Wojna o wojsko
Kiedy dzieci podziwiały czołgi i samoloty, dorośli czekali na przemówienie prezydenta Dudy. Czy i co powie na temat konfliktu prezydent – minister obrony?
Pierwsze wrażenia:
Prezydent wyraźnie nawiązał do konfliktu. Powiedział, że armia jest wspólna, nie jest niczyją armią prywatną, co było wyraźną aluzją do konfliktu z ministrem Macierewiczem. Powiedział, że armia powinna być jednością i nie można jej różnicować według rodzajów broni lub innych kryteriów. Jest to wyraźna aluzja do faworyzowania przez Macierewicza Wojsk Obrony Terytorialnej, które w oczach wielu obserwatorów są wojskami rządu, a konkretnie ministra obrony.
Przypomniał wreszcie, że jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i zamierza nim pozostać do końca swojej kadencji. Niby to banał, ale ma znaczenie, ponieważ władza prezydenta nad siłami zbrojnymi została znacznie uszczuplona przez Macierewicza. Wprowadza on zmiany, m.in. w systemie dowodzenia i w obsadzie kadrowej, które od dawna budzą wątpliwości, ale których do niedawna prezydent i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego otwarcie nie podważali. Toczyła się wojna na gesty, bojkotowanie konferencji, opóźnianie korespondencji oficjalnej i tym podobne potyczki. Teraz toczy się otwarta „wojna o wojsko”.
Antoni Macierewicz słuchał słów prezydenta z widocznym pobłażaniem. Ponieważ prezydent Duda po raz pierwszy odmówił tradycyjnej nominacji nowych generałów 15 sierpnia, Macierewicz zorganizował własną, konkurencyjną uroczystość awansów oficerskich. Minister wyjdzie jako „ten dobry”, który rozdaje awanse i związane z nimi korzyści. Siły zbrojne zostały karygodnie upolitycznione i wciągnięte w konflikt wewnętrzny w obozie „dobrej zmiany”. Największy wróg nie jest za granicą, ale w kraju. Konflikt będzie trwał. Żaden cud się nie zdarzy. Niechętni nam obserwatorzy mogą zacierać ręce: Polacy zadziobią się sami.
Poza tym przemówienie prezydenta zawierało silne akcenty proamerykańskie, na marginesie odznaczenia dowódcy amerykańskich sił lądowych w Europie, gen. Hodgesa, i to w tak ważnej chwili. O Europie ani słowa. Był za to mocny akcent religijny, wszak 15 sierpnia do święto kościelne i rocznica Cudu nad Wisłą.