„Anomalia psychologiczna”
Mój ulubiony publicysta, Waldemar Kuczyński, który był ministrem i doradcą premiera (niestety, w III RP), zna dobrze korytarze władzy. Pisze on, że kiedy „na górze” w „wysokich gabinetach” panuje napięcie, wówczas pojawia się „anomalia psychologiczna”, czyli całkowita utrata rozsądku. Jest ona szczególnie niebezpieczna u człowieka, który ma poczucie misji – uważa się wtedy za zbawcę ojczyzny.
Moim zdaniem przemówienie premiera Kaczyńskiego na wiecu przed stocznią wskazujena to, że ogarnięty misją premier traci poczucie rzeczywistości. Oto fragmenty przemówienia i mój komentarz.
„NIE MAMY ZA SOBĄ WIELKICH PIENIĘDZY, NIE MAMY WIELKICH TELEWIZJI, NIE MAMY POTĘŻNYCH INSTYTUCJI”. – A wszystkie programy telewizji publicznej, publicznego radia, Radia Maryja, PAP; liczni zwolennicy IV RP w mediach prywatnych – od „Faktu” po „Dziennik”, tysiące obsadzonych stanowisk w administracji i spólkach Skarbu Państwa – to się nie liczy? A rząd, wojsko, odzyskane ministerstwa, prokuratury, zreformowane służby tajne i jawne, CBA, nadzór finansowy, wkrótce Narodowy Bank Polski i Trybunał Konstytucyjny – to nie są potężne instytucje? A budżet, z którego jednych się subwencjonuje (np. stocznie), a innych dotacji pozbawia, a rozdział miliardów z Brukseli – to bagatela?
„NIGDY WIĘCEJ NIE MOŻNA JUŻ ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI O MARNEJ REPUTACJI.” Czyżby to znaczyło, że nie będzie już rozmów z PSL, z LPR, z Platformą, z ministrem od skrótu myślowego, z prezesem PZU, z Lepperem, którego głosy mogą być potrzebne i z wieloma innymi, którzy byli marnej reputacji dopóki nie okazali się potrzebni?
„LIKWIDACJA POLSKIEGO POSTKOMUNIZMU BĘDZIE KONTYNUOWANA”. To znaczy likwidacja kogo i czego? Sędziów trybunału? Nauczycieli urodzonych przed 1973 rokiem? Pałacu Kultury? Docentów i profesorów wykształconych za czasów komunistycznych? Aktorów, którzy grali w komunistycznych teatrach? Reżyserów, którzy kręcili czterech pancernych? Kapitana Klossa? Filmów Barei? Kościołów wyrwanych z gardła PRL? Stoczni i stoczniowców? „Postkomunizm” jest pojęciem tak szerokim i niejasnym, że pod pretekstem jego likwidacji można unicestwić nawet Lecha Wałęsę, a pozostawić tylko garstkę najwierniejszych – pp. Gosiewskiego, Kurskiego, Kamińskiego, Macierewicza i ojca – dyrektora.
„SYSTEM, KTÓREGO TRWANIE UNIEMOŻLIWI NASZEMU NARODOWI ODNIESIENIE SUKCESU, TRZEBA OBALIĆ.” Ale przecież naród polski już sukces odniósł – wybił się na niepodległość, zrzucił sowieckie jarzmo, powrócił do Europy, wstąpił do NATO, przez pewien czas był „tygrysem, Europy”, a dziś gospodarka się rozwija, panuje wolność słowa, respektowane jest habeas corpus, premier zapewnia, że demokracji nic nie zagraża, ludzie żyją coraz dłużej – czyż to nie są sukcesy? Mogą być większe – to prawda, ale dotychczasowy system, mimo swoich wad, wymagał raczej precyzyjnej naprawy niż obalania buldożerem dla samej przyjemności miażdżenia.
„SYSTEM UKŁADÓW, SYSTEM SZARYCH SIECI” – to już jakaś obsesja, równie nieprecyzyjna jak „postkomunizm”. Jeżeli np. pisarz, uczony, przedsiębiorca ma taki „układ”, że żadne medium publiczne o nim nie wspomni, niczego u niego nie zamówi, nie zrecenzuje jego książki, nie nada jego wiersza, nie zakupi jego produktów – ale wiąże koniec z końcem, od 30 lat wykłada na uniwersytecie, raz na rok jeździ na wczasy, żona pracuje na poczcie, syn w banku, a synowa była ordynatorem w komunistycznym szpitalu, a dziś ma prywatną lecznicę – to oni są w układzie czy poza układem?
„PRZYJRZEĆ SIĘ ŻYCIORYSOM TYCH, KTÓRZY SKORZYSTALI NAJBARDZIEJ” – to kolejna pogróżka, podobna do tej, że „ci, którzy mają pieniądze, skądś je mają”. Co to znaczy „skorzystać najbardziej”? Zdobyć wykształcenie? Majątek? Władzę? Szacunek? Słowa o przyglądaniu się życiorysom odbieram jako szczucie, pogróżkę, napuszczanie jednych na drugich, które prowadzi do bratobójczej wojny na słowa, na podejrzenia, na oskarżenia.
„MY NIE CHCEMY PROWADZIĆ ŻADNYCH WALK, MY NIE JESTEŚMY PARTIĄ WOJNY, JAK NAM SIĘ TO PRZYPISUJE, MY JESTEŚMY PARTIĄ SPOKOJNYCH, ALE KONSEKWENTNYCH ZMIAN”. Pan premier kpi czy o drogę pyta? Chyba Jarosław Kaczyński niezbyt wysoko ceni inteligencję słuchaczy. Wszak co chwilę mówi o wojnie: z III RP, z układem, z komuną, z postkomuną, z łże-elitą, z korupcją; wsadza, zamyka, wyrzuca, oskarża – to ma być ten spokój? Człowiek, który mówi „MY JESTEŚMY TU, GDZIE WTEDY. ONI TAM, GDZIE STAŁO ZOMO”, obraża całą opozycję, wśród niej tych, których ZOMO lało pałkami i zabierało do aresztu, łącznie z autorem określenia „anomalia psychologiczna”.
Kiedy czytam przemówienie premiera mam wrażenie, że cierpię na anomalię psychologiczną.