Kasta rządząca atakuje
Zamiast sama zostać „dobita” – jak kilka lat temu wzywał Radosław Sikorski – pisowska wataha ruszyła do kolejnego ataku na system sądowniczy. Jeżeli w majowych wyborach nie ukręcimy łba hydrze autorytaryzmu, to demokracja długo się w Polsce nie podniesie.
Macierewicz: „Dość już panoszenia się postkomunistycznej kasty. Chcemy przywrócić narodowi sądownictwo”. Prezydent Duda: „Poziom zakłamania TEGO TOWARZYSTWA [podkr. Pass.] i jego hipokryzji mnie osłabia”. Ileż pogardy i lekceważenia tkwi w słowach o „tym towarzystwie”. Tak mówi prezydent wszystkich Polaków! Co prezydent ma na myśli, mówiąc, że go „osłabia”?
Doświadczeni komentatorzy będą pisać, że tymi słowy oraz proponowaną ustawą o ustroju sądów powszechnych PiS „przemawia do swojego twardego elektoratu”. Ten wyświechtany zwrot ma oznaczać, że tak naprawdę PiS „przesuwa się ku centrum”, tylko dla uspokojenia twardego elektoratu ryczy jak ranny lew.
Ja mam powyżej uszu „twardego elektoratu” i „centrum”. Symbolicznego 13 grudnia PiS złożył projekt ustawy o sądownictwie, która zadaje cios stanowi sędziowskiemu, a pośrednio na wszystkim. Musieliśmy zdyscyplinować sędziów – mówił tonem tresera dzikich zwierząt prezes PiS. Podobno kasta chce wysadzić system sądownictwa w powietrze. Otóż to nie sędziowie, lecz kasta rządząca od pięciu lat podkłada ładunki wybuchowe pod gmach Temidy.
Unieszkodliwienie Trybunału Konstytucyjnego i ośmieszenie go przez szefową kuchni, bomba pod Sądem Najwyższym, sekretnie skompletowana i powołana przez polityków KRS, bomba wybucha za bombą, rujnując dorobek dziesięcioleci.
Najnowsza bomba przewiduje m.in. zakaz dyskutowania przez kolegium i samorząd sędziowski spraw politycznych, w szczególności zakazane jest przyjmowanie uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz RP i jej konstytucyjnych organów. Zakazana ma być w tych gremiach krytyka ustroju RP. Czyż to nie jest treść i forma obwieszczenia władz PRL, rozlepianego na murach zburzonego miasta?
Sędziowie mają być zmuszeni do oświadczenia m.in., do jakich należą zrzeszeń i stowarzyszeń (z adresem włącznie), od kiedy i jakie piastują w nich funkcje etc. Da to kaście rządzącej spisy, które następnie mogą się przydać w awansach, degradacjach, postępowaniach dyscyplinarnych, a nawet do wprowadzenia zarządu komisarycznego, jeśli PiS tak postanowi.
PiS kładzie łapę na działalności sędziów w internecie, posiadanych i zakładanych kont, nicków, pseudonimów. Co więcej, zapowiada kontrolę orzecznictwa, zwłaszcza w sprawach zbliżonych do orzeczenia TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i KRS. Niedopuszczalne ma być kwestionowanie umocowania sądów, trybunałów i podważanie cudzych plenipotencji. Do tego dochodzi zakaz działalności politycznej i uchybianie godności urzędu. Kto będzie ustalał, co jest, a co nie jest działalnością polityczną i godnością?
Czy np. prezydent Duda, mówiąc, że zakłamanie i hipokryzja „tego towarzystwa” (sędziowskiego?) go osłabia – uchybia godności jego urzędu czy nie? Czy nie obraża tysięcy sędziów w Polsce? Czy uniewinnienie Mariusza Kamińskiego i spółki, zanim zostali prawomocnie skazani (lub uniewinnieni), narusza godność urzędu prezydenta? A nocne nominacje, a sekretne, zawstydzające nominacje pp Pawłowicz i Piotrowicza w ukryciu przed mediami – to nie wstyd?
W sumie nie ma wątpliwości, kto i dlaczego wysadza wymiar sprawiedliwości w powietrze.