Młynarski – postać z Panteonu
Coś mnie zabolało, kiedy w wiadomościach TVN24 o godz. 23.00 usłyszałem, że zmarł Wojciech Młynarski – „tekściarz”. Dziennikarz w studiu nosił co prawda czarny krawat, ale chyba nie zdał sobie w pełni sprawy z tego, kto umarł, kim był Zmarły. Słowo „tekściarz”, choć Młynarski sam o sobie tak mówił, zawiera w sobie nutkę lekceważenia, byle czego, napisanego na serwetce w zadymionej kawiarni.
Samemu o sobie można tak mówić, ale pierwsza informacja wiadomości TVN24 nie powinna się tak zaczynać. Chyba sam TVN24 wkrótce się zreflektował, gdyż nazajutrz oddał Poecie należne honory, poświęcając mu wiele czasu i uwagi.
Postać i dorobek Młynarskiego będą przedmiotem wielu analiz, ja pozwalam sobie tylko na jeden przypis. Mianowicie: Wojciech Młynarski jako przedstawiciel elity Polski powojennej, elity mojego pokolenia. Słowo „elita” jest dziś często używane z przekąsem, ironią, nawet pogardą, co ma poprawić samopoczucie mówiącego. Polska powojenna, zwana pogardliwie „peerelem”, jako kraj niesuwerenny i niedemokratyczny przekreślana jest hurtowo jako czarna dziura w naszej historii. A już najgorsze, co można o kimś powiedzieć, to że należał do „peerelowskiej elity”. Tak usiłuje się na przykład zdyskredytować Andrzeja Wajdę.
Młynarski w żadnym wypadku nie należał do „peerelowskiej” elity, nie identyfikował się z systemem, nie nosił czerwonego sztandaru, ale żył i tworzył w Polsce zwanej oficjalnie Ludową, „socjalistyczną”. Jeśli ktoś urodził się w roku 1941, to nie mógł od tej Polski uciec, choćby chciał, nie miał innej.
Wielki, powszechnie znany i lubiany artysta siłą rzeczy należał więc do ówczesnej elity. Należałby do elity w każdej Polsce (czasy krwawej okupacji i świadomego niszczenia inteligencji pomijam). Za każdym razem, kiedy odchodzi wielki twórca, jak Wajda czy Młynarski, okazuje się, że i w PRL istniała elita – w więzieniu, jak Bartoszewski czy Michnik, ale i na „wolności”, jak gnębieni przez system pisarze, Marek Nowakowski czy Tadeusz Konwicki.
Wybitni naukowcy, artyści, lekarze, sportowcy, urbaniści, architekci, muzycy, historycy, filmowcy – gnębieni przez cenzurę, zmagający się z poniżającym i bezsensownym systemem, jednak tworzyli teatr, kino, poezję, pozostawili po sobie spuściznę, której przekreślić się nie da. Zabrano im wiele sił i zdrowia, użerali się z cenzurą, w warunkach wolności ich dzieło byłoby większe, ale oni życia nie zmarnowali – pozostawili dorobek pokolenia, którego Młynarski był wybitnym przedstawicielem i symbolem. Mówimy „Młynarski”, a myślimy Teatr Ateneum, festiwal opolski, Polskie Radio i TVP. Z jednej strony cenzura, ideologia, propaganda, „Tu Jedynka”, Kołobrzeg i Zielona Góra, z drugiej Hybrydy, Radiowe Studio Piosenki, Kabaret Starszych Panów, zaszczyty i wyróżnienia.
Członkowie ówczesnej elity byli rozdarci, skazani na kompromisy pomiędzy władzą a społeczeństwem, które ich świetnie rozumiało, a którego niezrównanym wyrazicielem był Wojciech Młynarski – chluba prawdziwej elity.
ZAPROSZENIE. Ewa Siedlecka (Polityka), dr Renata Mieńkowska-Norkiene (UW) i Leszek Jażdżewski (Liberte) będą naszymi gośćmi w Radiu TOK FM, wtorek, 21 marca br, godz. 20.05