Wizyta prezydenta w Rzeczpospolitej odwołana!
Jako pierwsi podajemy wiadomość, że wizyta Pana Prezydenta w Rzeczpospolitej została odwołana. Ale po kolei:
W pierwszych słowach życzę Panu Prezydentowi szybkiego powrotu do zdrowia. Urząd, jaki piastuje Lech Kaczyński, wymaga końskiego zdrowia. Nie można sobie pozwolić na moment słabości, ponieważ co chwilę są inne zobowiązania, jak nie Biały Dom – to Weimar, jak nie Trybunał – to dożynki, nabożeństwo, defilada albo pielgrzymka BXVI. Cieszę się, że Pan Prezydent dochodzi do zdrowia w rezydencji na Helu, gdyż przed wyborami mówiono, że Prezydent ma za dużo rezydencji i niektóre (np. pałacyk w Wiśle) należy sprzedać. Na szczęście dla Pana Prezydenta po wyborach ktoś poszedł po rozum do głowy i dzięki temu Pierwszy Obywatel ma gdzie nabierać sił. Kwaśniewscy ładnie to urządzili.
Gdy Pan Prezydent wróci do zdrowia (oby jak najszybciej), warto jeszcze raz przemyśleć odwołanie w ostatniej chwili spotkania z panią kanclerz Merkel i prezydentem Francji Chirakiem. Czy nie można było, np. w formie wywiadu z szefową Kancelarii Prezydenta, odrzucić sugestii, jakoby polski prezydent obraził się z powodu idiotycznego felietonu w „Tageszeitung”? Jak podają nasze media, w Warszawie mówi się, że prezydent poczuł się urażony obraźliwym felietonem i brakiem reakcji władz niemieckich na tę publikację. Byłoby smutne, gdyby z powodu wybryku jakiegoś dziennikarza obraził się prezydent średniej wielkości mocarstwa europejskiego, za jakie się uważamy. Moim zdaniem Pan Prezydent powinien udawać, że w ogóle takich bredni nie czyta. To, co się w mediach światowych mówi i pisze o przywódcach innych państw – Bushu, Foksie czy Putinie – jest wielokroć gorsze. Gdyby obrażać się z powodu mediów, to Putin nigdy do Polski nie przyjedzie. Nie chce się wierzyć, że za umieszczenie tego tekstu w przeglądzie prasy światowej o Polsce zdymisjonowany został dyrektor w MSZ.
Niestety, w Polsce głupi felieton potraktowano tak poważnie, że aż wypowiedział się premier! Prezes Kaczyński i jego zwolennicy mają alergię na punkcie mediów, przeżywają każdą zaczepkę jako histeryczny, furiacki atak. Co prawda obsadzają media swoimi ludźmi, ale na razie tylko media polskie. Jak najprędzej redaktorem „Die Tageszeitung” powinien zostać niezależny polski publicysta, który jeszcze nie objął TVP, Polskiego Radia ani PAP.
Bardziej szkodliwa niż niemiecka „Tageszeitung” jest dla Prezydenta i jego brata wczorajsza polska „Rzeczpospolita”, w której czytamy, że doniesienie posła Jacka Kurskiego jakoby „PZU celowo zrezygnował z wartej 50 mln zł kampanii ‘Stop wariatom drogowym’, by potem za 3 proc. wartości odsprzedać billboardy Platformie Obywatelskiej”, okazało się funta kłaków warte. Badania śledczych z prokuratury wykazują, że „żaden ze świadków, który w PZU zajmował się ta akcją, nie potwierdził wersji przedstawionej przez Kurskiego. Zeznali natomiast, że ubezpieczyciel nigdy nie zrezygnował z tej kampanii, a miejsca na billboardach nie zostały odsprzedane”. „Wersja Kurskiego nie znajduje również potwierdzenia w dokumentach zabezpieczonych w PZU i w firmach outdorowych, które obsługiwały akcję…”
To jest dopiero bezczelna publikacja! Kiedy zabierze głos premier? Kogo teraz wyleją z MSZ? Zanosi się na to, że Pan Prezydent, który nie odciął się od Kurskiego, i prezes PiS, który zapowiadał, że Kurskiemu nie stanie się krzywda – odwołają wizytę w „Rzeczpospolitej”. Żeby więcej nie było takich wybryków!