Semantyczny zamach stanu

Przepraszam, Panie Prezydencie,
Przepraszam Panie Premierze:

Za semantyczny zamach stanu, którego próbę zdemaskował Pan Prezydent i potępił Pan Premier.

Za taśmy hańby, które nagrała wczorajsza koalicjantka przy udziale służb (które na szczęście zostaną już rozwiązane za dwa dni), wraz z TVN, która powinna zostać rozwiązana i to wszystko przy pomocy sprzętu, którego pochodzenie powinien wyjaśnić duet Wassermann–Ziobro.

Za Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego – nieświadomych (miejmy nadzieję) współpracowników i bierne narzędzia układu, który – śmiertelnie raniony – chwyta się brzytwy.

Za histerię tych mediów, które jeszcze nie zostały upublicznione na rzecz koalicji rządzącej i śmią iść, ba, pełzać, bo gady pełzają, inną drogą niż wytyczona przez PAP, Polskie Radio i TVP.

Za brutalny, bezwzględny atak ze strony opozycji, która wyolbrzymia – jak mówi zawsze wierny Jacek Kurski – bańkę mydlaną do rozmiarów Zeppelina.

Za to, że Pawlak i Spółka po obejrzeniu taśm prawdy zawiesili rozmowy z PiS (znając poczucie odpowiedzialności PSL, nie traciłbym na miejscu Panów nadziei).

Za to, że Tusk, Rokita, Komorowski i Niesiołowski po obejrzeniu prowokacyjnych taśm nie przypadkowo znaleźli się w Warszawie, nie bez powodu spotkali się w Sejmie i – korzystając z panujących ciemności – zwołali  nocną konferencję prasową, wykazując rzadką jak na wiecznie zaspaną Platformę szybkość reakcji.

Za to, że ponad 60 proc społeczeństwa nie wie, jakie są normalne standardy demokracji, jak w dojrzałej republice parlamentarnej wyglądają negocjacje polityczne, kto z kim i gdzie je prowadzi oraz kto się komu huśta jak Sośnierz.

Za nieuprawnione użycie i powtarzanie w kółko zbitki pojęciowej „korupcja polityczna”, która w żadnym wypadku nie może dotyczyć niepokalanej Renatki i nieposzlakowanego Adama oraz ich przełożonych.

Za Marszałka Marka Jurka, który nie widzi powodu, żeby zwoływać nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, ponieważ nie ma o czym mówić.

Za prowokację polityczną, jaką urządziła opozycja przy pomocy posłusznych sobie służb i mediów, koordynując spotkanie w hotelu, instalację wysoce specjalistycznego sprzętu przez odpowiednio wyszkolonych (w Moskwie?) fachowców, nagranie rozmowy, emisję  w stronniczej TVN, posłużenie się agenciakami ukrytymi pod kryptonimami „Teraz” oraz „My” i zorkiestrowany kociokwik mediów.

Za pomysł utworzenia specjalnego funduszu Sejmu Rzeczpospolitej, przeznaczonego na wykup zobowiązań posłów koalicji.

Za projektanta wnętrz hotelu sejmowego, który nie umiał stworzyć przytulnego nastroju, zmuszając parę posłów do cierpień estetycznych, jak gdyby nie dość było cierpień  etycznych.

Za to, że warchoł został przyjęty do rządu, ponieważ się rzekomo rozwinął i ustatkował, a następnie został z tegoż rzędu usunięty, gdyż okazało się, że jego akuszerem była SB.

Za przejęzyczenie ministra Lipińskiego, który – będąc człowiekiem nadkulturalnym (!) – zamiast przemówić do skazanej językiem, jaki rozumieją skazańcy, zaczął kręcić, że przyśle specjalistów od prawniczej roboty.

Za mało estetyczne, niefortunne rokowania.

Za obrzydliwą megakreację, za szarą sieć służb, mediów i partii opozycyjnych.

Za największą, absolutnie niezasłużoną krytykę, jaka spotyka Pana Prezydenta, Pana Premiera oraz ich czcigodnych koalicjantów, krytykę, jakiej Leszek Miller i towarzysze nigdy nie zaznali.

Za rozpaczliwy kontratak układu.

Za oszalały lincz medialny na Prawie i Sprawiedliwości.

Za Stefana Niesiołowskiego, który – jak mówi marszałek Putra – chlapie ozorem.

Za trupy polityczne, które chciałby widzieć senator Niesiołowski.

Za drania Tuska.

Za armaty wytoczone przeciwko komarowi.

Za cynicznych graczy z Platformy.

Za sojusz liberałów i postkomunistów.
 
 
Za to wszystko oraz  za nich wszystkich przeprośmy i… wypijmy do dna!