Łapa wysiada na przystanku Polska Dojna
Krzysztof Łapiński odszedł ze stanowiska rzecznika prezydenta w najgorszym możliwym stylu. Niczego lepszego nie można było się po nim spodziewać, to inna sprawa, w końcu to były poseł PiS, a to nie jest klub dżentelmenów. Wart Pac pałaca.
Facet (to słowo w tym wypadku odpowiednie) opuszcza ważne stanowisko państwowe, wychodzi z prezydenckiego dworu jak z buduaru. Żeby to jeszcze służyło jakiemuś meritum, żeby motywacja była państwotwórcza, żeby mógł powiedzieć: „wysiadłem z pociągu prezydenta na przystanku Polska Dojna” albo „zszedłem na brzeg z korwety”, czy coś, w czym byłyby jakieś pozory troski o sprawy państwa. Nie, nic, zero, zero stylu, zero klasy. I taki jegomość był twarzą prezydenta!
Wszystkie wypowiedzi Łapińskiego po odejściu dotyczą jego i tylko jego, stanowią prawdziwy pokaz megalomanii: skończyłem 40 lat, postanowiłem się sprawdzić na innym polu, czas podjąć nowe wyzwania, otworzyć nowy rozdział i tym podobny bełkot. Gdyby jeszcze powiedział, że decydując się na pracę u prezydenta Dudy, popełnił życiowy błąd (bo popełnił) i czas go naprawić, nie ma sensu tkwić w tym układzie, to jeszcze, jak cię mogę. Albo gdyby powiedział, że chciał „cywilizować” Kancelarię Prezydenta i się nie powiodło…
Ale wydoić Pałac Prezydencki (Polska dojna…), wyrobić sobie kontakty, przywileje, poznać odpowiednich ludzi w kraju i za granicą, zawrzeć przydatne w biznesie znajomości, a na końcu pokazać swoim współpracownikom i pierwszemu obywatelowi RP gest Kozakiewicza – to się w głowie nie mieści, to chyba nieprawda, fake news?! Może to tylko plota w stylu „Ojciec Rydzyk na NIK”? „Jak się przychodzi do JAKIEJŚ PRACY (podkreślenie – Pass.), to nie jest powiedziane, na ile lat…” – powiedział Łapiński dziennikarzowi. Otóż to! Rzekoma służba prezydentowi RP i ojczyźnie to tylko „jakaś praca”. Tak niektórzy panowie traktują najwyższe urzędy, a usta mają pełne „ojczyzny”, „Polski”, „patriotyzmu”.
Jeżeli nikt nie dementuje, to tylko świadczy o tym, że źle się dzieje w Pałacu Prezydenckim. Najpierw kompromitacja z korwetami, potem skandaliczne przemówienia głowy państwa, a teraz rzecznik/minister wyskakuje na przystanku Polska Dojna. Co nam to mówi o prestiżu Pałacu, z którego można wyjść bez eleganckiego pożegnania, bez wzięcia pod uwagę, jak to wpłynie na (i tak już podupadły) prestiż urzędu prezydenta i jego kancelarii w kraju i za granicą. Porzucić służbę ni z tego, ni z owego? Czy nie pamięta słów Beaty Szydło: służba, pokora?
Gdyby tak postąpił rzecznik kanclerz Merkel czy prezydenta Putina, to media prawicowe szalałyby z przejęcia i satysfakcji, ale że chodzi o jednego z najbliższych ludzi Dudy, to nabrały wody w usta. No bo co mogą powiedzieć: zdrajca? Prościuch? Cynik? Cwaniak? Jaki pan, taki kram – źle.
Wspólnikom, współpracownikom i klientom firmy „Łapiński i Spółka” składam wyrazy współczucia. To kolejny wychowanek partii rządzącej, który przechodzi „na swoje”, bo doszedł do wniosku, że więcej z Ojczyzny (koniecznie przez duże „O”) nie wydoi.