Najważniejsza jest miłość
Może niektórych z Państwa zaskoczy tytuł i temat dzisiejszego bloga, ale przez ostatnie trzy dni moi najbliżsi oraz ja oddawaliśmy się miłości. Miłości do piosenek Agnieszki Osieckiej. Po śmierci Agnieszki, 9 lat temu, córka i grono przyjaciół poetki założyło Fundację Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej, dzięki czemu mam trochę pojęcia o tym, jak działa oraz ile może zdziałać maleńka organizacja pozarządowa, czyli tzw. NGO, bez ani jednego etatu, w prywatnym (naszym) domu. (Patrz www.okularnicy.org.pl)
Największe przedsięwzięcia fundacji to doroczny ogólnopolski konkurs na interpretację piosenek A.O., corocznie transmitowany przez radiową Trójke oraz TVP 2 koncert galowy, który odbył się przedwczoraj, pod wysokim protektoratem p.o. prezydenta Warszawy Kazimierza Marcinkiewicza (przedtem Lecha Kaczyńskiego), który osobiście zaszczycił, ufundował i wręczył nagrodę, oraz Pierwszej Damy, Marii Kaczyńskiej (nieobecna – usprawiedliwiona, jest w USA), przedtem Jolanty Kwaśniewskiej. Drugim dziełem fundacji jest Wielki Śpiewnik A.O. (13 tomów, właśnie ukazał się tom VI). Fundacja skupia starych przyjaciół A.O., w tym tzw. „ścisłą egzekutywę” – Magdę Umer i Krystynę Jandę, które raz w miesiącu spotykały się na Saskiej Kępie z Agnieszką i omawiały wszystko oraz wszystkich.
Podporą Fundacji jest Jan Borkowski, wieloletni redaktor muzyczny Polskiego Radia (III), najstarszy, bo od czasów szkolnych, i najbardziej wierny przyjaciel Agnieszki Osieckiej, znawca i kolekcjoner jej piosenek, których liczba sięga 2 tys., autor wielu wspaniałych fotografii A.O. Na koncercie galowym w foyer Teatru na Woli wisiała piękna wystawa ponad 20 fotografii z lat 1960-1975.
KONKURS przyciąga corocznie ponad stu wykonawców piosenek z całej Polski i stoi na bardzo wysokim poziomie. Większość uczestników to młodzi (nawet 18 lat), ale już doświadczeni wykonawcy, studenci szkół i uczelni muzycznych, a także młodzi aktorzy i aktorki, już zawodowcy. Są także studenci innych kierunków, z politechnik, uczelni rolniczych, a nawet ASP, ale doskonale śpiewający. Każdego roku w czerwcu, w Studio im. A.O. w radiowej Trójce odbywają się przesłuchania przed jury profesjonalistów, a we wrześniu – finał. W tym roku zwyciężyła młoda aktorka, Katarzyna Dąbrowska (brawo!!!).
Oczywiście sławne osoby w Fundacji, takie jak Janda, Umer czy Maryla Rodowicz, nie zajmują się stroną organizacyjną, która jest ogromna: rekrutacja, terminy przesłuchań, repertuar, akompaniament, skompletowanie jury, honoraria, zdobycie środków, „piar”, zespół muzyczny, lista gości, zaproszenia, przydział miejsc, potwierdzenia i odmowy, żebranie o pieniądze i o nagrody, czyli tzw. gromadzenie środków (‘fund raising’), scenografia, lampka wina, sponsorzy, sponsorzy i jeszcze raz sponsorzy, reżyseria, akustyka, konferansjerka, media, foto, umowy z telewizją, sprawy, sprawy, które dźwiga na sobie rodzina A.O. i dźwigają nasze wspaniałe woluntariuszki, zwłaszcza Emilia Cieniuch (wychowanka naszej fundacji) oraz Magda Nosal.
Emilkę „poderwaliśmy” w Szkole Mediów i Komunikacji im. Jerzego Giedroycia w W-wie, którą ukończyła, zanim zrobiła mgr na UW i podjęła pracę w prawdziwym w Instytucie Sztuki Filmowej na Krakowskim Przedmieściu, a nie w małej fundacji na Żoliborzu.
Emilka to prawdziwy taran, ma chwyt buldoga, nie ma medium, którego by nie sforsowała, przysyła tylko radosne maile: „jutro będzie notka w ‘Dzienniku’”, „GW załatwiona”, „oglądajcie dziś Teleexpress” – dzięki temu Polska dowiaduje się, że Agnieszka żyje, jej piosenki śpiewa już kolejne pokolenie. Na przedwczorajszym koncercie zaproszoną gwiazdą był Maciej Miecznikowski, który dał recital piosenek A.O., podobnie jak kilka lat temu grupa „Raz. Dwa. Trzy” – a więc pokolenie i środowisko inne niż Seweryn Krajewski, Maryla Rodowicz, Katarzyna Gaertner, Adam Sławiński (prezes Fundacji, był na Sali), Włodzimierz Nahorny, ale to dobrze, bo dzięki nim poezja A.O. żyje wśród młodych. A na widowni koncertu galowego zasiadali m.in. Wojciech Młynarski, Krystyna Janda – wielkie gwiazdy, których obecność była dopingiem dla pokolenia wstępującego.
Drugą niezmordowaną wolontariuszką jest Magda Nosal, studentka muzykologii na UW, która poświęca fundacji cały wolny czas, ima się każdej roboty – od składania zaproszeń, poprzez radio fundacji „Okularnicy”, aż po pozyskanie sponsorów i nagród dla laureatek i laureatów konkursu. Trzecim ważnym wolontariuszem jest Maciek Taborowski, który zaczynał u nas jako student prawa, a dziś jest już ważnym specjalistą od prawa Unii Europejskiej, i na koncerty piosenek A.O. wpada tylko z Heidelbergu, Oxfordu czy innej Getyngi.
Najtrudniejsze w fundacji jest zdobycie środków. Trudno zliczyć u ilu ja byłem potencjalnych sponsorów, ile odbyłem rozmów w tonie proszącym, ale bezskutecznych, bo choć na nazwisko Patronki naszej fundacji otwierają się wszystkie serca, to z portfelami już gorzej, każda instytucja albo już „rozdysponowała budżet”, albo ma inny „profil” PR (np. muzyka klasyczna lub sport), albo „spróbujemy w przyszłym roku”. Od czasu do czasu zdarza się jednak sukces: dzięki PZU Życie oraz firmie Winkowski (poligrafia) ukazało się już 6 tomów wspaniałego Wielkiego Śpiewnika Agnieszki Osieckiej – śpiewnika tak pięknego (teksty, nuty, fotografie), że Moniuszko może pozazdrościć. (Pytajcie w księgarniach, albo w fundacji). Z kolei dzięki wsparciu Urzędu Miasta Warszawa, znacznemu od czasu, kiedy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i wielu mniejszych, ale równie serdecznych sponsorów, możliwy jest doroczny konkurs, który zaczynał się od skromnego przedsięwzięcia na Pradze Południe. Tam właśnie w maju obchodziliśmy Dzień Agnieszki na Saskiej Kępie, o czym w tym blogu pisałem (TU i TU).
Wiec proszę mi wybaczyć, że dziś nie piszę o oszustwach polityków, o chmurach na naszym niebie, ale o tym, czym żyje mała fundacja, przyjaciele i rodzina Agnieszki Osieckiej, której główne przesłanie brzmiało: Najważniejsza jest miłość!
PS. W tym nastroju wyjeżdżam na tydzień, bo całe lato pisałem. Jeżeli nie będę miał dostępu do Internetu – proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. „Wyszłem po towar. Zaraz wracam”.