Manewry z tarczą
Kiedyś, jeszcze w poprzednim systemie, byłem w szpitalu zakaźnym (a może to był oddział zakaźny), by odwiedzić teściową. Ta podała mi szklankę, prosząc, żeby przynieść jej wodę. Udałem się do toalety, gdzie ze zdumieniem stwierdziłem brak… baterii, czyli kranu przy umywalce. Kiedy poinformowałem o tym pielęgniarkę, ta westchnęła: „Ach, ci odwiedzający…”.
Innym razem byłem w szpitalu pediatrycznym, gdzie mój pasierb Łukasz miał wycinane migdałki. Dostał od nas banana, który wówczas był rzadkością. Banan spoczął w lodówce na korytarzu, gdzie miał czekać do jutra. Nazajutrz już go nie było. Łukasz nie zdążył go nawet skosztować.
Dzisiaj spotkałem na ulicy znajomą lekarkę. Co słychać? – pytam. – Do każdego łóżka przytwierdzony jest pojemnik ze środkiem do dezynfekcji. To też kradną… odpowiada pani doktor.
No, ale dość wspomnień. Rząd ogłosił dzisiaj Tarczę (nazwa cokolwiek wojskowa, jak nazwa manewrów) przeciwko wirusowi, w obronie pracodawców i pracowników. Tarcza warta jest podobno 212 mld zł. Skąd rząd wziął te pieniądze, na razie nie mówi. Chociaż prezes Glapiński zapewnia, że NBP ma nieprzebrane ilości gotówki (!). Praktycznie trzeba będzie się zadłużyć i bajka o zrównoważonym budżecie się skończy.
Zwykły człowiek i tak nie wie, czy 220 mld zł to jest dużo, czy mało. Na pewno przydałyby się jeszcze te 2 mld przeznaczone na TVPiS, jak również dziesiątki milionów marnowanych przez spółki skarbu państwa (po 5-7 mln od jednej) na Polską Fundację Narodową. Może się także okazać, że niektóre „wielkie budowle socjalizmu” i pomniki, jakie władza sobie buduje, takie jak Mierzeja Wiślana czy najdroższe odrzutowce (F35) na świecie, można sobie darować. No ale cóż – to była inna epoka, przed wirusem.
Tarcza zawiera dużo propozycji, takich jak wydłużenie okresu spłaty kredytów, dopłaty do pensji pracowników w małych firmach (do dziewięciu zatrudnionych), inwestycje publiczne dla rozruszania gospodarki etc. Wiele propozycji wydaje się sensownych. Niemniej przydałaby się refleksja na temat naszej służby zdrowia, która też ma być dofinansowana (7,5 mld zł) – czy to jest worek bez dna? Każdy kolejny rząd dokłada miliony i się tym szczyci, a wrażenie ciągle to samo – to nasza pięta Achillesowa. I właśnie w tę piętę ugodził nas wirus.