Czarny dzień
Brexit wygrał 52:48. Sukces Brexitu to klęska Europy. Nieszczęście dla nas wszystkich. 23 czerwca to czarny dzień Wielkiej Brytanii, jej rządu i premiera Camerona, czarny dzień Polski, Europy i całego Zachodu. Koniec tego świata, jaki znamy. Oczywiście, „cywilizacja białego człowieka” nie takie wstrząsy przeżyła (choćby dwie wojny światowe, rewolucje, dyktatury zbrodniarzy od Stalina do Hitlera i Franco), ale nieszczęście pozostaje nieszczęściem. Jego rozmiar i skutki trudno jeszcze przewidzieć.
Wyjście Wielkiej Brytanii może w przyszłości oznaczać rozpad Zjednoczonego Królestwa, choćby wyście Szkocji, gdzie 62 proc. głosowało za pozostaniem w UE. Uznają oni prymat prawa europejskiego w Szkocji. Podczas gdy Wielka Brytania będzie negocjować warunki wyjścia z Unii, w Szkocji odbędzie się referendum, a następnie negocjacje warunków jej wstąpienia do Unii Europejskiej.
Dla Wielkiej Brytanii to potężny cios. Funt brytyjski spadnie (już jest najsłabszy od 1980 roku), Brytania będzie samotnym, wolnym krajem, co prawda powiązanym z Unią i ze Stanami Zjednoczonymi wieloma więzami, ale jednak przestanie wpłacać do unijnego budżetu (który zasila w 12 procentach), przymknie drzwi dla niezliczonych imigrantów. Czekają ją co najmniej 2 lata trudnych negocjacji warunków rozstania z Brukselą. Nie będzie ono całkowite i automatyczne, mówi się, że Wielka Brytania będzie miała status Norwegii – „osobni, ale wspierający”. Cameron, rząd brytyjski i konserwatyści są zagrożeni, scena polityczna na Wyspach ulegnie przebudowie, tradycyjne partie – labourzyści, konserwatyści – zostaną osłabione, zyskają nacjonaliści i separatyści. Nigel Farage i nacjonaliści triumfują.
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii to woda na młyn dla nacjonalistów, separatystów, zwolenników ograniczonej i spowolnionej integracji, eurosceptyków na naszym kontynencie, w tym w Polsce. Nie można wykluczyć reakcji łańcuchowej. Przeciwnicy Unii i roszczeniowcy wszelkiej maści podniosą głowę.
Do podobnego referendum nawołują w Holandii. Europa i świat zachodni stoją wobec wyboru. Albo Marie Le Pen we Francji i populiści w innych krajach przeważą, czyli ewentualne dalsze osłabianie Unii, albo przeciwnie – więcej integracji twardego jądra – Francji, Niemiec, Włoch i krajów Beneluxu, czyli w rezultacie podział na Europę dwóch prędkości.
Szanse na to są jednak niewielkie. Europa znalazła się na zakręcie. Jak mówi prof. Jan Zielonka w radiu TOK FM (u Jacka Żakowskiego), Unii w jej obecnym kształcie grozi agonia i śmierć. Tak czy owak – Polska znajdzie się w trudnej sytuacji. Stanie się jeszcze większym przedmiotem zainteresowania Rosji. Wpływ Unii na wydarzenia na Ukrainie spadnie. Wielka Brytana miała dotychczas pewien wpływ na politykę wschodnią Unii (i poglądy zbliżone do polskich), teraz ten wpływ zmaleje. Dla Polski i Polaków wynik referendum jest fatalny, zarówno tych w Wielkiej Brytanii, jak i u nas, w kraju.
Sama Unia Europejska otrzymała potężny cios. Politycznie i ekonomicznie doznaje osłabienia. Tusk, Juncker, Schulz i inni będą musieli przemyśleć stosunek do decyzji Brytyjczyków, a także zastanowić się, dlaczego Unia – cudowne dziecko Europy – straciła na atrakcyjności. Unię czeka rachunek sumienia. Co zmienić, żeby już nikt nie zechciał z Unii odejść? Stosunki USA – Europa ulegną komplikacji. Negocjowany traktat o wolnym handlu USA – Unia, który miał być błogosławieństwem, wyląduje w szufladzie. Biały Dom i Kreml będą miały do czynienia z podzieloną Europą. To piękny prezent dla Kremla.
Dla Polski wynik referendum brytyjskiego to cios jeszcze z jednego powodu. „Strategiczny partner” rządu PiS znalazł się poza Unią. Unia będzie jeszcze bardziej zdominowana przez Niemcy, być może Francję, a celem rządu PiS jest osłabienie roli Niemiec na kontynencie. „Wstawanie z kolan” będzie jeszcze trudniejsze. Kaczyński będzie musiał przemyśleć stosunek Polski do Unii.
Dla naszych rodaków na Wyspach oraz tych, którzy się tam wybierają, zacznie się nowa, jeszcze nie do końca znana rzeczywistość. Na pewno nie będzie tak słodko, bogato i prosto jak dotychczas. Wielka Brytania nie będzie już dla nas taka hojna, nie będzie Ziemią Obiecaną. Smutny dzień dla nas i dla Europy.
Nie powinniśmy obrażać się na Unię, tylko pomyśleć, jak ratować jedność Europy i Zachodu na nowych zasadach.