Sygnał ostrzegawczy
Fakt bez precedensu – wszyscy poprzedni ministrowie Spraw Zagranicznych Polski od 1989 r. ogłosili wspólne oświadczenie, wyrażające “niepokój i zaskoczenie” z powodu odwołania spotkania na szczycie Trójkąta Weimarskiego.
W oświadczeniu czytamy:
“Trójkąt Weimarski powstał 29 sierpnia 1991 roku z inicjatywy ministrów spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji i miał na celu zacieśnienie współpracy Polski z krajami, które miały decydujący wpływ na rozwój sytuacji politycznej na kontynencie europejskim po II wojnie światowej. Trójkąt Weimarski był instrumentem umacniania międzynarodowej pozycji Polski i zapewniania jej wpływu na politykę europejską.
Ścisła współpraca z Niemcami i Francją, kluczowymi partnerami Polski w UE, leży w najlepiej pojętym interesie naszego kraju. Współpraca ta nabiera szczególnego znaczenia w sytuacji, gdy Europa i Polska stoją przed nowymi wyzwaniami, a Polska jest szczególnie zainteresowana współkształtowaniem polityki wschodniej Unii. Odwołanie spotkania na szczycie bez bardzo istotnej przyczyny jest lekceważące wobec partnerów. Należy żałować, że doszło do odwołania spotkania. Wypada życzyć sobie, aby spotkanie nastąpiło jak najprędzej. Nie kto inny jak właśnie Polska potrzebuje współpracy w obrębie Trójkąta Weimarskiego.
Dariusz Rosati, Bronisław Geremek, Adam Daniel Rotfeld, Władysław Bartoszewski, Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Stefan Meller, Krzysztof Skubiszewski.”
Wspólne oświadczenie wszystkich byłych ministrów SZ należy uznać za wyraz troski o politykę zagraniczną naszego państwa, która znajduje się w kryzysie. Dowodzi, że dobrze pojęta troska o kraj potrafi połączyć ludzi o tak różnych rodowodach jak Bartoszewski i Cimoszewicz, Skubiszewski i Olechowski. To dobrze, że są autorytety, które – zaniepokojone sytuacją, w jakiej znalazła się nasza polityka zagraniczna – potrafią zająć wspólne stanowisko. W Polsce, gdzie trwa nieustająca wojna, gdzie jest podsycana atmosfera nieufności i oskarżeń, znajduje się grono najwybitniejszych fachowców, którzy dają wyraz swojemu zaniepokojeniu ponad podziałami. A jest się czym niepokoić.
Koalicja rządząca w Polsce, delikatnie mówiąc, nie składa się z euroentuzjastów, są w niej dwie partie antyunijne i jedna, która niejednokrotnie podnosiła swoje zastrzeżenia wobec projektu europejskiego. Jest to koalicja, która odnosiła się bez entuzjazmu do Trójkąta Weimarskiego. Jest to koalicja, która akcentuje przeszłość i tradycyjnie pojmowany interes narodowy, bardziej niż współpracę dla przyszłości, ponad podziałami. Odwołanie w ostatniej chwili przez Polskę – najsłabszy wierzchołek Trójkąta – spotkania na szczycie, i to w rocznicę jego utworzenia, jest zdumiewające. Wszak to Polska przede wszystkim potrzebuje przyjaciół w Berlinie i w Paryżu, żeby tworzyć wspólną politykę energetyczną, wspólną politykę wschodnią, zwłaszcza wobec Rosji, żeby forsować nasz punkt widzenia na przyszłość Unii, żeby przypominać, że jesteśmy Europejczykami i sojusznikami Stanów Zjednoczonych.
Oświadczenie byłych ministrów dotyczy co prawda tylko Trójkąta Weimarskiego, ale należy pamiętać, że tacy ludzie jak prof. prof. Geremek, Rosati, Bartoszewski, Meller, Skubiszewski należą do elity europejskiej, przebywają na co dzień w Brukseli i w innych stolicach europejskich, musza odpowiadać na pytania “Co się stało? Dlaczego? Jak się czuje wasz prezydent? Czy możliwe, żeby szczyt zerwano z powodu jednego artykułu w niemieckiej gazecie?”. Byli ministrowie spraw zagranicznych, lepiej niż my, w Polsce, czują nastroje wokół naszego kraju, niektórzy byli świadkami podejmowania rezolucji Parlamentu Europejskiego, zaliczającej nasz kraj do tych, w których narastają zjawiska niekorzystne, inni muszą wyjaśniać, kto to jest Maciej Giertych – entuzjasta generalissimusa Franco, jeszcze inni muszą wyjaśniać drastyczną wystawę antyaborcyjną, ustawioną przez prawicowych eurodeputowanych polskich w kuluarach instytucji europejskiej.
Jeżeli do tego wszystkiego dodamy święte oburzenie najwyższych czynników polskich z powodu miejscami niefortunnego artykułu w niemieckiej gazecie, i porównanie go do hitlerowskiego “Stuermera”, to w sumie otrzymujemy obraz niepokojący. Nie powinno to być zaskoczeniem. Spełniają się buńczuczne zapowiedzi przywódców PiS, że czasy polskiej uległości i poklepywania po ramieniu się skończyły, nadchodzi czas obrony polskich interesów. W obronie tych właśnie interesów wystąpili byli ministrowie. Oczywiście, będą oskarżani o zdradę narodową, o machinacje lewicy, która otumaniła pp. Bartoszewskiego i Skubiszewskiego, o działania na szkodę zagranicy, o pranie brudów na forum europejskim i inne o grzechy. Ale trudno dziwić się byłym ministrom, że reagują, kiedy ich wspólny dorobek jest dyskredytowany i trwoniony, a także, iż chcą pokazać, że obok oficjalnej istnieje jeszcze inna Polska.