Koniec pewnej epoki
Dwie książki na czasie. Jedna dotyczy schyłku epoki tytoniu, a druga opisuje koniec epoki wiadomości telewizyjnych.
- Krzysztof Teodor Toeplitz, „TYTONIOWY SZLAK”, Wydawnictwo Nowy Świat, 2009.
Świetny esej KTT o roli tytoniu (tabaka, fajka, cygaro, papieros) w dziejach. W jaki sposób obyczaj palenia tytoniu łączył się z ogólnym obyczajem i kulturą, a także ze sposobem myślenia w poszczególnych epokach. Książka ta potwierdza znane walory autora: erudycję, kulturę, dorobek w interpretacji przemian kultury i obyczaju, świeżość spojrzenia, przekorę, umiłowanie paradoksu, poczucie humoru. Toeplitz prowadzi nas przez dzieje tytoniu, od kilku tysięcy lat przed naszą erą, poprzez odkrycie Ameryki, po dzień dzisiejszy. Tak naprawdę interesuje go walka z paleniem tytoniu, próba wychowania nowego człowieka i budowy zdrowej cywilizacji. Pokazuje na przykład fiasko prohibicji w USA, która doprowadziła do wzrostu spożycia alkoholu oraz do zwiększonej przestępczości.
Pisząc o naszych czasach, KTT zwraca uwagę na kolejny paradoks: Ograniczenia w paleniu tytoniu („obława” na palaczy) przypada na epokę triumfu liberalizmu i praw człowieka. Autor rozważa, jakie są przyczyny obecnej „fanatycznej krucjaty” przeciwko paleniu. Pociesza się, że każda krucjata w historii została w końcu skompromitowana, przynosi fakty i czyny, które ją kompromitują, okrucieństwo towarzyszące wyzwolicielskim rewolucjom czy wojnom religijnym dążącym do prawdy i zbawienia. „Ideał pełnej racjonalności ludzkich poczynań trudny jest bowiem do osiągnięcia” i opisuje różne, często niepożądane skutki budowy świata bez Zła. (Oryginalna analiza ‘efektu pluskwy’ na marginesie sztuki Majakowskiego). Hipokryzja polityków i producentów, analiza rynku i reklam („Be Happy – Go Lucky!”), palenie tytoniu w różnych środowiskach – deputaty w armii, fason wśród inteligencji, „klasowy” styl fajki, dwuznaczność cygar (wielcy burżuje, ale także Castro i Guevara), budowa fajek, cygar i papierosów – wszystko w tej książce jest, lekkie, przyjemne i nieco zatrute – jak dym z dobrego papierosa. W oparach dymu kończy się pewna epoka, kiedy aktorzy (zwłaszcza ci „męscy”) fotografowali się z nieodłącznym papierosem w ustach.
- Barbara Walters, „EGZAMIN Z ŻYCIA”, Wydawnictwo Magnum, 2009.
Z kolei książka Barbary Walters („Egzamin z życia”, Wyd. Magnum) to wspomnienia największej – obok zmarłego niedawno Waltera Cronkite’a – gwiazdy dziennikarstwa telewizyjnego w USA. Jej specjalnością były wywiady, które przeprowadzała z najbardziej znanymi politykami w Stanach i zagranicą. Lista jej rozmówców jest imponująca – chyba wszyscy prezydenci USA za jej czasów (niektórzy, jak Nixon, kilkakrotnie), tj. w czasie 40 lat, Golda Meir, Kissinger, Fidel Castro, Anwar Sadat i Menachem Begin, Havel, Chavez, Putin – lista zawiera też takie postaci jak Monika Lewinsky (pierwsza rozmowa telewizyjna po ujawnieniu skandalu, 50 mln widzów).
Niestety, charakterystyki i opisy tych ludzi nie są zbyt głębokie, raczej powierzchowne. Barbara Walters nie jest tak wykształcona i inteligentna jak KTT, ale ma pewne zalety…Rzuca się w oczy, że autorka lubiła swoich rozmówców, była im wdzięczna, że w końcu godzili się wystąpić w jej programie, pisze o nich z sympatią. W odróżnieniu od konwencji panującej dzisiaj w telewizji (przynajmniej w Polsce), Barbara Walters nie walczyła ze swoimi rozmówcami, nie starała się ich zniszczyć i zapędzić w kozi róg przed kamerami. Raz zapytała Kadafiego, czy to prawda, co mówią, że jest obłąkany, ale to był wyjątek. „Kiedy przeprowadzam wywiad z tak zwanym wrogiem, swoje opinie zachowuję dla siebie i staram się, aby wszystko powiedziały moje pytania”. Chociaż sama była gwiazdą – trzymała się w cieniu, co dzisiaj jest chyba nie do pomyślenia. Teraz panuje moda na gniewnych redaktorów-prokuratorów, którzy starają przyćmić swoich gości.
To, co łączy Barbarę Walters z dzisiejszymi gwiazdami ekranu, to duża pracowitość, nawet kosztem życia prywatnego, poświęcenie, dobre przygotowanie, nieustanne polowanie na wywiady, na rozmówców. U szczytu kariery miała w notesie numery prywatnych telefonów do możnych tego świata, leciała niejednym prezydenckim samolotem. Towarzyszyła jej charakteryzatorka, miała też dwie asystentki i fryzjera, nie mówiąc o służbie w domu.
Na szczęście autorka ocaliła od zapomnienia wiele faktów i anegdot. Kolacja z udziałem Kissingera, ambasadorów i innych znakomitości. Hamilton Jordan, bliski doradca (potem szef personelu) prezydenta Cartera, trochę już podpity, siedział obok żony ambasadora Egiptu. Zajrzał jej głęboko w dekolt i powiedział: „Zawsze chciałem zobaczyć piramidy”. Było z tego głośny skandal.
Ujmujący jest opis życia prywatnego, żydowscy imigranci z Europy, ojciec – impresario artystyczny z fantazją, siostra – chora przez całe życie, bardzo bliska autorce, trudne stosunki z córką, nieudane małżeństwa, od czasu do czasu romans („Mieliśmy śliczny romansik, który jednak nigdy nie przybrał poważniejszych kształtów”.)
Jest w tej książce jakaś szczerość i skromność, która każe doczytać ją do końca (prawie 600 stron). „Osiągnęłam więcej, niż mogłam sobie wymarzyć” – pisze, świadoma, że żyła w złotym wieku wiadomości telewizyjnych.
***
PS. Na naszym blogu dzieje się dużo (co budzi radość), ale nie zawsze dobrze. Kilka osób, m.in. Lever, Helena, Ryba, apeluje do gospodarza, i do moderatora, żeby coś z tym zrobić. Podzielam ich niepokój. Apeluję, żeby pamiętać, że nasz blog jest naszym wspólnym dobrem, nie zawłaszczać go, nie załatwiać swoich porachunków, nie przekształcać w swój własny folwark, nie zniechęcać innych do odwiedzin. Ułatwiać, a nie utrudniać udział w dyskusji. Na wszelki wypadek przypominam nasz regulamin i zapewniam, że chociaż tolerancyjny (zdaniem niektórych – aż nadto), to moderator tego bloga jest i potrafi skorzystać ze swoich uprawnień.
Miłego weekendu!