Szampan, a nie trotyl !
Podsumowania roku mijają pod znakiem wraku, jak gdyby to była faktycznie najważniejsza sprawa, jaką żyją Polacy. Próbowałem przeciwko temu oponować w TVN, ale bezskutecznie. Wrak ogniskuje emocje największej partii opozycyjnej oraz mediów, a to wystarczy, żeby szczątki samolotu przesłoniły obraz kraju.
W moim bilansie roku dla Polski na pierwszym miejscu jest stan gospodarki, co prawda koniunktura wyraźnie się pogarsza, ale 2012 nie był rokiem kryzysu. Wzrost PNB minimalny, ale był, bezrobocie znaczne, ale nie wzrosło dramatycznie. Nie jest pewne, co przyniesie 2013. „Chmury się kłębią i płyną”.
Na drugim miejscu jest spokój społeczny. Decyzja roku – przedłużenie okresu pracy do 67 lat – nie przyniosła buntu mas. Demonstracje przeciwników tej decyzji, przede wszystkim „Solidarności”, wokół Sejmu, nie były tak liczne i długotrwałe, jak protesty w Hiszpanii czy w Grecji. Powinno to zachęcić rząd Tuska do dalszych reform. Większą frekwencją cieszyły się marsze i manifestacje pod hasłami ideologicznymi – niepodległość, ojczyzna, patriotyzm, suwerenność. Wszystko byłoby w tych pochodach normalne, gdyby nie odradzanie się ruchu narodowego, pod wezwaniem ONR i Wszechpolaków.
Agata Bielik Robson, jedna z najciekawszych obserwatorek życia publicznego, uważa, że radykalna prawicowość jest specyfiką naszego regionu, w społeczeństwach postkomunistycznych panuje duże przyzwolenie dla idei prawicowych (trudno się dziwić). To jest zjawisko wysoce niepokojące, gdyż jeśli do tego dodać iskrę socjalną (pogorszenie gospodarki, bezrobocie, drożyzna) to będzie to mieszanka niebezpieczna.
Na trzecim miejscu w bilansie ubiegłego roku jest równowaga sił, stabilizacja sceny politycznej. Przewaga PO nad PiS w trakcie 2012 roku w sondażach zmalała do 10 punktów, ale się utrzymuje. Na spadek poparcia dla Platformy składa się porażka w sprawie ACTA oraz w sprawie refundacji leków, kryzys służby zdrowia i pomniejsze porażki, w tym niepowodzenie w staraniach o zwrot wraku TU 154. Z kolei PiS, który w pewnym momencie dogonił Platformę, roztrwonił swój sukces. Najwyższe poparcie PiS miał, gdy zajął się gospodarką, służbą zdrowia, przedstawiał się jako „alternatywa”. Prezes Kaczyński zrzucił jednak kostium dobrego gospodarza, który go uwierał, roztrwonił te zdobycze angażując się w trotyl, mówiąc o straszliwej zbrodni, podpisując się już w pełni pod teorią spisku i zamachu. To oznacza umocnienie Macierewicza w jego partii.
Na czwartym miejscu w dorobku mijającego roku wymieniłbym Euro 2012. Mimo, że autostrady nie zostały otwarte w terminie, to jednak wybudowano piękne stadiony, Polska zdała egzamin z organizacji (pomimo kompromitacji z dachem na Stadionie Narodowym), dokonał się pewien postęp cywilizacyjny, w tym sensie, że godne warunki na stadionach mogą poprawić bezpieczeństwo i zachowanie widzów. Pozostaje kwestia utrzymania stadionów oraz ich rentowności. Rok, który odchodzi, nie był dobry dla polskiego sportu, przypomnijmy kiepski plon na igrzyskach w Londynie i przegrane Euro. Po stronie dodatniej zapisać można zmiany w PZPN.
Do porażek w 2012 zaliczyć należy niekończące się kontrowersje wokół katastrofy smoleńskiej oraz fiasko starań o zwrot wraku. Grając ciągle na Smoleńsk, PiS konsekwentnie utrzymuje tę sprawę jako narzędzie do walki z rządem i będzie się starał eksploatować ją co najmniej do wyborów. Bierność rządu i Platformy w tej sprawie, oddanie „Smoleńska” Kaczyńskiemu i Macierewiczowi, powoduje rosnącą popularność teorii zamachu. Polityka komunikacyjna władz, ów rzekomo słynny „piar” Platformy, okazały się porażką. Platforma nie znalazła złotego środka pomiędzy nieustającą awanturą smoleńską, na której zależy PiS-owi, a obezwładniającym milczeniem, które przysparza zwolenników teorii o zamachu.
W sumie rok 2012 przyniósł więcej plusów niż minusów, aczkolwiek za rogiem kryją się wielkie wyzwania – przede wszystkim gospodarcze i „unijne”.
Wszystkim Blogowiczom dziękuję za wizyty na blogu oraz za komentarze, życzę – jak powiedział jeden z moich kolegów – żeby wybuchał szampan, a nie trotyl!