Gest Kozakiewicza
Gdyby ktoś stanął na Starym Rynku w Krakowie i zaczął krzyczeć “Precz z papieżem!”, albo nie daj Boże napisał podobną brednię w gazecie, to niechybnie zajęła by się nim prokuratura: Obraza uczuć religijnych, zniewaga głowy państwa – minister Ziobro bez trudu znalazłby paragrafy.
A czymże jest demonstracyjna nieobecność najwyższych władz państwowych na jubileuszu XX-lecia Trybunału Konstytucyjnego zaledwie w trzy dni po tym, jak cały Trybunał został przyjęty przez BXVI? Jeżeli Prezydent, Marszałek Sejmu, Premier mają na temat TK inne zdanie niż Papież, co jest przecież możliwe i byłoby normalne, to należało się zachować mimo wszystko elegancko. Mógł np. minister wypowiedzieć się krytycznie, a Marszałek pójść na jubileusz, choćby tylko przez grzeczność. Można było zdystansować się w wywiadzie prasowym, ustami rzecznika, albo w liście okolicznościowym do Trybunału, ale nie odwracać się plecami. Nawet gdyby merytorycznie racje były po stronie władz IV RP, to przez wzgląd na jubileusz i wizytę BXVI, przed którym jeszcze wczoraj klęczały, mogły okazać klasę, zawiesić spory, wykazać się wielkodusznością. Panowie jednak woleli pokazać Trybunałowi i, co jeszcze gorsze, najwyższemu autorytetowi moralnemu – gest Kozakiewicza. Okazali się małostkowi, pamiętliwi, zajadli – dokładnie odwrotnie niż nauczała Jego Świątobliwość.
Podobnie zachowują się ci, którzy wbrew przestrogom BXVI wyrywają się, żeby być aroganckimi sędziami poprzednich pokoleń i nie mogą ukryć zadowolenia z kompromitacji kolejnych duchownych, wybranych do odstrzału. Dlaczego dobrano się w pierwszej kolejności do duchowieństwa? Dlaczegóż nie pozwolić im dożyć swoich dni w grzechu, a prawdę ujawnić, gdy oni będą już po tamtej stronie, albo dlaczegóż ujawniać prawdę wedle swojego widzimisię, zamiast o wszystkich jednocześnie, dlaczego bez wyroku sądu, dlaczego tyle złości i zajadłości w kilka godzin po wyjeździe pielgrzyma miłości? Smok wawelski jeszcze wczoraj pachniał perfumą, a dziś już zionie siarką.
Trudno uwierzyć, że wszystkimi nimi kieruje li tylko dążenie do prawdy. Są tacy, którym ręce zamiast do modlitwy, składają się w gest Kozakiewicza.