Kukiz ma słuch, ale fałszuje
Zjazd założycielski ruchu JOW i konferencja prasowa jego założyciela to groźne i smutne widowisko.
Publiczność przypominała kibiców piłkarskich: przeważali młodzi mężczyźni, chętnie dopingowali swojego idola, oczywiście odśpiewali hymn (kibice są zawsze patriotyczni), buczeli, gwizdali i krzyczeli „precz!”, kiedy główny bohater wskazywał przeciwników: partie polityczne, system, kapitał „zewnętrzny”, „ZSL”, partycypantów Magdalenki, beneficjentów systemu, którzy od 1989 roku wzajemnie wybierają się do władzy, „grabieżcze korporacje”, „banksterka”, odsunąć od władzy tych, którzy sprzedali Polskę, jesteśmy krajem kolonialnym, media z kapitałem „zewnętrznym” sprzedały Polskę, propagandyści, ściemniacze, oszuści, „oni mają nas w dupie”, brak im etyki, etyki i jeszcze raz etyki, grabią nas i łupią od 1945 roku itd.
To kaskada głupstw, które trzeba obnażać, dopóki nie jest za późno. Partie polityczne, podobnie jak demokracja parlamentarna, mają wiele wad, ale niczego lepszego nie wymyślono. Nawet gdyby zmienić Konstytucję po myśli Kukiza (czego on pragnie) i podzielić Polskę na 460 mandatów jednomandatowych okręgów wyborczych, to otrzymalibyśmy garnitur gorszy niż obecnie, nie wiadomo przez kogo finansowany, więcej Stokłosów, demagogów i krzykaczy z 2-3 najsilniejszych partii.
Ksenofobia skierowana przeciwko zagranicznym korporacjom i inwestorom żeruje na kompleksach i niechęci do obcego. Tymczasem bez inwestorów i przedsiębiorstw zagranicznych Polska byłaby znacznie uboższa, to one – a nie tylko nasz rodzimy biznes – przywożą kapitał, tworzą miejsca pracy, podnoszą eksport. Że zatrudniają na umowach śmieciowych i wyzyskują – to inny temat, trzeba to naprawić nie tylko w przedsiębiorstwach z udziałem kapitału obcego. Pan Kukiz chyba nie rozumie, że kapitał jest dziś globalny, jak nie u nas, to da ludziom pracę w Chile, w Indiach czy w Słowenii.
„Banksterka” to znów odwoływanie się do niskich instynktów – przede wszystkim zazdrości i bezsilności. Banki istnieją po to, żeby zarabiać na swoich usługach. Te zarobki powinny być kontrolowane przez odpowiednie organy państwa (np. KNF), ale nie można z banków czynić symbolu zła. Łatwo jest zgromadzić przed bankiem ludzi niezadowolonych, rzucać kamieniami, ubolewać, że są w znacznej części zagraniczne, ale czym je zastąpić?
SKOK-ami? Amber Gold? Bez budzących zaufania banków nie ma kredytów, bez kredytów nie ma przedsiębiorstw, nie ma gospodarki. To jest elementarz.
Punkt po punkcie hasła Kukiza nie wytrzymują krytyki, dlatego unika on jak ognia przedstawienia programu i kandydatów do parlamentu. Motywy sam wyjaśnił z rozbrajającą szczerością: jeżeli pokaże program i kandydatów, to wrogi system weźmie pod lupę propozycje oraz ludzi Kukiza, system ich zniszczy, z programu i z aktywistów nie zostanie kamień na kamieniu. Bo kiedy zdejmą kominiarki, okaże się, kim są.
Ludzie zobaczą, że Kukiz jest nagi. W dużym stopniu będzie to robota mediów, których Kukiz nienawidzi, gdyż nie są jego. Sam kiedyś powiedział, że jego utwory nadawane są przez radio rzadko, bo „playlisty w rozgłośniach układają Blumsztajn z Michnikiem”.
Dlatego żadnego programu przed referendum 6 września Kukiz nie pokaże. Programy to jego zdaniem kłamstwa, oszustwa, lep na głosy. Na razie cała ta koalicja, która staje za Kukizem, ma robić jedno: szykować referendum, żeby frekwencja przekroczyła 50 proc., żeby było wiążące.
Dopiero potem ruch Kukiza pokaże program i odsłoni twarze. Wejdzie do Sejmu i być może stworzy koalicje z tymi, którzy – jak sam powiedział – mają podobny pogląd na media i na potrzebę zmiany Konstytucji. Czytaj: Prawo i Sprawiedliwość.
No dobrze, a JOW, których PiS jest przeciwnikiem? Moim zdaniem KuPiS jest realny, obie strony więcej łączy, niż dzieli, i się dogadają. Oczywiście, dla dobra Ojczyzny.