Lepsza grochówka niż fondue
Ubiegły tydzień w naszym cyrku był taki atrakcyjny, że nie wiadomo, który numer najpierw oklaskiwać. Pierwsze brawa dla sztukmistrzów sejmowych, którzy wyczarowali 40 mln złotych na Świątynię Opatrzności. Potwierdzili tym samym, że państwo polskie jest bogate (zwłaszcza Fundusz Ubezpieczeń Społecznych – mlekiem i miodem płynąca kraina emerytów), hojne i oddzielone od Kościoła. Władza ma kij i marchewkę. Kijem pogania Kościół do lustracji, marchewką karmi świątynię. Nie przeszkadza mi, kiedy Państwo finansuje ochronę zabytków, obiektów sztuki sakralnej, drewnianych kościółków i cerkiewek, a nawet kiedy finansuje wybrane programy w kościelnych szkołach i uczelniach. Ale kiedy hojną ręką finansuje gigantyczną inwestycję – budzi to sprzeciw. Oczywiście, jest to rzucanie grochem o ścianę, odnotowuję jedynie dla porządku i żeby poznać opinie blogowiczów.
Następne oklaski przeznaczona są dla władzy, za to, że nie ugięła się pod naciskiem manipulantów z opozycji, którzy przy pomocy kruczków prawnych chcieli ocalić Hannę Gronkiewicz-Waltz i innych roztargnionych samorządowców na stanowiskach. Co prawda zanosi się na wybory raczej „dla zasady” niż z prawdziwej potrzeby, ale to się braciom Kaczyńskim opłaca, bo umocni się wizerunek PiS jako ostoi prawa – prawo, prawo ponad wszystkim! PZPN – prawo. Stokłosa – prawo. Gronkiewicz-Waltz – prawo. Wyciągając codziennie inny paragraf, PiS świetnie rozgrywa swoją partię, bo elektorat to lubi, elektorat jest czysty – reszta to szambo.
A gdzie jest prawo, kiedy trzeba wykryć przecieki z IPN i z raportu likwidacyjnego WSI? Wtedy prawa nie ma. Należy podziwiać Telewizję Publiczną, której dziennikarzom „udało się” (!!!) dotrzeć do raportu o likwidacji WSI zanim jeszcze zdążył go ujawnić prezydent. Ciekawy byłby reportaż o tym, jak dziennikarze TVP docierają do tajemnic państwowych, jak ludzie Wildsteina potrafią przechytrzyć ich strażników, jak wykopują tunele, jak zakładają podsłuchy, jak korumpują oficerów. To cyniczne „udało się”, ponieważ TVP nie musiała wyprzedzać prezydenta, mogła nie skorzystać z „przecieku”, tak jak to często czynią media, kiedy ktoś usiłuje im podrzucić podejrzany towar. Skoro jednak się „udało”, to znaczy, że TVP przyjmuje wrzutkę z wdzięcznością i jest z niej dumna. To nie powinno dziwić, ponieważ dysponenci raportu i telewizji są ci sami – to obóz władzy, który obsadził komisję likwidacyjną, ma większość w komisji sejmowej i to on odpowiada za kolejne „przecieki”, które nie sprawiają wrażenia żadnych „przecieków”, tylko świadomej polityki informacyjnej (czy raczej – dezinformacyjnej).
Opowiadanie o tym, że „TVP się udało” jest bez sensu. Albo nastąpił kolejny przeciek (podobnie jak w sprawach p. Grajewskiego, przedtem Przewoźnika i innych) i wśród likwidatorów oraz komisji sejmowej mamy do czynienia ze zdradą tajemnicy państwowej, wtedy niechybnie połączone służby Macierewicza, Wassermanna i Ziobry wpadną na trop autorów przecieku i zdemaskują ich tak, jak to oni tylko potrafią. Albo całe to ich gospodarstwo jest dziurawe, cały ten ciąg technologiczny – MSWiA, wywiady, kontrwywiady, prokuratura, IPN – który PiS tak zachłannie brał dla siebie, nie potrafi uchronić swoich zasobów przed wszędobylskimi dziennikarzami (w co nie wierzę), albo wreszcie – co wydaje się bardziej prawdopodobne – w każdy weekend jakaś tajemnicza ręka podrzuca mediom kolejny smakowity kąsek. Podejrzewam nawet, że w tych samych kręgach należy szukać tych, którzy tajemnic pilnują i tych, którzy je zdradzają. Może nawet to jest ta sama osoba, która jedną ręką tajemnice chroni, a drugą je rozdaje.
Wreszcie kolejne brawa za to, że oficjalna Polska zbojkotowała Davos. Nie musiał jechać prezydent ani premier, mógł np. pojechać min. Sikorski, który świetnie zna angielski i jest do salonów nawykły. Ale chodziło chyba o to, żeby dać sygnał elektoratowi – my jesteśmy z ludem, na salony się nie pchamy. Wolimy grochówkę od fondue. Nie będzie Szwajcar pluł nam w twarz. Biznesmeni? – Mamy swoich, choćby pana Netzla! Byli premierzy? – Mamy Olszewskiego i Marcinkiewicza. Profesorowie? – Mamy Krasnodębskiego i Zybertowicza. – Publicyści? Mamy swoich, i to coraz więcej. Po co nam Davos, skoro to kosztuje (a pieniądze potrzebne są na kolejną świątynię), skoro trzeba tam posłuchać, co myślą inni – prezydenci, premierzy, prezesi wielkich korporacji, uczeni, publicyści z całego świata, skoro na końcu trzeba coś powiedzieć od siebie, ale co i po jakiemu?
PS.
MW – brawo za świetny komentarz o wyższości PiS, której nie cierpi, nad Platformą. Bardzo ciekawe i napisane – co w Internecie nie jest powszechne – bogatą polszczyzną. Bardzo dziękuję.
ALICJA – oczywiście, Hamilton (Jan Zbigniew Słojewski), należy do ścisłej czołówki felietonistów polskich. Brak mi jego tekstów.
JASNY GWINT – popieram wezwania do bojkotu wirusów, które zaśmiecają bloga. Przez „wirusy” rozumiem nie tych, którzy mają odmienne od moich poglądy, bo takich jest chyba w Polsce większość, ale tych, którzy obsesyjnie i nienawistnie atakują swoich adwersarzy ad personam, nie uznając żadnych zasług, nie wybaczając żadnego błędu, samemu kryjąc się tchórzliwie za pseudonimami. Im nie ma sensu dać się sprowokować. Pisałem już kilkakrotnie, że to nie jest blog poświęcony mojej osobie. Zaczepki ignoruję.
T.KWARCIŃSKI – teraz, kiedy już jest po głosowaniu, dziękuję za zgłoszenie tego bloga do plebiscytu ‘Wiadomości24.pl’ na najlepszy blog polityczny. Dziękuję wszystkim, którzy głosowali. Nie sądziłem, że ‘en passant’ znajdzie się w pierwszej piątce. Czekam na dokładne wyniki, które mają być ogłoszone w piątek. Dzięki!