Dmuchać na zimne
W rozmowach prywatnych, a także w druku, coraz częściej mówi się o tym, że Polsce zagraża faszyzm.
Co prawda niektórzy pukają się znacząco w czoło i zwracają uwagę, że PiS nie odwołuje się ani do przemocy, ani do rasizmu, ale inni mówią swoje. Streszczę dwa głosy, z pytaniem do blogowiczów, co o tym sądzą.
Prof. Roman Kuźniar, UW, były doradca prezydenta Komorowskiego ds. międzynarodowych, pyta, czy grozi nam „noc kryształowa” („GW“, 12 bm). Systemy autorytarne – czytamy – mają dwie mocne strony: aparat przemocy i propagandę.
W tych dwóch sferach obóz rządzący zdobył już najwięcej. Błyskawiczny rozwój uprawnień prokuratury, służb śledczych, zdolności inwigilacji, szybkiego stawiania przed sądem, projekty utworzenia sił paramilitarnych itd. W dziedzinie propagandy – błyskawiczne opanowanie mediów publicznych. „Z demokracji liberalnej Polska szybko zmienia się w kraj demokracji totalitarnej”.
Ile czasu potrzebowali naziści od objęcia władzy w 1933 roku do nocy kryształowej w 1938 r.? – pyta retorycznie profesor Kuźniar. Wydarzenia z listopada ’38 zostały poprzedzone systematycznym zohydzaniem tych, których naziści uważali za przeszkodę dla realizacji swych planów (Żydzi i inni).
„W obecnej Polsce taki podział, choć nie według kryterium etnicznego, właśnie się dokonuje” – pisze Kuźniar. Mamy już Aryjczyków, czyli tych, którzy popierają obóz rządzący, i gorszy sort – komunistów, złodziei, gestapo, zdemoralizowanych i animalnych.
Wersja soft rozprawy z elementem „podłym” przybierze formy nękania psychicznego, finansowego, sądowego (aparat panów Ziobry i Kamińskiego), z czasem zastraszania fizycznego i gróźb pobicia. Skoro wola ludu stoi ponad prawem, to i sprawiedliwość ludowa nie może sobie prawem rąk krępować. To, co dzieje się w Polsce, niepokojąco przypomina początki zrealizowanych kiedyś czarnych snów – ostrzega prof. Kuźniar.
Ostrzega także prof. Joanna Tokarska-Bakir, znana antropolożka kultury, w wywiadzie dla „GW” (16 bm). Fragmenty: „Czy Jarosław Kaczyński chce zmienić Polskę w sektę? – Z pewnością polityka, którą prowadzi jego rząd i jego prezydent, ma na celu zwiększenie charakterystycznej dla sekty spoistości społecznej. Chce to zrobić metodami administracyjnymi, wyciągając wnioski z przykładów historycznych, przede wszystkim z historii faszyzmu”.
Autorka wspomina „wygaszanie kontrautorytetu” (Trybunał Konstytucyjny), zwalczanie sklepów wielkopowierzchniowych (naziści atakowali domy towarowe), ograniczenie handlu ziemią, dalej: wzmocnienie rodziny autorytarnej. Polityka społeczna wpływa na zachowanie ludzi, uruchamia „rozproszony oportunizm”. Kaczyński trafnie rozpoznał potrzeby społeczeństwa sfrustrowanego rządami PO, która nie prowadziła żadnej spójnej polityki społecznej.
W Rzeszy stworzono kategorię wspólnoty narodowej i pseudomonolitu narodowego przylutowanego do charyzmatycznego wodza. Istnieli „prawdziwi Niemcy” oraz ci, którzy mieli niesłuszne pochodzenie lub poglądy.
A w Polsce? „Mój ulubiony przykład – mówi profesor Tokarska-Bakir – to wypowiedź prezydenta Dudy w Otwocku, zwłaszcza fragment o prawie do decydowania, kto jest gościem, a kto wrogiem”. Autorka cytuje pogląd, że faszyzm był produktem unarodowienia mas, poddanych atakowi pomników, hymnów, sztandarów, manifestacji patriotycznych i kultu męczenników. (Rola muzeów i apologetycznej wersji historii).
Władza, która nie respektuje autonomii w dążeniu do prawdy (vide polityka historyczna – Pass.), „musi w końcu oprzeć się na lęku”.
„Czy to nie jest jednak przesada porównywać Kaczyńskiego do Hitlera?“ – pyta Dorota Wodecka z „GW”. Profesor wymienia typ władzy pasterskiej oparty na celowym dążeniu do wojny społecznej, dążenie do bezwzględnej dominacji ideowej i podporządkowania sobie opozycji, zagarnięcie mediów publicznych, polityczne naginanie faktów, tworzenie własnych elit, naród jako ostateczne źródło porządku politycznego (patrz wypowiedzi K. Morawieckiego o wyższości woli suwerena nad prawem – Pass.). Patriotyzm piętnujący jako zdradę wszelką krytykę państwa, szczególnie za granicą.
„Do kompletu brakuje tylko przemocy i oby jej zawsze brakowało”. Gdy w ostatnich wyborach do Sejmu trafili tacy ludzie jak Winnicki, nie było specjalnego alarmu z tego powodu. „Może my nie chcemy wierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę” – kończy prof. Tokarska-Bakir.
Bardzo jestem ciekaw, co o tym myślą blogowiczki i blogowicze. Ja sam nie traktuję tych głosów dosłownie, w najczarniejsze scenariusze nie wierzę, ale ich nie lekceważę. Każdy argument oddzielnie można podważać, ale wszystkie razem robią wrażenie, zmuszają do myślenia, nie da się ich zbyć wzruszeniem ramion.
W końcu po doświadczeniach XX wieku obowiązkiem intelektualistów jest dmuchać na zimne, zwłaszcza gdy temperatura rośnie.