Królowa i szambelan
Odczuwam silną pokusę, żeby napisać o popaprańcach z obozu władzy, którzy kompromitują się współpracą z Antonim Macierewiczem. Raport o likwidacji WSI jeszcze nie został w pełni ujawniony, a już jest spóźniony, nieszczelny i podejrzany. Prezydencki minister Aleksander Szczygło w „Kropce nad i” (TVN) wił się jak piskorz, co chwilę mówił, że on nie wie, że o to by trzeba zapytać Antoniego Macierewicza, że on raportu nie zna, nie i nie. Media wiedzą, cała Polska karmi się przeciekami, a szef Kancelarii Prezydenta, biedaczyna, nie wie. Swoją drogą, min. Szczygło to fenomen: ten człowiek nigdy nie unosi przyłbicy, jest twardy jak jego zbroja. Idealny szef Kancelarii Prezydenta – bierze na siebie wszystkie ciosy bez zmrużenia oka. Znosi więcej niż bokser Michalczewski.
Odczuwam także silną pokusę, żeby napisać o konferencji prasowej trio Rokita – Gowin – Śpiewak, o działalności gabinetu cieni PO. Konferencji, o której Donald Tusk nic nie wiedział. Mój ulubiony senator Niesiołowski, niestety, wił się w rozmowie radiowej, jak Szczygło na mękach. Usiłował wmówić dziennikarzowi, że nie jest ważne w jakich okolicznościach Rokita i spółka ujawnili opracowanie gabinetu cieni, ale treść tego dokumentu. „Niesioł” kpił z dziennikarzy, którzy wypytują o okoliczności ujawnienia, a nie o zawartość dokumentu. A przecież dziennikarze mają świętą rację. Zapowiadany w raporcie „nacisk na edukację” czy likwidacja poboru do wojska to żadne rewelacje, natomiast kiedy posłowie i senator PO ujawniają dorobek gabinetu cieni bez wiedzy szefa partii Tuska, który w dodatku jest w konflikcie z autorem opracowania – Rokitą, to trudno udawać, że nic się nie stało. Tak może udawać Donald Tusk, ale nie poważny dziennikarz. Pan profesor Niesiołowski jest zbyt inteligentny, żeby tego nie widzieć. Można tylko podziwiać jego lojalność wobec partii i jej przywódcy.
Nie będę jednak ulegał pokusie hasania po politykach, bo łatwo jest krytykować, a ja zamierzam chwalić: gorąco polecam film angielski „Królowa” (reż. Stephen Frears, w roli głównej Helen Mirren). Rewelacja! Fabuła stylizowana na dokument, albo paradokument. Królowa Elżbieta II zagrana fantastycznie, postać jak z Szekspira, miota się pomiędzy przyzwoitością a zakłamaniem, ale koronę nosi z godnością, królowa – matka, zły duch swojej córeczki, dalej tępy jak łyżka do butów książę Filip, który ucieka od prawdy do lasu, polować na jelenia (jeleń też „gra” świetnie), bezbarwny książę Karol, który stracił byłą żonę, pozostał z dwoma synami i przyjaciółką (pokazaną zaledwie przez ułamek sekundy), rewelacyjny młody Tony Blair, pokazany niespodziewanie pozytywnie, jeszcze idealista, którego nie zdążyła zepsuć władza ani jego bardziej jędzowata małżonka – cała galeria postaci, obyczajów, machinacji politycznych.
Film na wskroś polityczny, ale także psychologiczny, obyczajowy (rola mediów!), historyczny, pokazujący narodziny mitu „księżniczki ludu” i obronę stetryczałego dworu przed wolą ludu i mediów, które za czasów Makbeta nie istniały. Ale jest las, i ten las ludzi coraz bardziej zaciska się dookoła pałacu.
Kiedy oglądamy dokumentalne zdjęcia nieprzebranych tłumów, które przybyły na pogrzeb Diany, kiedy widzimy jak rośnie sterta kwiatów przed pałacem, jak rodzina królewska chroni się wewnątrz i boi się wyjść do narodu, kiedy obserwujemy jak powstaje rysa na monarchii, to trudno oprzeć się wrażeniu, że to jest także film o Polsce, o powstaniu Solidarności, o członkach Biura Politycznego zamkniętych w gmachu KC, o tym jak zaczyna się chwiać stary porządek. Momentami, kiedy oglądałem ten film, miałem też skojarzenia bardziej współczesne, bo to jest film o władzy w ogóle.
Przed oczyma staje nam pałac prezydencki i szambelan Szczygło. Znakomity film – gorąco polecam!