Ironia losu
Co za ironia losu! Najbardziej krytykowane przez media i polityków igrzyska olimpijskie stają się źródłem naszej radości. Okoliczności polityczne spowodowały, że sukcesy sportowców przyćmiły kongres PiS, zaś ani prezydent Komorowski, ani premier Tusk nie mogli być świadkami triumfu naszych sportowców na „igrzyskach Putina”. Komorowski, Tusk, Kaczyński nie będą mieli wspólnej fotografii w Soczi z Justyną Kowalczyk, Kamilem Stochem, Zbigniewem Bródką.
Na pewno nie omieszkają sfotografować się w Warszawie. Na razie premier świętuje w Zakopanem – naszej „stolicy sportów zimowych”. To całkiem zręczne posuniecie PR. Sukces, jakikolwiek sukces, Oskar dla polskiego filmu, nagroda Nobla, albo złoty medal olimpijski, jest nam bardzo potrzebny. Przyszedł w samą porę, odsuwając
W Polsce panuje bowiem smuta. Platforma i jej zwolennicy nie mogą odzyskać prowadzenia w sondażach, brakuje wielkiej idei i charyzmatycznego przywódcy, a majowe wybory do Parlamentu Europejskiego coraz bliżej. Demokraci (w polskim i amerykańskim znaczeniu tego słowa) niepokoją się postępami prawicy, aktywnością narodowców, zapowiedziami „republikanów”, że nadchodzi dzień zapłaty. Prof. Marcin Król (w „GW”) mówi o wieszaniu na gałęzi, prof. Bronisław Łagowski („Przegląd”) sygnalizuje rosnącą aprobatę dla przemocy. Z kolei opozycja (czemu trudno się dziwić) wyciąga wszystkie zagrożenia, z zapaścią demograficzną na czele. Wymiar sprawiedliwości nieporadny, ochrona zdrowia sama jest chora. Państwo okazuje się bezradne w sprawie zwyrodniałego, wielokrotnego mordercy, minister Sprawiedliwości Biernacki wnosi do sądu sprawę przeciwko jednemu z najbardziej zasłużonych opozycjonistów, Frasyniukowi. Ten pierwszy ma masło na głowie, ten drugi – niewyparzony język. „Mowa nienawiści” staje się coraz bardziej powszechna, pojawia się także na naszym blogu.
W tej sytuacji mam ochotę podziękować naszym wspaniałym medalistom, nie tylko za to, że rozsławiają nasz kraj, że dobrze przysłużyli się ojczyźnie, bo za to podziękują im politycy, ale po prostu za te chwile radości jakie im zawdzięczamy, za dreszcz wzruszenia, jakie ten i ów odczuje, za poczucie, że jeszcze nie jest z nami tak źle, a nawet wręcz przeciwnie – bywa świetnie!