Partanina czy głupota?

Jestem pełen obaw, że tak zwana wojna o historię odżyje. Sprzyja temu m.in. klimat międzynarodowy, a konkretnie odwrót od integracji i solidarności w stronę wartości narodowych i państwowych, renesans patriotyzmu rozumianego jako America First, Britain First, Austria First, Poland First itd.

Egoizm narodowy podsyca kompleksy: krzywdzą nas, oszukują nas, obmawiają nas, jesteśmy bez skazy, jesteśmy narodem niewinnych ofiar, niesiemy światu tylko wolność, co złego, to nie my. Co najmniej trzy okoliczności sprzyjają zaostrzeniu konfliktu.

Pierwsza to niepotrzebna i szkodliwa nowelizacja bezsensownej ustawy o IPN. Po to, żeby penalizować (za granicą? W jaki sposób?) nonsensy o „polskich obozach koncentracyjnych”, dopisano do ustawy fragment mówiący o tym, że kto – wbrew faktom – obarcza naród polski lub państwo polskie odpowiedzialnością lub współodpowiedzialnością za zbrodnie nazistowskie III Rzeszy, podlega karze… (Z działania ustawy wyłączono prace naukowe i dzieła artystyczne).

Nowelizacja jest bublem ustawowym, podrzuconym (celowo?) przeddzień rocznicy wyzwolenia Auschwitz oraz Dnia Holokaustu, kilka tygodni po ujawnieniu przez TVN imprezy neonazistów.

Nowelizacja jest bublem, który każe pod okiem prokuratora pisać wspomnienia, prowadzić dyskusje, uprawiać publicystykę, dziennikarstwo, politykę, uczyć w szkole, prowadzić organizacje pozarządowe. Prezydent i premier poparli nowelizację, Andrzej Duda mówił, że Polacy tak jak Żydzi mają prawo do obrony. Do obrony – tak, ale do fałszowania historii – nie.

Projekt nowelizacji wywołał energiczny sprzeciw Izraela i Stanów Zjednoczonych jako próba wybielania historii, ożywił stereotyp Polaka antysemity. W Izraelu trwa kampania wyborcza i licytacja, kto lepiej broni prawdy historycznej. W Polsce podniosły się głosy oburzenia, że Izrael usiłuje wpływać na nasze ustawodawstwo. Sprawa zaczynała się wymykać z rąk. Strona polska wzywała do rozmowy, marszałek Karczewski zapraszał ambasador Izraela i jednocześnie zapowiadał przyjęcie nowelizacji bez poprawek. Więc po co rozmowy?

Prezydent Duda apelował, by nie odpowiadać na oszczerstwa, wykazać spokój i umiar. Czy to wystarczy? Obawiam się, że nie, Senat przyklepie nowelizację, bo „nie będzie nikt nas pouczał”, a przeciwnicy nowelizacji (do których i ja się zaliczam) nie spoczną – nie w obronie bredni o „polskich obozach śmierci”, ale w obronie wolności i prawdy historycznej, a także prawa do błędu.

Nowelizacja ustawy o IPN w obecnym kształcie jest zabójcza dla wizerunku Polski na świecie i dla wolności słowa w naszym kraju.

Drugą okolicznością sprzyjającą „wojnie o pamięć” jest zbliżająca się 50. rocznica Marca 1968 roku – antysemickiej (i nie tylko) hecy rozpętanej w obozie władzy komunistycznej (partia, MSW), która spotkała się z buntem młodzieży studenckiej, pacyfikowanej przez milicję i przywieziony na uniwersytet „aktyw robotniczy”. Chcąc nie chcąc pół wieku później odżyje dyskusja o antysemityzmie, o stalinowcach z KPP, o endecji, o witaniu Armii Czerwonej przez Żydów, o szmalcownikach, pogromach, żydokomunie itd. itp.

Jeżeli już dzisiaj pojawiają się „parchy” i „żarty” na temat „niedogazowanych”, antysemickie „paski” w telewizji publicznej, to strach pomyśleć, jaka będzie „debata” pół wieku po Marcu ’68.

Trzecią okolicznością zapalną jest poparcie przez Senat USA roszczeń tamtejszych organizacji żydowskich wobec Polski. Nie znam sprawy od strony prawnej, bardzo skomplikowanej, rzecz ma długą historię, dotyczy nierozwiązanej do dziś sprawy tzw. dużej reprywatyzacji, ale można się domyślać, że ma też ładunek polityczny i jest częścią nadal trudnej historii polsko-żydowskiej.

W sumie czeka nas na blogu trudny okres i apeluję do blogowiczów (zwłaszcza tych, którzy często poruszają ten temat), by zachowali umiar, wstrzemięźliwość i kulturę dyskusji, a jednocześnie by potępili szkodliwą dla Polski ustawę.

Chciałbym, żeby prezydent Duda wybił się na niezależność, poszedł śladem dorobku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w dziedzinie stosunków polsko-żydowskich i ją zawetował. Ale wielkiej nadziei nie mam.