Pan Bóg ratuje Jażdżewskiego
Podziękujmy Panu Bogu, że uratował Leszka Jażdżewskiego przed wizytą komandosów w jego domu o świcie. Tym razem się udało, bo wniosek (-ski) do prokuratury został dopiero złożony. Boję się, że rządy ponuraków zrobią Jażdżewskiemu krzywdę, oni potrafią nękać, przesłuchiwać 50 godzin austriackiego dewelopera czy też chronić przed przesłuchaniem jego wspólnika z Nowogrodzkiej.
Wszystko, co powiedział Jażdżewski przed wykładem Tuska, było prawdą. Można się tylko spierać, czy wybrał właściwy moment, czy na trzy tygodnie przed wyborami warto wzniecać konflikt religijny, a także czy nie nadużył zaufania Tuska i uniwersytetu. Ale redaktor „Liberté!” jest w czepku urodzony. Dokładnie jak na zamówienie Jażdżewskiego płocka aktywistka Elżbieta Podleśna została zatrzymana, zdjęto jej odciski palców i pobrano materiał biologiczny, a wszystko za to, że rozlepiała wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem w tęczowej aureoli.
Oburzyło to człowieka tak delikatnego jak minister policji Joachim Brudziński, polityk niegłupi, który wie, kiedy się oburzyć. A oburzył się kilka dni po tym, jak prezes Kaczyński powiedział (parafrazując Cyrankiewicza w 1956 r. w Poznaniu), że każda ręka podniesiona na Kościół jest atakiem na Polskę.
Pech pani Podleśnej polega na tym, że za trzy tygodnie są wybory i trzeba mobilizować wiernych do głosowania na PiS, żeby chronić nasz kraj i wiarę przed „furiackimi atakami” rozmaitych Jażdżewskich i Podleśnych. Zgadzam się z Dawidem Warszawskim, że gdyby aureole na zmienionej ikonie ociekały np. krwią lub miały postać sznurów i szubienicy – można by mówić o obrazie, ale tęcza?
Niechby i była symbolem LGBT, no to co? Nie ma w tym niczego złego, niczego uwłaczającego, a poza tym wariacja na temat Matki Boskiej jest po prostu ładna. Z tęczowym krzyżem pokazał się nawet papież Franciszek.
Zanim pani Podleśna i pan Jażdżewski wylądują w celi (będzie to już po wyborach, żeby świat nie zatrząsnął się z oburzenia), w ich obronie wystąpił Pan Bóg. Kilka dni po kontrowersyjnym wystąpieniu redaktora „Liberté!” Pan Bóg, który kieruje wszystkimi naszymi postępkami, zesłał Podleśną, Brudziński zesłał policję, a Jażdżewski zaciera ręce: „A nie mówiłem!”.