Polska na rozstajach

Wybory prezydenckie, które – przynajmniej dla obozu rządzącego – miały być formalnością, okazują się prawdziwymi wyborami.

Ich wynik jest dzisiaj otwarty, niepewny, nie tylko skala zwycięstwa Bronisława Komorowskiego stoi pod znakiem zapytania, lecz wręcz nie jest jasne, kto te wybory wygra.

A to jest tylko wstęp do wyborów parlamentarnych. Nie można wykluczyć, że koalicja rządząca PO-PSL się nie utrzyma z powodu osłabienia ludowców lub wręcz straci władzę.

Ale po kolei. Pozycja prezydenta Komorowskiego słabnie z dnia na dzień. Dotychczas pewną pociechą dla Platformy była przewaga prezydenta nad Andrzejem Dudą. Reszta nie bardzo się liczyła.

Teraz ta „reszta” okazuje się ważna. Co prawda Duda nie może przekroczyć szklanego pułapu PiS (około 30 procent), ale na scenie pojawili się nowi gracze, przede wszystkim Paweł Kukiz, czarny koń tych wyborów (ok. 10 proc. poparcia), i Janusz Korwin-Mikke (ok. 5 proc.).

Do tego należy doliczyć wyborców straconych przez SLD, spodziewane fiasko Magdaleny Ogórek i jej protektora oraz przez PSL – oczekiwana klęska kandydatury Adama Jarubasa. Co zrobią dotychczasowi zwolennicy SLD (ok. 8 proc.) i PSL – oto jest pytanie.

W sumie w I turze głosy mniej więcej 1/3 wyborców jest niepewna, nie jest więc pewny także wynik II tury. Wyborcy (a przynajmniej ich część) Kukiza i Korwina, wśród których jest wielu „oburzonych”, mogą głosować za mniejszym złem, czyli odstawieniem Platformy od władzy za cenę koalicji z PiS.

Obecne wybory zachwieją także dotychczasowym porządkiem w partiach politycznych. Leszek Miller, podobnie jak cała jego partia, wisi na włosku. Ten rok może oznaczać koniec lewicy w Sejmie.

Nowa lewica, jeśli w ogóle się pojawi, będzie zaczynać prawie od zera – od garstki lewicowych profesorów, m.in. Magdaleny Środy, Jana Hartmana, Jana Sowy, działaczek kobiecych i związkowych, Krytyki Politycznej, kilku skromnych czasopism i szanowanych publicystów.

Jeżeli SLD nie ulegnie likwidacji po wyborach, to tylko pod nowym kierownictwem, ale czyim – oto jest pytanie. Panowie Miller i Palikot okazali się grabarzami lewicy. Nie wiadomo nawet, czy Magdalena Ogórek przyjdzie na pogrzeb.

Fiasko kandydatury Adama Jarubasa może spowodować trzęsienie ziemi w PSL. Waldemar Pawlak i inni nie darują Januszowi Piechocińskiemu. Zwłaszcza że w wyborach parlamentarnych fiasko Jarubasa może PSL drogo kosztować, pociągnie on partię w dół.

Gorszy niż przewidywano wynik Komorowskiego, nawet jeśli wygra wybory, to zła wiadomość dla Platformy i dla Ewy Kopacz osobiście. Jej przywództwo w partii, i tak już osłabione przez pistolet Cezarego Grabarczyka (nie wiadomo, jak ta sprawa się zakończy, ale szkodzi Platformie), ulegnie pewnej erozji. Ewentualne zwycięstwo prawicy w wyborach i przejście Platformy do opozycji doprowadzi do zmiany kierownictwa w tej partii. Co prawda Grzegorz Schetyna zachowuje się lojalnie wobec Ewy Kopacz, ale to chyba on jest jedyną alternatywą, i to raczej personalną niż programową.

No i wreszcie Prawo i Sprawiedliwość. Jeżeli zdoła uformować koalicję rządzącą, to pozycja prezesa Kaczyńskiego jako premiera i lidera partii będzie poza dyskusją. Ale jeżeli PiS po raz kolejny nie zdobędzie władzy, to pojawią się rywale. Dlatego los prezesa Kaczyńskiego będzie w dużym stopniu zależał od Kukiza (co on zrobi po wyborach prezydenckich, czy zechce i zdoła utworzyć własny ruch, który wejdzie do Sejmu) i od Korwin-Mikkego. Kaczyński ma chyba więcej serca dla tego pierwszego, ale tak bardzo pragnie zostać premierem i jest już w takim wieku, że nie może być zbyt wybredny, zwłaszcza że wybredny nigdy nie był (patrz koalicja z LPR i z Samoobroną).

W sumie w najbliższą niedzielę chodzi już nie tylko o prezydenta, ale w ogóle o to, w którą stronę skręci Polska.

PS ZAPROSZENIE
Aleksander Kwaśniewski, były Prezydent, oraz Jerzy Baczyński, redaktor naczelny POLITYKI będą „Gośćmi Passenta” w Radiu TOK FM we wtorek, 5 maja, o godz. 20.05. Zapraszam!