Historia pisana od nowa
Podobno ten, kto kontroluje przeszłość, kontroluje także przyszłość, a klucz do przeszłości to nic innego, jak klucz do władzy.
Kiedy rządzili postkomuniści, w kręgach solidarnościowych słychać było ubolewania w stylu „przegraliśmy bitwę o przeszłość”, albo „przegraliśmy bitwę o pamięć”. Chodziło o to, że Kwaśniewski i inni, zamiast demaskować ohydę PRL i rozliczać winnych, namawiali do spojrzenia w przyszłość. Teraz u władzy są politycy postsolidarnościowi, zaludniają oni prawie cały parlament, mają dwie najsilniejsze partie w kraju, ale bój o przeszłość jeszcze się zaostrza. Z tą różnicą, że tym razem jest to wojenka wewnątrz dawnej opozycji. Obecna opozycja (czytaj: PiS) przy pomocy swojej wersji najnowszej historii Polski, stara się obalić obecny establishment, żeby zająć jego miejsce.
Walka ta przybrała formę walki z kultem jednostki Lecha Wałęsy i jego kliką. Miarodajny wykład najnowszych dziejów daje socjolog, dr Barbara Fedyszak – Radziejowska w „Rz.” (12 lipca). Oto główne tezy, na ogół nienowe, ale warto je zebrać dla tych, którzy nie czytali, a chcą walczyć o prawdę: Dzięki książce o ‘Bolku’ / Wałęsie oraz filmowi „Trzech kumpli”, „Społeczeństwo, które dotąd pasywnie funkcjonowało w świecie ‘kilku autorytetów’ o bohaterskiej przeszłości, zacznie myśleć bardziej samodzielnie.”
Dotychczas obowiązująca wersja historii, według B.F.-R. eksponowała przede wszystkim Wałęsę oraz kilka autorytetów, które autorka wymienia (Michnik, Mazowiecki, Balcerowicz, Wałęsa), pomijała natomiast rolę mas. Autorka, podobnie jak kiedyś Nikita Siergiejewicz, stara się obalić kult jednostki. Przypomina, że Wałęsa „grał w imieniu setek tysięcy Polaków, o których dzisiaj mówi, że ich nie było”, był liderem ruchu, bez którego nic by „nie ugrał”, sukces opozycji – dowiadujemy się dalej – byłby niemożliwy, gdyby nie stało za nią „aktywne społeczeństwo.” Brawo! Brawo, Pani Doktor, chciałoby się przyklasnąć na to rewelacyjne odkrycie. Jeszcze trochę, a dowiemy się, że królowa Bona umarła.
Dotychczasowa wersja historii opierała się – wedle autorki – na trzech założeniach: Grono zasłużonych dla demokracji jest bardzo nieliczne; tylko członkowie tego grona mają prawo kooptacji nowych osób; kooptacja może obejmować reformatorów z PZPR i fachowców ze służb specjalnych. Kto lansuje taką wersję historii? Politycy z Unii Demokratycznej i Unii Wolności, a także SLD. Z tego wynika, że członkowie Porozumienia Centrum, AWS czy PiS mieli zdrowy ogląd historii.
Zdaniem autorki fałszywa wersja jest lansowana celowo, żeby zawężać grono uprawnionych do sprawowania władzy. Autorka wzywa, by „poszerzyć krąg ludzi” uprawnionych dzięki swoim zasługom do sprawowania władzy. Cała ta tyrada dr Fedyszak – Radziejowskiej, cała ta walka z kultem jednostki ma więc na celu dopuszczenie do władzy innego nurtu opozycji, bliższego sercu autorki, bo przecież te pominięte rzekomo masy same rządzić nie będą, muszą wybrać swoich przedstawicieli, ale chyba powinny to zrobić mądrzej niż 21 października ub.r. Jeżeli ktoś się upiera, że to Wałęsę nosili ludzie na rękach, że to Michnik i Kuroń byli elementami antysocjalistycznymi, i że to oni swoim autorytetem potrafili kierować wielotysięcznymi wiecami i manifestacjami, to jest w błędzie. „Trzeba poszerzyć krąg ludzi uprawnionych…” – twierdzi autorka. Jednostka – bzdurą, jednostka – zerem, zdaje się twierdzić B.F.-R. w ślad za poetą rewolucji.
Wszak nie trzeba być doktorem socjologii, żeby wiedzieć, że Wałęsa z Mazowieckim, nawet wspierani przez Geremka i Kuronia, nie obaliliby systemu, gdyby nie masy, które oni i inni sprawiedliwi rozruszali. Gdyby nie Kościół (o którym autorka nie wspomina), gdyby nie Reagan (j.w.), gdyby nie Gorbaczow (j.w.) itd., itp. Lektura jej artykułu nasuwa podejrzenia, że przerabianie obowiązującej wersji historii ma li tylko na celu dopuszczenie tych, którzy czuja się skrzywdzeni – do koryta. Nie ma bowiem chyba wśród czytelników „Rz.” takich, którzy uważają, że tylko garstka konspiratorów obaliła komunizm, takich, którzy zapomnieli o strajkach w całym kraju, o wielotysięcznych demonstracjach, o milionach na trasie przejazdu JP II. Walka z kultem jednostki czy kultem „ledwie kilku osób”, nie jest więc walką o prawdę, tylko dorabianiem legendy do potrzeb dnia.
Parafrazując Stalina można zauważyć, że w miarę postępów w budowie przyszłości zaostrza się walka o przeszłość.