Musztarda po obiedzie
Moje uwagi są może spóźnione jak musztarda po obiedzie, ale niech tam – napiszę.
Ryzykowna nominacja Jarosława Gowina na ministra Sprawiedliwości wywołała wiele zastrzeżeń nie tylko ze względu na ewidentną niekompetencję nominata, ale również ze względu na dobrą reputację, jaką cieszy się dotychczasowy minister, Krzysztof Kwiatkowski. Donald Tusk co prawda go komplementował na pożegnanie, ale to nie zmienia faktu, że zwolnił dobrego ministra tylko ze względu na partyjne układanki, żeby Platforma była „od Arłukowicza do Gowina”. Równie dobrze mógł Gowina uczynić ministrem innego resortu – od Pracy po Sport i Transport.
Przy okazji jedno pytanie: co się stało z dotychczasowym ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji – Jerzym Millerem? Miał opinię dobrego ministra, w kluczowym resorcie, a poza tym stanął na czele komisji do zbadania przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Wykonał ogromną pracę w atmosferze nieustannych oskarżeń. Wywiązał się ze swojej arcytrudnej misji całkiem dobrze, doprowadził do przygotowania raportu, który praktycznie zamknął sprawę Smoleńska dla wszystkich, poza kierownictwem PiS – i co? Na temat Jerzego Millera ani słowa – milczą media, milczy sam zainteresowany, a przecież ten człowiek wziął na siebie cały ogień, jaki poszedłby na PP. Tuska, Arabskiego, Sikorskiego. Czy jego zasługi zostały docenione? Czy powinien popaść w niepamięć? Chętnie bym przeczytał jakiś wywiad z Jerzym Millerem – byłym ministrem.
Sprawa druga, to zajścia 11 listopada. Jestem całym sercem przeciwko kibolopatriotom, ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, ale stała się rzecz niedobra – godząc się na udział antify lewica popełniła błąd. Po co blokować marsz narodowców i tym samym stać się uczestnikiem zajść, zniżać się do tego poziomu ? Raczej należało urządzić kolorową-niepodległą w innym, odpowiednim miejscu stolicy, np. w Ogrodzie Saskim? Sama idea blokowania zniechęciła część potencjalnych uczestników (-ek) Kolorowej. Jestem pełen uznania dla dorobku Krytyki Politycznej i roli, jaką odgrywa ona na słabującej lewicy, dlatego mam nadzieję, że nie będzie parła do konfliktu na ulicy. Teraz jesteśmy świadkami prawicowej nagonki na Krytykę Polityczną, przede wszystkim na subwencje, jakie otrzymała, żeby ją odciąć od zasilania, przy jednoczesnym milczeniu o dotacjach na inicjatywy konserwatywne, od Arkanów po Frondę. Może ktoś z blogowiczów ściągnie ze stron internetowych Ministerstwa Kultury dane o subwencjach dla rozmaitych instytucji i inicjatyw o różnym obliczu politycznym? Chętnie bym się też dowiedział, co w „Krytyce” piszczy teraz, po 11 listopada?
Trzecia sprawa, to atak na wóz Polsatu w Poznaniu – kolejna napaść na media. Tak jak manifestacje kibolopatriotów są przedłużeniem polityki historycznej prawicy, tak ataki na media są elementem fobii jaką wobec mediów żywi PiS, od prezesa począwszy, a na wiernych mu publicystach skończywszy. Nieustanne wymyślanie na media – „postkomunistyczne, układowe, agenturalne, niemieckie, niepolskie, zagraniczne” – owocują napaściami fizycznymi. Połączenie „polityki historycznej” i mediofobii prowadzi do awantur ulicznych, atakowania dziennikarzy, niszczenia mienia, to jest bardzo niebezpieczne dla wolności słowa, dla funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa.
Sprawa czwarta, to wybór – z rekomendacji Ruchu Palikota – na sędziego Trybunału Stanu mecenasa Janusza Łomży, postaci kontrowersyjnej, zaufanej Palikota, podczas kiedy w skład Trybunału powinny wchodzić osoby o nieposzlakowanej reputacji. Mojej oceny Ruchu Poparcia nie zmieniam – w sumie jest ona pozytywna, ale na tę sumę składają się także minusy, najpierw poseł z Łodzi, teraz mecenas z Lublina. To już dwa „minusy ujemne”.