„Afera taśmowa”: mleko się rozlało
„Wprost” ujawnił taśmy z nagraniami rozmów ministra spraw wewnętrznych i administracji Bartłomieja Sienkiewicza, prezesa NBP, prof. Marka Belki i innych, w tym Sławomira Nowaka, b. ministra, nadal szefa regionu Platformy. Wybuchł wielki skandal, ponieważ…
Nagrany został m.in. przełożony wszystkich tajnych służb, Sienkiewicz, bardzo możliwe, że przez swoich podwładnych, aczkolwiek nie można wykluczyć innych sprawców nagrania. Okazało się, że najważniejsze osoby w państwie, w rozmowie na drażliwe tematy, nie mogą zapewnić sobie dyskrecji albo są po prostu niefrasobliwe, bo nie musiały spotykać się w restauracji.
Nagrania ogłoszone zostają akurat w pomyślnym dla rządu okresie, po wizycie Obamy, obchodach 25-lecia wolności i roli odgrywanej przez Polskę w sprawie Ukrainy. Być może motywy były inne, może nawet komercjalne – ktoś miał taśmy i postanowił na nich zarobić. „Wprost” nie zna pochodzenia taśm, ale zdecydował się je ogłosić, oczywiście dla dobra ojczyzny.
Większym problemem jest sam fakt i treść rozmów, które – przypomnijmy – miały miejsce kilkanaście miesięcy temu. Oto przedstawiciel rządu, jeden z najważniejszych ministrów, namawia prezesa NBP – instytucji niezależnej od rządu – żeby pomógł ratować budżet, ponieważ ożywienie gospodarcze się opóźnia, wpływy do budżetu też, nastroje wyborców są uzależnione od dynamiki gospodarki, Platforma może przegrać wybory, a gdy zwycięży PiS, to inwestorzy odwrócą się od Polski. (Czyli: co jest dobre dla Platformy – jest dobre dla Polski).
Polityk partii rządzącej ma prawo tak myśleć, może nawet apelować do prezesa NBP, żeby wsparł gospodarkę, ale – po pierwsze – tylko w granicach prawa, po drugie – nie jako transakcję wiązaną, gdyż prezes Belka postawił warunki: odwołanie ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego, którego uważa za szkodnika, oraz zmiany w Ustawie o NBP, zaś rozegranie Rady Polityki Pieniężnej, w której opór postawi prof. Hausner, bierze na siebie.
Tak się składa, że warunki prezesa zostały spełnione, Rostowski odszedł, a Ustawa wchodzi pod obrady Sejmu. Rozmowy takie w świecie polityki nie są chyba niczym nadzwyczajnym. Pod warunkiem, że są zgodne z niezależnością NBP. Fakt, że jeden minister rządu Tuska, za plecami ministra finansów, negocjuje jego przyszłość z szefem NBP – musi budzić zdziwienie.
Poza tym w rozmowie minister Sienkiewicz wyraża się fatalnie o stanie państwa (ulubiony wątek opozycji), a z innej taśmy dowiadujemy się, że b. minister Nowak (ten od zegarków) rozmawiał z b. wiceministrem, któremu podlegała „skarbówka” i który zablokował prześwietlanie („trzepanie”) rachunków małżonki ministra, który ma wyraźnie za uszami. To zblatowanie bliskiego do niedawna współpracownika premiera z b. szefem skarbówki i jego przysługa jest kompromitujące dla wszystkich zainteresowanych. Jest jeszcze wiele szczegółów, które przekraczają granice bloga. Całe zdarzenie, tuż po ataku na PP. Kwaśniewskich i porażce Platformy w sprawie immunitetu posła Mariusza Kamińskiego, umocni tylko przekonanie, że źle się dzieje w państwie polskim, rządzi zblatowana elita i „układ”.
Premier Tusk zapowiedział konferencję prasową w poniedziałek, 16 czerwca, o godz. 15.00. W zaistniałej sytuacji premier może:
1) Wziąć wszystko na siebie, uznać, że min. Sienkiewicz działał z jego upoważnienia i dlatego podaje (lub nie podaje) rząd do dymisji. Jest to bardzo mało prawdopodobne.
2) Idzie w zaparte – nic wielkiego się nie stało, minister Sienkiewicz przekroczył swoje kompetencje, dostanie reprymendę lub dymisję.
Tak czy owak, ujawnione rozmowy nie nastrajają optymistycznie, w takiej formie, czasie i miejscu nie powinny się zdarzyć. To poważny kryzys, o którym nie możemy zapomnieć, zresztą opozycja na to nie pozwoli – i słusznie.