Czarnek wywraca szachownicę
Minister Przemysław Czarnek przypomina gracza w warcaby. (Szachy wydają mi się za trudne, bo każda figura porusza się inaczej i jest dużo reguł do przestrzegania). Otóż nasz warcabista lubi od czasu do czasu awansować pionka na damkę, ba, dużo pionków na dużo damek. A gdy i to nie pomaga wygrać, wywraca szachownicę. Gdy zdumiony partner i publiczność protestują, odpowiada: „Ja gram tylko w to, w co wygrywam”.
Ostatnio minister wywrócił do góry nogami stolik, na którym leżał obowiązujący w Polsce od lat system ewaluacji punktowej publikacji naukowych. Im wyżej cenione czasopismo, np. „Nature”, tym więcej punktów i pieniędzy dostawał autor i jego uczelnia. Mister Twister zrobił, co chciał. Jedne czasopisma dopisał (wraz z liczbą punktów), innym podwyższył punktację, jeszcze inne pominął mimo rekomendacji uczonych.
Dziwnym trafem punktów dosypał bliskim swojemu sercu, a więc czasopismom wydawanym przez Katolicki Uniwersytet Lubelski (którego wychowankiem i ostoją jest on sam, czyli minister), czasopisma katolickie, a nawet (bez krępacji) te, w których sam publikował. Wśród dopisanych są także czasopisma, które trudne uznać za periodyki naukowe. W sumie – żenada.
Oczywiście, decyzje Czarnka wywołały sprzeciw jako stronnicze (minister nie ukrywa swoich przekonań religijnych), niekonsultowane np. z Komisją Ewaluacji Nauki oraz nieuzasadnione. O rozdziale Kościoła i państwa nie warto wspominać. Odezwały się także odpowiednie gremia. Komitet Nauk Prawnych PAN wyraził ostry sprzeciw, potępił „arbitralny”, sprzeczny z prawem i „władczy” krok ministra. Ponad 70 czasopism zostało dopisanych, ponad 200 „awansowanych na damki”. Na przykład „Teka Komisji Prawniczej PAN w Lublinie”, wydawana przez absolwentów KUL, dostała aż 100 punktów (do tej pory 40). Pismo absolwentów i przyjaciół Wydziału Prawa KUL awansowało z 20 do 70 punktów. Nie „awansowano” czasopism, które zdaniem odpowiednich gremiów naukowych na to zasługują. Zniekształca to przebieg kariery naukowej i awansów, „skłaniając młodych pracowników ku koniunkturalizmowi” (ależ o to chyba chodziło!). Dodajmy, że w ślad za punktami idą pieniądze! W komentarzu Onetu czytamy, że to „największy skandal w polskiej nauce”.
Hierarchia ważności wydaje się następująca: 1) Pan Bóg, 2) Lublin, 3) KUL, 4) Przemysław Czarnek. Głosy oburzenia mogą iść pod niebiosa. Doświadczenie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, TVP i wielu innych wskazuje, że może protestować Europa, Komisja Wenecka i Akademia Nauk – wszystko to spływa jak woda po kaczce.