Historia śrubokrętem pisana
Ambasador i profesor Marek Grela, baczny obserwator sceny międzynarodowej, pisze:
Polski ambasador przy Unii Europejskiej Marek Sadoś potajemnie (ale są świadkowie), własnoręcznie odkręcił tabliczkę informującą, że w 2011 r. ówczesny premier Donald Tusk w obecności Jerzego Buzka, przewodniczącego Parlamentu UE, oraz innych czołowych polityków unijnych, otworzyli siedzibę stałego przedstawicielstwa Polski przy UE. Brukselskie „Politico” nazywa Sadosia „utalentowanym rzemieślnikiem” (handyman), czyli „złotą rączką”.
W „Politico” czytamy, że „Polska zmienia historię”. Po tablicy pozostały tylko otwory na kołki, a i te ślady zniknęły. Co najmniej dwóch świadków widziało, jak amb. Sadoś odkręcał tablicę. „Sądzić należy, że tablica nie podoba się jego nowym szefom. Zadanie to ambasador wykonał w samą porę przed kolejną wizytą premiera Morawieckiego na dzisiejszy szczyt w sprawie brexitu” – napisał Florian Eder, redaktor serwisu czytanego codziennie przez świat polityczny i dyplomatyczny w Brukseli. „Dlaczego tablicę zdjęto? Czy to jest próba przepisywania historii, czy też odrzucenie estetyki z początków XX wieku? Polskie przedstawicielstwo odmówiło komentarza”.
My natomiast komentarza nie odmówimy. Polski hydraulik, po podbiciu Unii, zrobił karierę i został obarczony kolejnym odpowiedzialnym zadaniem: pisaniem historii na nowo przy pomocy śrubokręta. W Polsce dobra zmiana historii idzie pełną parą: Muzeum II Wojny Światowej, żołnierze wyklęci, Solidarność, Okrągły Stół, transformacja, życiorysy, wymazywanie z historii – wszystko podlega przeróbce. Tak jak tabliczka na przedstawicielstwie Polski w UE. Wszak od dawna wiadomo, że polityka zagraniczna jest przedłużeniem polityki wewnętrznej.