Pomnik Polski
Niewątpliwie pomnik się należał, nie tylko ofiarom oraz ich rodzinom, ale nam wszystkim, gdyż bez pamięci, współczucia i historii nie sposób żyć.
Wszyscy wiemy, że do ostatniej chwili trwała brudna wojna o pomnik, przede wszystkim ze strony Prawa i Sprawiedliwości, które domagało się pomnika na Krakowskim Przedmieściu i nigdzie indziej, choć gdy wzięło władzę i sprawę we własne ręce, okazało się, że nie Krakowskie Przedmieście. Władze zmieniły konserwatorów i lokalizację potajemnie, podstępnie i kłamliwie, jakoby czyniły to z myślą o obronności kraju. To marna sztuczka i świadectwo obyczajów. Zapewne Platforma i prezydent Gronkiewicz-Waltz mogły wykazać więcej zrozumienia, ale spór o pomnik był na rękę PiS, był częścią wojny smoleńskiej, która – przypomnijmy – była z kolei pochodną wojny PO – PiS.
Prof. Krystyna Skarzyńska, znana psycholog społeczna, zwróciła w Radiu TOK FM uwagę, że sposób budowy pomnika przypomina tragiczny lot do Smoleńska: to samo lekceważenie procedur, realiów, konkursu, lokalizacji, ten sam spór, ta sama improwizacja i upolitycznienie.
Jak było – każdy widzi. Wojewoda z PiS wyłączył plac Piłsudskiego z gestii władz stolicy, po czym w sekrecie, w ukryciu, pod namiotem zbudowano pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Na pewno w sposób niegodny ofiar, trochę na złość, żeby mieć ostatnie słowo. Te ostatnie słowa brzmiały jak zwykle pojednawczo, prezydent i prezes mówili, że ten pomnik ma łączyć, a nie dzielić, że to ma być monument jedności i wspólnoty. Oby, ale myślę, że nieprędko tak się stanie. (Prezes świętuje zwycięstwo, ale jest to zwycięstwo gorzkie, które przypomina postawiony na siłę kamień na terenie Urzędu Miasta).
Być może kiedyś tak będzie, ale zarazem fruwają w powietrzu „zdradzieckie mordy, mordercy” i inne obelgi ze słownika wspólnoty. A sam pomnik? Sam pomnik nie jest zły, aczkolwiek schody (trap?) do nieba to nie jest podobno oryginalny pomysł, inni zrobili to wcześniej. Ale to osobna sprawa.
Natomiast zdecydowanie nie podoba mi się lokalizacja pomnika, niewielka bryła jak gdyby przypadkowa na tle ogromnego placu, bez kontekstu, ewidentnie nie projektowana z myślą o tym miejscu. Dla politycznych sponsorów miejsce jest politycznie stosowne, na tym placu będą tylko trzy pomniki: Piłsudskiego, Ofiar Katastrofy i Lecha Kaczyńskiego, który wystąpi w podwójnej roli – prezydenta i ofiary.
Ponieważ pomnik ofiar stanął blisko Grobu Nieznanego Żołnierza – miejsca dla Polaków świętego, przed którym dzień i noc stoi warta honorowa – od tej chwili każda delegacja, każdy prezydent czy monarcha, który odwiedzi nasz kraj, będzie musiał udać się pod Pomnik Polski i dowiedzieć się o polskiej katastrofie.