Dzikusy górą
Prawdziwymi zwycięzcami meczu piłkarskiego Legia Warszawa – Piast Gliwice są dzikusy na trybunach, dzikusy, które rozpostarły gigantyczny i skandaliczny transparent: „KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice”.
Mecz Legia – Piast miał w dużym stopniu zadecydować o tym, kto zostanie mistrzem Polski. Tymczasem mistrzostwo Polski w chamstwie i agresji zdobyli autorzy i sponsorzy haniebnego transparentu. Piszę o sponsorach, ponieważ płachty tego rozmiaru nie sposób wnieść za pazuchą, sami kibice Legii tego nie zrobili. Przypomina to niedawny skandal na meczu Legia – Lech o Puchar Polski, gdzie – jak się okazało – ponad 50 rac wwiózł na teren Stadionu Narodowego samochód akredytowany przy PZPN, który był organizatorem meczu.
Zarówno Zbigniew Boniek po meczu pucharowym („nie tak się umawialiśmy”), jak i zarząd Legii w swoim oświadczeniu po skandalu z transparentem zareagowali bardzo łagodnie. Legia nawet nie przeprosiła nikogo, kto był celem tego przestępczego ataku. Olejnik i Lis natychmiast po meczu powinni byli otrzymać kwiaty i przeprosiny od prezesa klubu, mec. Leśnodorskiego. Zamiast kwiatów i mea culpa Legia wysmażyła adwokackie oświadczenie, w którym odrzuca odwoływanie się od przemocy i stwierdza, że stadion „nie jest właściwą przestrzenią dla demonstracji o charakterze politycznym”.
Ładna mi „demonstracja o charakterze politycznym”! Przecież to zwykłe nawoływanie do przemocy i zbrodni. Tomasz Lis słusznie powiedział, że teraz rozumie, dlaczego prezes Kaczyński kilka dni temu mówił, że nie będzie ustaw, które ograniczają wolność słowa. Łagodna reakcja prezesa PZPN i Legii potwierdza tylko uzależnienie klubów i związku od kibiców. Bez kibiców nie ma piłki, nie ma reklam, nie ma pieniędzy. Kibice to siła i choroba polskiej piłki.
Monice Olejnik i Tomaszowi Lisowi należy się wsparcie środowiska dziennikarskiego, czekam na reakcję Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Towarzystwa Dziennikarskiego, żeby stanąć ponad podziałami i wziąć w obronę dziennikarzy przed dzikusami. I to nie po aptekarsku, adwokacku, dzieląc włos na czworo i wypominając „złodziei, drugi sort, dorzynanie watahy” itp., ale zdecydowanie, jednoznacznie.
Skandal na Legii to tylko wierzchołek góry lodowej. W Białymstoku ONR-owcy paradują w majestacie prawa, skandując, kto na drzewach zawiśnie zamiast liści. Na prawicowym portalu „wPolityce” pod wiadomością ze stadionu Legii czytamy „komentarze”: „Brawo!!!”, „OK!”, „Dobra robota. Nie dajcie się lewactwu wykorzystywać”. „Brawo kibice Legii”. „Tak targowiczan uczcił lud Warszawy”. „Obrażaliście i obrażacie na swoich KOD-owskich transparentach prezydenta i rząd”. „Za zdradę Polski zawsze były szubienice”. „Rychem petru kibice sobie dupę podetrum”.
Eksces na Legii to kolejny wykwit zdziczenia w polskiej przestrzeni publicznej, groźny zwłaszcza tam, gdzie spotykają się dwa żywioły: polityka i piłka nożna. W jednym i w drugim chamstwo i motłoch ma dużo do powiedzenia.