Szczepienie cywilizacji
Mam poważne obawy, czy akcja szczepionkowa, pardon, Narodowy Program Szczepień może się u nas powieść. Oczywiście, jestem – jak każdy – zainteresowany w jego sukcesie. Chciałbym doczekać szczepienia mnie, mojej rodziny i w ogóle wszystkich chętnych. Należę do kategorii pierwszej (80+). Chociaż raz trafiła mi się pierwsza kategoria, gdyż normalnie bliżej mi do drugiego, gorszego sortu.
Narodowy Program Szczepień widzę jako spotkanie dwóch cywilizacji: zachodniej i wschodniej. Często słyszę w przemówieniach prezydenta, prezesa, ministra Ziobry, hierarchów Kościoła, a także w mediach rządowych akcenty wskazujące na rzekomą wyższość naszej cywilizacji. Zachód to dekadencja, rozkład, ślepy zaułek. Cywilizacja zachodnia jest „cywilizacją śmierci” – nasza jest „cywilizacją życia”. Dotyczy to nie tylko przerywana ciąży. Powie wam to każdy ksiądz, (prawie) każdy członek i działacz PiS, Solidarnych i Porozumienia.
Tymczasem to „cywilizacja śmierci” w kilku krajach stworzyła kolejne szczepionki przeciwko covid-19 i sprzedaje je na cały świat, czyli można powiedzieć, że cywilizacja śmierci ratuje cywilizację życia. Co więcej, działając za pośrednictwem Unii Europejskiej (acz podobno z pewnym opóźnieniem), „cywilizacja śmierci” skoordynowała zamówienie szczepionek dla każdego kraju „cywilizacji życia” wedle liczby jego ludności.
Zbiorowe zamówienie dało Unii silniejszą pozycję przetargową w negocjowaniu ceny. Nie rozwiązało to wszystkich problemów, mówi się, że niektóre kraje negocjują z producentami dodatkowe dostawy, inne – jak Izrael, Wielka Brytania, niebędące w Unii Europejskiej – tak wcześnie i energicznie organizowały sobie dostawy, że nic nie jest w stanie ich powstrzymać.
Tak czy owak – to zachodnia „cywilizacja śmierci” ratuje naszą „cywilizację życia”. Bez cywilizacji śmierci nasza cywilizacja długo jeszcze byłaby bezbronna wobec pandemii. Obserwujemy coś w rodzaju modyfikacji planu Marshalla. Musimy płacić, ale na szczęście jest komu i za co.
Tu zaczynają się schody. Teraz „cywilizacja życia” musi wykonać gigantyczną operację – zorganizować tysiące ekip i punktów szczepień, niektóre z nich ruchome, dysponować rejestrem ludności z rozbiciem na kategorie wiekowe, w tym chętnych na szczepienie, opracować kalendarz szczepień, spowodować, żeby każdy (-a) uprawniony wiedział (i to nie w ostatniej chwili), gdzie i kiedy ma się stawić na szczepienie. No i, oczywiście, żeby czekała na niego szczepionka (nieprzedawniona) plus całe oprzyrządowanie, lodówka, igły, plastry itd. Oznacza to gigantyczną operację transportową. Wszystko to powinno działać jak zegarek. Nie jest to naszą specjalnością.
Jeżeli zdamy ten egzamin, to nastąpi cud i powód do chwały. Oznaczałoby to, że Polska awansuje z „cywilizacji życia” do „cywilizacji śmierci”.