Pasztet tygodnia
AWANTURNICTWO. Mam na myśli inicjatywę Marka Jurka i innych apostołów zmiany konstytucji, a także popisy Macieja i Romana Giertychów w Unii Europejskiej. Obgryziona przez PIS Liga Polskich Rodzin traci grunt pod nogami, jej poparcie mieści się w granicach błędu statystycznego, wszczyna więc kolejną awanturę, żeby przypomnieć o swoim istnieniu i o swojej tożsamości. Szkoda tylko, że w imieniu Polski robi to na oczach Europy, gdzie panowie wystawiają nas na pośmiewisko. Polska trafiła na pierwsze strony gazet nawet w odległej Hiszpanii. Nikt tam nie bawi się w subtelności w rodzaju „czy polski wicepremier uzgodnił swoją wypowiedź z premierem?”. Kogo to obchodzi? „El Pais” pisze o Giertychu per „Nr 2 w Polsce”, chyba trochę na wyrost.
BEZCZELNOŚĆ – to cudowne ozdrowienie Miss I Programu TVP. Od kilku miesięcy obłożnie chora na Wildsteina, przebywająca na zwolnieniu i pobierająca „chorobowe” z kieszeni publicznej (wszak chodzi o TV publiczną i ZUS), Miss Jedynki odżyła w wyniku operacji dokonanej przez Jarosława Kaczyńskiego na prezesie. Zmartwychwstała i od jutra ma być zdolna do pracy. Takie cuda zdarzają się w państwie prawa i sprawiedliwości. Gdyby to było w III RP, to CBA już by tam siedziała po czubki kominiarek.
CHAMSTWO – tak można nazwać wybryk polskiego tygodnika, który przedstawił kanclerz Angelę Merkel na podobieństwo Hitlera. Mam nadzieję, że wypowiedzą się w tej sprawie miarodajne osobistości, które nazwały „haniebną” publikację „Tagesszeitung” porównującą naszego prezydenta do kartofla. Jeżeli żądaliśmy (min. Fotyga) od Niemiec przeprosin i śledztwa w sprawie kartofla, a poseł Gosiewski mówił nawet o europejskim nakazie aresztowania (!), to ciekawe, jak zareagują teraz Niemcy na wybryk polskiego tygodnika i jaka będzie reakcja czynników polskich. Już widzę kajdanki na rękach redaktora, a potem ekstradycja do Niemiec.
DEMAGOGIA – to wmawianie, że Bronisław Wildstein został zwolniony ponieważ był niesterowalny i niezależny. Po cóż miał być sterowalny, skoro sam gwarantował właściwy kurs? Był jednym z najbardziej odważnych i zdecydowanych przeciwników III RP, Układu, Salonu i diabeł wie czego, więc sterowania nie wymagał. W praktyce jego Telewizja okazała się za mało dworska, za mało nadskakiwała mocodawcom, nie dość wychwalała ich dokonania, nie docenił Kaczyńskich, ale czy to wystarczy na bohatera narodowego? Dzisiaj być w awangardzie IV RP – jaka to niezależność?
GŁUPOTA – patrz wywiad red. Mazurka („Dziennik”) z Moniką Olejnik. Rozlicza on M.O. z pisowskiego punktu widzenia. Żali się na „antypisowską histerię”, wyciąga pochwały pod adresem obecnego rządu, potem wypytuje dlaczego dziennikarka nie przesłuchała Komorowskiego skąd miał pieniądze, dlaczego piła z dzióbka Dukaczewskiemu, wreszcie dobiera się do przeszłości, czyli do pracy Moniki Olejnik w radiowej Trójce w latach 80.: „Twoim głównym zajęciem było robienie reportaży, w których nie mogłaś powiedzieć prawdy” – mówi.
Głupota tego pytania jest bezdenna. Ledwo skończyło się nabożeństwo ku czci Kapuścińskiego, a już okazuje się, że przed 89 r. nie można było uprawiać reportażu, bo była cenzura. Oczywiście, że była, usta i pióra były skrępowane, za zbyt odważne reportaże autorów i redakcje spotykały nieprzyjemności, ale to właśnie było wyzwaniem; pomimo tego, a może nawet dzięki temu, że nie można było pisać wprost, rozwijało się kino niepokoju moralnego, dokument filmowy, polska szkoła filmowa, ludzie walili na Mrożka i na „Dziady” (i walono za to ludzi!), Krallówna, Kapuściński i wielu innych wznosili się wtedy na wyżyny. Mimo obowiązujących serwitutów, „Trójka” to było radio dobre, a nawet „fantastyczne”, jak powiedziała p. Monika, i to wcale nie znaczy, że fantastyczna była PRL. Gdyby wszyscy, którzy nie mogli mówić całej prawdy, mieli wtedy milczeć, to nie byłoby szkół, uniwersytetów, kościołów, gazet, radia, i Bóg wie czego. Ręce opadają, kiedy czyta się Mazurka. Jest taki gorliwy, że strach pomyśleć, co pisałby wtedy.
HUCPA – to mówienie, że „układ” zawłaszczył media publiczne i inne spółki Skarbu Państwa, a jednocześnie mianowanie swoich zaufanych na przewodniczącą KRRiTV, przewodniczą Rady Nadzorczej TVP, prezesa TVP, jego następcy, czyli p.o. prezesa, dalej dyrektora TVP 1, to samo z PAP, Polskim Radiem, „Rz” itp. I to wszystko w ramach zapowiadanego „wzmożenia moralnego”.
KŁAMSTWO – kiedy minister Edukacji i wicepremier polskiego rządu, twierdzi (Radio Zet), że rząd Hiszpanii jest „socjalistyczny, a właściwie komunistyczny”. Nie podejmuję się wytłumaczyć min. Giertychowi czym różni się rząd hiszpański od kubańskiego czy północno-koreańskiego, premier Zapatero od Stalina, Bieruta czy Ulbrichta, a także, że Hiszpania jest monarchią (!!!), ale domyślam się, jakie ma „dowody” wicepremier: „komunistyczna” Hiszpania jest w awangardzie przemian obyczajowych, ułatwiła rozwody, szanuje mniejszości, udostępnia środki antykoncepcyjne (byłem akurat w Madrycie, kiedy konserwatywny burmistrz tego miasta z Partii Ludowej inaugurował kolejną przychodnię, w której młode kobiety pod kontrolą lekarza mogą otrzymać za darmo pigułkę typu „nazajutrz rano”), traktuje kobiety jak ludzi, pozwala się całować w kinie (zakazane w czasie Franco), dopuszcza minispódnice (zakazane w czasie Franco). Fakt, że za mojej młodości, w kinie nomen omen „Moskwa”, można się było całować, istotnie czyni dzisiejszą Hiszpanię podobną do PRL.
REPRESJE: Warto zwrócić uwagę, jakie zróżnicowane represje stosują dziennikarze IV RP za zwolnienie prezesa: od odejścia z pracy (Jacek Karnowski), poprzez rezygnację ze współpracy (Igor Janke, Michał Karnowski), udanie się na urlop (Dorota Gawryluk), publiczne potępienie Kaczyńskich, aż po pogrożenie palcem. Palcem pogroził Jan Pospieszalski, który zagroził, że jeżeli TVP zrobi mu kuku, wtedy on zrobi kuku telewizji. Na razie J.P. nie dostrzegł powodu, żeby zrobić kuku.