Pan Bóg nie zawiódł
Spojrzałem na dzisiejszą (15 VI) “Gazetę Stołeczną”, a tam na czołówce wielki tytuł: “WIARA JESZCZE JEST W NARODZIE”. Pomyślałem, że to z okazji Bożego Ciała organ redaktora Blumsztajna szykuje się do procesji. Okazało się jednak, że to chodziło o mecz z Niemcami. Artykuł dotyczył bowiem wiary w piłkarzy, a nie wiary w Pana Boga. Można by to wyrazić dosadniej, bardziej obrazowo, może nawet dowcipnie, ale boję się obrazy uczuć, które teraz są bardzo delikatne. Strach powiedzieć do sportowców “Nie lękajcie się”, a przecież nie ma w tym niczego obraźliwego. Wiara w cuda to nasza specjalność. “Została nam już tylko wiara w cud” – pisała dobrze zazwyczaj poinformowana “Rzeczpospolita”. W przeddzień meczu oglądałem w telewizji wypowiedz kapelana polskich sportowców, która utkwiła mi w pamięci. Ksiądz powiedział, że owszem, wiara czyni cuda, “ale trzeba wierzyć”. Tymczasem okazało się, że na mszy w kościele było zaledwie trzech członków polskiej drużyny. Zabrakło nawet wiary. – Trzeba mieć nadzieję, że Pan Bóg okaże się miłosierny – powiedział kapelan.Pan Bóg i tym razem nie zawiódł. Niemcy mogli przecież wygrać nawet 5:0, a wygrali zaledwie jedną bramką. Więcej nie można od Pana Boga oczekiwać, przecież Jego przedstawiciel na Ziemi, Benedykt XVI, jest Niemcem i jemu też Pan Bóg musiał pójść na rękę. Nie była więc łatwa sytuacja Pana Boga.Jak mówi piosenka, “Dobry Pan Bóg zrobił co mógł, teraz trzeba zawołać fachowca”. A każdy fachowiec powie to, co Jacek Gmoch i Jerzy Engel powiedzieli po meczu z Niemcami: “Polska nie jest żadnym mocarstwem futbolowym, jesteśmy europejskim średniakiem.” To i tak łagodna opinia. Jesteśmy natomiast mocarstwem złudzeń. Naszą specjalnością nie jest gra w piłkę, tylko wiara w cuda. Poziom kultury fizycznej w Polsce jest niski. Poza sytuacjami wyjątkowymi – takimi jak lekkoatletyczny “Wunderteam” Jana Mulaka, bokserami Feliksa Stamma, szermierzami Janosa Keveya i piłkarzami Kazimierza Górskiego, a więc w czasach, kiedy większości szanownych blogowiczów nie było jeszcze na świecie, kultura fizyczna w Polsce jest marna, tak jak cała kultura życia codziennego. Dlatego liczymy na cud. Kompromitację w meczu z Ekwadorem oglądało 2,5 mld ludzi, którzy znają zaledwie kilka polskich nazwisk: Wojtyła, Wałęsa, Lato. Oceniają innych według tego, jak grają w piłkę. Tego blamażu nie odkręci żaden polski hydraulik. Musiałby się zdarzyć cud.