Nie ma zmiłuj
Trybunał Konstytucyjny. Prof. Andrzej Rzepliński po 9 latach żegna się ze stanowiskiem prezesa TK. Wątpię, czy cały skład, a także prezydent i premier, zgotowali mu eleganckie pożegnanie, listy gratulacyjne, dziękczynne etc. Nawet bez przekonania, ale byłoby elegancko. Byłoby, ale nie u nas.
Znajomy profesor opowiada, że nie tak dawno odbyły się uroczystości z okazji 200-lecia Uniwersytetu Warszawskiego, na które byli zaproszeni prezydent, premier, minister i wszyscy święci. Nie przyszedł żaden z nich. Jak Rada Wydziału Prawa potępia zachowanie prezydenta w sprawie TK, to trudno się dziwić. Co innego uczelnia w Toruniu – tam są wszyscy, wielbiciele ojca dyrektora, strażnicy rozdziału kościołów i państwa. Nie ma zmiłuj.
Sejm. W parlamencie panuje zasada „nie ma zmiłuj”. Poseł Michał Szczerba dostarczył pretekstu, który marszałek Kuchciński skwapliwie wykorzystał (nie ma zmiłuj), wykluczając posła z obrad nad budżetem (!) za drobne „przewinienie” – kartkę z napisem „wolne media” i zwrot „Panie Marszałku kochany. Muzyka łagodzi obyczaje…”.
Owszem, muzyka łagodzi obyczaje, ale nie marszałka Kuchcińskiego. Na takie dictum posłowie opozycji urządzili blokadę mównicy i fotela marszałka, uniemożliwiając tym samym obrady w gardłowej sprawie, jaką jest budżet 2017 i inne. Można się zastanawiać, czy opozycja nie poszła za daleko, ale na jej usprawiedliwienie można zapisać coraz mocniejsze dokręcanie śruby przez Kaczyńskiego: ustawa o zgromadzenia publicznych i zaraz potem próba ograniczenia mediów w Sejmie.
W swojej głupocie, nienawiści do wolnych mediów i do „nieswoich” dziennikarek i dziennikarzy (zwanych pogardliwie pracownikami mediów polskojęzycznych) władza wyruszyła na wojnę z dziennikarzami, mimo że prezydent Kwaśniewski ostrzegał, by „nie kopać się z koniem”. W myśl zasady „nie ma zmiłuj” Kaczyński kazał przenieść obrady do Sali Kolumnowej, gdzie w warunkach wołających o pomstę do nieba „uratowano demokrację” (Gowin) i uchwalono budżet oraz inne ustawy.
Teraz opozycja słusznie domaga się „reasumpcji” posiedzenia, autentycznej dyskusji i ponownego głosowania, które i tak wygra większość rządowa. Po kompromitacji z mediami w Sejmie Kaczyński – wspierany przez prezydenta – nie nadstawi chyba drugiego policzka. A świat już mówi, że Polska nie ma budżetu. Ciekawe, co zrobi Bruksela i ile na tym stracimy.
Generalizacja. W ogólnym zgiełku stosunkowo małym echem odbiły się kolejne dymisje generałów. „Nie ma zmiłuj” – powiedzieli trzej generałowie, nie chcąc widocznie brać na siebie odpowiedzialności za to, co się wyprawia w obronności. I to nie byle jacy generałowie – najważniejszy generał w czasie pokoju oraz szef uzbrojenia. Kłaniają się Caracale. Trudno sobie wyobrazić komentarze w NATO i w Pentagonie. Wkrótce szlify generalskie otrzyma chyba PiSiewicz, wyższe wykształcenie nie będzie wymagane.
MON nawet nie próbuje utrzymywać, że zmiany na tych stanowiskach były planowane. Resort zapewnia tylko, że trwają rozmowy z następcami. Po czystce „made by PiS” wojsko ponosi dalsze straty w ludziach – i to najlepszych. Nie ma zmiłuj.
Dziennikarze parlamentarni powinni powiedzieć władzy „nie ma zmiłuj”. Teraz, kiedy mleko się rozlało, marszałkowie obu izb nagle proponują rozmowy na temat zasad pracy dziennikarzy w Sejmie. Ciekawe, gdzie oni (i prezydent) byli przedtem, kiedy inni bili na alarm z powodu planowanych utrudnień i ograniczeń. Czy ktoś wierzy marszałkowi Karczewskiemu, kiedy zapewnia, że nikt nigdy nie planował żadnych utrudnień w dostępie do ważnych wydarzeń politycznych?
Ze względu na tragiczne wydarzenie w Berlinie powstrzymam się od bardziej kwiecistego komentarza. Wystarczy „nie ma zmiłuj”.
ZAPROSZENIE
Bogusław Chrabota (redaktor naczelny Rzeczpospolitej), Jerzy Baczyński (redaktor naczelny Polityki) i dr Anna Materska-Sosnowska (UW) będą gośćmi w Radiu TOK FM, wtorek, 20 bm, godz. 20.05.