Dno den
Po przeczytaniu rozmowy braci Karnowskich („Uważam Rze”) z prezesem Kaczyńskim, nie pozostaje nic innego, jak pójść śladem gen. Petelickiego i sięgnąć po pistolet. „Dekadencja”, „zatrważający kierunek, w jakim ekipa rządząca prowadzi Polskę”, smród, brud i ubóstwo– taki obraz kraju wyłania się z lektury. Hiobowe wieści od prezesa rozmijają się z nastrojami społecznymi, 88 proc. społeczeństwa uważa organizację Euro 2012 za udaną, trwa piłkarski karnawał. Aczkolwiek akceptacja dla rządu, Platformy i samego Tuska przed Euro spadały, to jednak trudno mówić o jakimś wrzeniu w Polsce. Dlaczego? Kaczyński ma odpowiedź: „Ludzie po prostu nie wiedzą, co się w Polsce dzieje”. O cenach leków wiedzą tylko ci, którzy je kupują, a „decyduje to, co jest między godz. 19 a 20 w telewizji. A tam jest czysta propaganda sukcesu, pozór spokoju i rozwoju, wszystko całkowicie oderwane od życia, wykreowany świat”.
Wygląda na to, że żyjemy wczasach gierkowskich, telewizja kłamie, ludzie żyją fikcją i wszystko to się zawali. Nawet jak na leadera opozycji, który z natury rzeczy skupia się na cieniach, a nie na blaskach, jest to hipoteza odważna. Miejscami prezes ma rację, Np. autostrad powstało mniej niż przewidywano, Polska nie jest szybko przejezdna w cztery strony świata, ale w sumie mam wrażenie, że to nie telewizje różnej maści lecz prezes jest oderwany od życia. Oto kilka przykładów.
„Pewna dobrze poinformowana osoba” powiedziała prezesowi, że jest grupka osób powiązanych z specsłużbami, „które są zagrożone”. Gdy przyszło co do czego, czyli do prokuratury, prezes żadnych nazwisk nie podał, być może cała grupka osób powstała w bujnej wyobraźni prof. Staniszkis.
W Polsce panuje strach. „Cała seria rozmaitych samobójstw i zabójstw ludzi, którzy dużo wiedzieli o mechanizmach i korzeniach III RP, jest wysoce zastanawiająca”. Tu prezes wymienia PP. Papałę, Dębskiego, Olewnika, „przypadki dziwnych śmierci”. Co z tego wynika – tego nie mówi, bo trudno znaleźć wspólny mianownik. Ale do stworzenia atmosfery grozy – wystarczy.
W Polsce panuje atmosfera zastraszenia, kto wiąże się z opozycją w jakikolwiek sposób, „natychmiast jest stygmatyzowany i niszczony”. Czy dotyczy to również Palikota i Millera – prezes nie mówi. Kto został zniszczony – też nie podaje.
Rosyjscy kibice mogą łamać bezkarnie prawo, afiszować się z symbolami komunistycznymi, a „z polskich robi się kozły ofiarne”. Prezesowi „relacjonowano”, że na moście Poniatowskiego „szedł potężny mężczyzna z napisem ‘Moskwa’ na koszulce, a za nim chowali się gotowi wkroczyć do akcji inni potężni panowie”. Rząd wiedział, że to może doprowadzić do awantury, ale „chyba nie miał nic przeciw”. Rząd, który pragnie kompromitacji kraju i fiaska imprezy, której jest współorganizatorem – to chyba twór wyobraźni prezesa.
W całym wywiadzie nie ma ani jednego dobrego słowa o tym, co się w Polsce dzieje. Ani jednego słowa! Dla Kaczyńskiego, Polska = Tusk, a więc nic dobrego nie może powiedzieć. Za to lista nieszczęść jest długa: „Uderzenie” w szkoły, w nauczycieli, kulturę, likwidacja posterunków policyjnych na prowincji, placówek pocztowych, połączeń komunikacyjnych, „to jest wycofywanie się z cywilizacji”. W tych słowach kryje się tęsknota do cywilizacji małego miasteczka, w którym wszystko było: komisariat, sąd, gimnazjum, kościół, synagoga, kino, szpital i areszt. I komu to przeszkadzało? Aż przyszła motoryzacja, globalizacja, Internet, niż demograficzny – krótko mówiąc, inna cywilizacja, a z nią mniej szkół – więcej komputerów, mniej kin – więcej telewizji, mniej posterunków – więcej radiowozów, a także mniej wyborców, bo coraz więcej z nich przenosi się do dużych miast (lub zagranicę).
Tuska jest za co punktować, choćby za likwidację ulg podatkowych, od których jeszcze niedawno (2006, za rządów PiS) się odżegnywał, ale twierdzić, że Polska chyli się ku upadkowi to gruba przesada.
Prowadzący wywiad bracia Karnowscy – jak zwykle nie zawiedli prezesa. Najbardziej podobało mi się pytanie: „Dlaczego Niemcy tak hojnie nagradzają Donalda Tuska?”