Jak Panom nie wstyd?
W ostatnich dniach wygłupili się marszałek Marek Kuchciński i poseł Stanisław Piotrowicz. Piszę „wygłupili się” w cudzysłowie przez szacunek dla urzędów, jakie piastują, ponieważ ich postępowanie jest na tyle niepoważne, że trudno je traktować serio.
Kancelaria Sejmu (całkiem serio) podlicza koszty protestu niepełnosprawnych (m.in. obiady, opieka lekarska, dodatkowe koszty Straży Marszałkowskiej, może także rachunek za światło – w pewnym okresie całodobowe – sprzątanie, dodatkowe zużycie wody itd. itp.). Marszałek zastanawia się, komu wystawić rachunek.
Ja mam propozycję: tym samym, którym wystawiane były dziesiątego dnia każdego miesiąca rachunki za ustawianie i usuwanie barier na Krakowskim Przedmieściu, sprzątanie Krakowskiego Przedmieścia po wielotysięcznych miesięcznicach, zatrudnienie tysięcy policjantów do ich ochrony, dyżurne karetki pogotowia itd. Czy marszałek Kuchciński wie, na czyj adres Urząd Miasta, a konkretnie H.G.-W., wysyłali rachunki? Czy jako ich uczestnik sam coś zapłacił?
A może warto zapytać, kto zapłacił za policję i sprzątanie po marszu 11 listopada?
Głupota tej rachunkowości jest zdumiewająca. Grupka niepełnosprawnych i ich opiekunów (-ek) z ogromnym poświęceniem przez 40 dni i nocy pokojowo okupuje korytarz Sejmowy, obrażana, szarpana, poniżana, a Kancelaria Sejmu domaga się jeszcze za to pieniędzy?! Jak Panu nie wstyd, Panie Marszałku? Co innego, gdyby to były osiłki, które palą opony, wywracają samochody, wybijają okna wystawowe, rabują sklepy. Ale najbardziej bezsilni z bezsilnych?
Równie absurdalne wydają się wypowiedzi posła Stanisława Piotrowicza, przewodniczącego kluczowej komisji sprawiedliwości Sejmu, na temat mediów i dziennikarzy. Piotrowicz traktuje media z udziałem (lub będące własnością) kapitału zagranicznego jako niepolskie i wrogie. „Newsweek”, RMF FM czy Radio ZET nie są dla pana posła polskie. Tak rozumując, można uznać, że klub piłkarski Chelsea jest rosyjski i powinien grać w lidze rosyjskiej albo (ze względu na obywatelstwo właściciela) w lidze izraelskiej, a drużyna Paris Saint Germain jest saudyjska. Kapitał jest dziś tak globalny i wymieszany, że coraz trudniej określić narodowość danego funduszu.
Mówiąc całkiem serio: czy poseł Piotrowicz przy porannej lekturze „Le Monde”, „Osservatore Romano”, „Die Zeit” czy „Los Angeles Times” zastanawia się nad strukturą ich własności? Czy jego zdaniem dziennikarze są tylko popychadłami i agentami obcego kapitału? Poseł uskarża się, że dziennikarze „dopadają” polityków (co faktycznie może być uciążliwe) i zadają „niefortunne pytania”. „Czy taki dziennikarz jest Polakiem?” – zastanawia się poseł. Już samo postawienie pytania niesie ze sobą niefortunne treści – mówi. I dodaje, że „o pewne sprawy się nie pyta”.
Chyba każdy się domyśla, które pytania są niefortunne. Na przykład pytanie o to, czy w Kiejkutach torturuje się więźniów CIA, było „niefortunne”. Podobnie jak pytanie o to, czy w Guantanamo przetrzymuje się więźniów latami. Albo czy pewien adwokat zapłacił pewnej pani 160 tys. dol. za milczenie o jej stosunkach z Donaldem Trumpem.
Wedle przewodniczącego Piotrowicza celem dziennikarza nie jest dopadanie prawdy, tylko obalanie rządu, a powinno być odwrotnie: przemilczanie prawdy i ochrona władzy. Pytanie, jaki jest bilans podróży prezydenta do USA, jest OK, pytanie o to, dlaczego polski prezydent czeka już 10 miesięcy na zaproszenie do Białego Domu – jest „niefortunne” i kryje w sobie „pewne treści”. Pytanie, o ile zmalała nędza wśród dzieci, jest OK, pytanie, o ile wzrosło zadłużenie Polski – nie jest OK. Pytanie, jak postępują prace nad Centralnym Portem Komunikacyjnym – jest OK.
Artykuł „Financial Times” o tym, że wzrost gospodarczy Polski jest w zbyt wysokim stopniu napędzany konsumpcją, co nas będzie kosztować w przyszłości – jest antypolski i nic dziwnego, „FT” nie jest gazetą polską. Jasne?