Potknięcia Kwaśniewskiego
Aleksander Kwaśniewski był najlepszym prezydentem po 1989 roku i żadne budowanie innej legendy tego nie zmieni. Nie znaczy to jednak, że były prezydent nie może się potknąć, wszak koń ma cztery nogi i też się potknie.
W programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” (TVN 24, 26 kwietnia) były prezydent powiedział mniej więcej coś takiego: Lepiej przyznać Telewizji Trwam miejsce na multipleksie, niż mieć co drugi dzień do czynienia z takimi demonstracjami. Jan Dworak, przewodniczący KRRiTV powinien znaleźć rozwiązanie, tak jak robił to Czarzasty, kiedy był w Radzie.
Wypowiedź ta wzbudziła moje zdumienie. Jak to, były prezydent jest za tym, żeby dla świętego spokoju ominąć prawo i przyznać miejsce telewizji, która nie spełnia warunków konkursu? Oznacza to, że odmowna przy pierwszym podejściu decyzja Rady była błędem, bo telewizja Ojca dyrektora Rydzyka jest telewizją szczególnej troski? Bo nie rada nie przewidziała demonstracji? Bo dostarczyła paliwa prawicy? Bo Rydzyk, Kaczyński, Macierewicz , PiS, Gazeta Polska i spółka tak bardzo zakłócą spokój publiczny, że rządowi to się nie opłaci?
Jeśli wszystko będzie można wymusić siłą, wychodząc na ulice, to po co wprowadza się regulaminy, powołuje instytucje, które mają stać na ich straży? To jakie szanse ma reforma emerytur, przeciwko której szykują się wielkie demonstracje i to akurat w dniu inauguracji Euro 2012? Jeśli zamiast prawa będzie obowiązywała zasada „kupą, mości panowie!”, to po co sprawę TV Trwam/KRRiTV skierowano do sądu? I po co ten sąd ma rozstrzygać, skoro i tak zadecyduje kryterium uliczne? Jak to pogodzić z mówieniem o państwie prawa, o procedurach, instytucjach, jeśli faktycznie sprawy mają być załatwiane inaczej? Telewizja, która ma przeciętnie kilka tysięcy widzów, musi mieć miejsce na multipleksie, bo jak nie, to lepiej nie wychodzić z domu.
Nie sądziłem, że b. prezydent tak prędko doradzi faktyczne ugięcie się przed szantażem. Zgadzam się, że znalezienie dobrego wyjścia przez KRRiTV i fundację Tadeusza Rydzyka byłoby pożądane, ale nie kosztem prawa, procedur, regulaminów obowiązujących wszystkie strony uczestniczące w konkursie, oraz instytucji powołanych do ich przestrzegania.
Aleksander Kwaśniewski nie miał chyba wczoraj dobrego dnia. W tej samej rozmowie skrytykował rząd za zbyt małe starania o zwrot szczątków samolotu z pod Smoleńska przez stronę rosyjską. Na pierwszy rzut oka prezydent ma rację – polski rząd mógłby robić więcej i – przede wszystkim – głośniej. Ale w tych nawoływaniach „Wrak, skrzynki! Wrak, skrzynki!” Tusk i Seremet nie przekrzyczą Kaczyńskiego z Macierewiczem. Jeżeli w Rosji obowiązuje prawo, wedle którego dowody w toczącym się dochodzeniu prokuratorskim muszą pozostać na terenie kraju, to jedynym sposobem odzyskania wraku i skrzynek byłoby „dogadanie się”, podobne do tego jakie Kwaśniewski proponuje Dworakowi i Rydzykowi.
Wrak i skrzynki są własnością polską, ale katastrofa miała miejsce na terenie Rosji, gdzie obowiązuje prawo rosyjskie, jeżeli Tusk i Seremet widzą jakakolwiek szansę na dogadanie się z Moskwą, to nie osiągną tego krzykiem, tylko stanowczymi, upartymi działaniami innej natury. Mam nadzieję, że prezydent Kwaśniewski jest podobnego zdania.
Wszystkim blogowiczom życzę pięknego weekendu!