Dobrze, ale nie beznadziejnie
Mogło być gorzej. Jako urodzony pesymista pierwszą turę wyborów prezydenckich na podstawie wyników sondażowych (!) przyjmuję z umiarkowanym zadowoleniem. Zadowoleniem, ponieważ jeszcze mam w uszach i pamięci skandowanie zwolenników Andrzeja Dudy: „Pierwsza tura! Pierwsza tura!”. Na szczęście to marzenie się nie ziściło, ale obóz władzy w osobie urzędującego prezydenta otrzymał 41,8 proc. głosów i może być w miarę zadowolony. W pierwszych słowach Duda elegancko, po prezydencku, podziękował rywalom – czy ciemny lud to kupi?
Po tylu aferach i skandalach, przy coraz większej izolacji w Unii Europejskiej, po brutalnej ofensywie na sądy i sędziów, po wybrykach Antoniego Macierewicza w siłach zbrojnych, po drastycznym łamaniu prawa przez prezydenta i przez rząd, po łamańcach mających na celu doprowadzenie do wyborów 10 maja, po wyrzuceniu 70 mln zł na papeterię Morawieckiego i Sasina, po propagandowych wielkich budowlach kapitalizmu (Mierzeja, CPK), po nabijaniu sobie i swoim ludziom portfeli i torebek, zwłaszcza kosztem spółek skarbu państwa, po rozwaleniu dyplomacji, po zastąpieniu finezyjnej polityki zagranicznej przez uzależnienie od Donalda Trumpa, po porażkach ochrony zdrowia i wpadkach ministra Szumowskiego, po katastrofie Najwyższej Izby Kontroli, po zagrabieniu Telewizji Publicznej i po wielu innych powodach do wstydu – obóz władzy w osobie Andrzeja Dudy zebrał prawie 42 proc. głosów – to jest potężny fundament.
Ale trzeba też powiedzieć, że PiS sięgnął po wszystkie atuty, włącznie z błogosławieństwem prezydenta Stanów Zjednoczonych, co jest bez precedensu w stosunkach międzynarodowych. Ilość naszych wspólnych pieniędzy, jakie władza rozdała wyborcom, żeby kupić ich głosy, nie ma sobie równych w historii Polski. Jeżeli Andrzej Duda wygra drugą turę, to będzie to najdroższy (nie mówiąc o szkodach, jakie powoduje) prezydent w historii naszego kraju.
Wynik Rafała Trzaskowskiego (30,4 proc. w sondażu) zasługuje na uznanie, jest lepszy, niż oczekiwałem. Trzeba pamiętać, że głosy opozycji to również 13,3 proc. Szymona Hołowni, 2,9 proc. Roberta Biedronia, 2,6 proc. Władysława Kosiniaka-Kamysza. Trzeba pamiętać, że głosy Trzaskowskiego to także głosy oddane mimo, a nie dzięki Platformie, po długotrwałym kryzysie partii Schetyny, Budki, Kidawy, po okresie braku przywództwa, po serii przegranych wyborów, po „last minute” zamianie niefortunnej kandydatki na kandydata z prawdziwego zdarzenia.
W pierwszej turze wiele jest znaczących wydarzeń, w tym klęska lewicy i sukces „ideowej prawicy”, ale na pisanie o nich przyjdzie czas, dzisiaj najważniejsze są najbliższe dwa tygodnie. Duda ma ponad 11 proc. przewagi nad Trzaskowskim. To więcej niż dużo, ale wybory nie są rozstrzygnięte.