Zero z tyłu
Jak informuje rzecznik rządu Piotr Müller, premier Morawiecki OSOBIŚCIE interweniował u kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Chodziło o sprawę wagi narodowej.
Żeby polscy piłkarze, którzy na co dzień grają w Niemczech, mogli pojechać do Londynu na mecz Polska–Anglia 31 marca i w drodze powrotnej nie musieli odbywać obowiązkowej 10-dniowej kwarantanny, ponieważ w tym czasie muszą grać w lidze niemieckiej. Wiceminister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej Paweł Jabłoński oraz rzecznik Müller podkreślili, że wcześniejsze kontakty, na szczeblu roboczym, nie przyniosły pożądanego efektu, dlatego polska dyplomacja uciekła się do metod niekonwencjonalnych. Na zieloną murawę wkroczył OSOBIŚCIE (jak podkreślają polskie media) Mateusz Morawiecki, postrach bramkarzy, zwany polskim Maradoną.
Na co dzień polscy politycy i media prorządowe nie pałają sympatią do Niemiec i faulują, ile mogą. Na okładce bliskiego prezesowi PiS biuletynu kanclerz Merkel była przedstawiona w sposób odrażający. „Po meczu z Polakami pierwsze kroki kierujemy do szpitala Charite lizać rany” – mówi niemiecki fizjoterapeuta. Znana z antypolskiej fobii pani kanclerz tym razem nie mogła jednak oprzeć się polskiemu premierowi i osobiście uległa jego naleganiom. Jakimś cudem Don Mateo uratował reprezentację Polski. „Dobrze weszliśmy w mecz”, powiedział nam bramkarz reprezentacji, który woli pozostać anonimowy. „I obyśmy tak z niego wyszli” – dodał.
„Powołałem Morawieckiego jako wahadłowego, ponieważ potrzebowałem zawodnika, który od pierwszego gwizdka wzbudzi respekt niemieckiej kanclerz” – powiedział nam prezes PZPN Zbigniew Boniek. Zachęcona powodzeniem dyplomacja polska zamierza nadal grać w sposób niekonwencjonalny. „Udało się z Niemcami, ogramy i Anglików. Pójdziemy za ciosem – powiedział działacz zbliżony do KPRM. – Chcemy przeprowadzić z brytyjskim Foreign Office podobne rozmowy na temat ustalenia wyniku meczu. Po co biegać, skakać i wzajemnie się kopać, jeśli sprawę można załatwić elegancko, z buta, przestrzegając jednocześnie zasad fair play?”. Obie strony wystąpią w najmocniejszych składach, z Johnsonem i z Morawieckim. „Nie chodzi o bramki, tylko o punkty” – powiedział polski premier. „Gramy na zero z tyłu” – dodał, wchodząc OSOBIŚCIE do szatni.