziej cywilizowane będą stadiony i okolice, tym lepsza stanie się publiczność. Będzie to trwało, ale nie należy tracić nadziei. Pamiętam, jak w Santiago de Chile, przed meczem tenisowym w Pucharze Davisa z nie lubianą tam Argentyną, wybudowano nowy stadion tenisowy. Podczas meczu z Argentyną, miejscowa dzicz (nie bójmy się tego słowa), wyrywała nowiutki foteliki i rzucała nimi w tenisistę argentyńskiego (mecz przerwano, stadion zdewastowano, Chile ukarano). Miejmy nadzieję, że u nas do tego nie dojdzie. Elegancki stadion, dobra obsługa, uroczysta okazja – wszystko to pociągnie publiczność w górę.
Może dzięki temu pójdą też nieznacznie w górę oceny pracy rządu i premiera, ale jeśli tak – to nie będzie to żadna rewolucja. Tusk realizuje swój scenariusz – to, co niepopularne, zrobić na początku kadencji, a później jakoś to będzie. Właśnie zaczyna się okres „jakoś to będzie”. Na razie Platforma traci, czasami nieuchronnie („67”), czasami na własne życzenie (refundacja leków, ACTA), czasami trudno ustalić przyczyny. W mediach przeważa Np. pogląd, że błędem marszałków Kopacz i Borusewicza było nie wpuszczenie delegacji „S” na obrady na temat ustawy emerytalnej. Z tej sytuacji nie było jednak dobrego wyjścia. Obecność przedstawicieli „S” na sali kryła w sobie możliwość awantury, nieobecność – zarzuty o arogancję Platformy. W sumie – :Platforma jest w trudnym okresie i udane Euro to dla niej byłaby chwila oddechu. Opozycja nie miałaby chyba nic przeciwko temu, żeby Polska wygrywała, a organizatorzy (= władza) raz czy drugi się potknęli i to ostatnie ma gwarantowane jak w banku.