Orędzie premiera Tuska: grunt to spokój
Środowe orędzie Donalda Tuska cechowały przede wszystkim spokój, rozwaga, powściągliwość w słowach. A wiadomości wieczorne były dramatyczne: zerwanie przez Ukrainę stosunków dyplomatycznych z Rosją, ultimatum postawione przez Ukrainę wobec Rosji, żeby do godziny 20 uwolniła zakładników, w tym dowódcę ukraińskiej marynarki wojennej etc. Na tym tle Tusk wystąpił z chłodną analizą sytuacji. Wydaje się, że troską nr 1 premiera jest bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne Polski, podobnie jak kilka dni temu, kiedy ostrzegał przed możliwą prowokacją na terenie naszego kraju, ale wywołaną nie przez nas.
Zamiast płomiennej mowy Tusk podkreślał, że Polska jest bezpieczna, także w dziedzinie energetyki, akcentował, iż Polska prowadzi politykę dojrzałą (czytaj: nie awanturniczą). Apelował, żeby docenić reformy, jakie w Polsce wprowadzono po 1989 roku, dzięki czemu jesteśmy w jakże innej sytuacji niż Ukraina. Jednym z filarów naszego bezpieczeństwa jest pozycja w Unii Europejskiej, znaczenie Polski w kształtowaniu polityki wschodniej Unii. Tusk wskazał wreszcie na znaczenie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i fakt, że w dniu agresji Rosji na Ukrainę nie całkiem przypadkowo w Warszawie przebywał wiceprezydent USA Joe Biden, który potwierdził gwarancje naszego bezpieczeństwa także przez nasz udział w NATO i fakt, że Polska sprawdziła się jako sojusznik. Premier podkreślił, że udział polskich żołnierzy w misjach specjalnych USA był dobrą inwestycją w nasze bezpieczeństwo.
Tusk nazwał agresję rosyjską po imieniu, ale w oszczędnych słowach. Widać, że nie chce zatrzaskiwać drzwi do kontaktów z Moskwą. Chłodne, powściągliwe wystąpienie Tuska potwierdza, że w obecnym kryzysie wziął na siebie rolę poważnego męża stanu, pozostawiając rolę harcowników innym, nie zaczepił opozycji, nie porównywał Putina do Hitlera, nie mówił o nowym Monachium, kierował się chyba tym, żeby nie wybiec przed szereg, jaki tworzą główne państwa Unii Europejskiej. Tym bardziej, że jego wyważony głos rozległ się w przeddzień szczytu unijnego, który ma podjąć decyzje w sprawie dalszych sankcji wobec Rosji. Zapewne gromkie słowa nie znalazłyby potwierdzenia w tych sankcjach, które nie będą drastyczne, dlatego Tusk wolał nie wzbudzać nadmiernych emocji i oczekiwań.