Gamonie i krasnale
Wojciech Wierzejski otrzymał mniej głosów niż major Fydrych z partii gamoni i krasnali! Jakżeż tu się nie cieszyć? Klęska LPR to dobra wiadomość, ale to dopiero początek, bo szef tej partii pozostaje wicepremierem i ministrem oświaty w Polsce XXI wieku. Kto wie, czy nie lepszym ministrem byłby major Fydrych, ale to nie jego przyjął Jarosław Kaczyński do koalicji (jak będzie potrzeba, to i jego się zaprosi). Wybory tylko potwierdziły, że JK sprawuje władzę, opierając się na dwóch spróchniałych kulach – Samoobronie i LPR.
Zgadzam się z poglądem, wyrażanym także w naszym blogu, że JK wprowadził na salony „Edków” z LPR i Samoobrony, a oni nie zamierzają się stamtąd ewakuować. Leppera, który wywoził taczkami, jeszcze długo nikt na taczkę nie wsadzi, bo Lepper i Giertych są potrzebni do budowania świetlanej przyszłości, wolnej od takich gamoni jak Balcerowicz, Zoll i spółka. Na szczęście wybory samorządowe pokazały, że istnieją granice, poza którymi wyborcy mówią „dość”.
Trzecia RP miała różne słabości, ale takiego upadku obyczajów nie było. Żeby postawić pomnik Romana Dmowskiego w samym centrum stolicy i teraz tłumaczyć każdemu cudzoziemcowi, który jedzie do MSZ albo do Kancelarii Premiera, kto to był, dlaczego IV RP zbudowała mu pomnik, to trzeba nie mieć wyobraźni. A przede wszystkim – szacunku dla milionów pomordowanych. Niech teraz rzecznik MSZ, odpowiedzialny za wizerunek naszego kraju za granicą, tłumaczy nas przed światem, najlepiej przed tymi, którzy co roku kroczą w Marszu Milczenia.
Zasługi Romana Dmowskiego dla odrodzenia Państwa Polskiego były i będą nie raz uznawane. Seminaria, książki, wykłady – proszę bardzo. Specjalna uchwała Sejmu – wolałbym nie, ale niech będzie. Nie można człowieka wykreślać z historii, skoro ma w niej miejsce. Zmarł w 1939 roku i można powiedzieć, że zabrakło mu wyobraźni, żeby przewidzieć, dokąd prowadzi patologiczny antysemityzm i każda inna forma rasizmu. Ale dzisiaj, ponad pół wieku po Holokauście, odsłaniać pomnik ideowemu patronowi pałkarzy i żyletkarzy, to wstyd i hańba, bo pomnik to co innego niż podręcznik historii – to wzór, przykład, bohater narodowy.
Teraz, oczywiście, Dmowski jest święty, a ci, którzy zbrukali jego pomnik, to wandale. Wandalizmu nie pochwalam, nawet pomnika Kurasia nie powinno się zanieczyszczać, ale trzeba pamiętać, że ci, którzy obsmarowali pomnik Dmowskiego, zostali sprowokowani przez tych, którzy takie pomniki stawiają. Może tylko, zamiast malować swastykę, należało Dmowskiemu założyć na rękę opaskę z Gwiazdą Dawida? Major Fydrych zrobiłby to dowcipniej i mam nadzieję, że jeszcze zrobi.
Inne bulwersujące wydarzenie ostatnich dni to studio wyborcze TVP 3 i redakcji „Dziennika”. Do wyborów wydawało się, że telewizja publiczna to jedno, a koncern Springera to drugie. Merytorycznie i personalnie media te zbliżały się coraz bardziej ku sobie, ale nazywało się to przywracaniem równowagi, stawianiem do pionu, po odchyleniu lewicowym, pod czym rozumiano nawet telewizję pp. Dworaka i Grzywaczewskiego, dumnych ze swojej antykomunistycznej działalności.
Teraz postanowiono zrezygnować z pozorów, w roli listka figowego pojawił się na ekranie redaktor Dębski z „Trybuny”, ale prawdziwymi gospodarzami wieczoru wyborczego TVP okazali się publicyści „Dziennika”. Co i rusz dziennikarze tej gazety nie tylko dzielili się swoimi przemyśleniami, ale też zapowiadali, jakie ich teksty przyniesie nazajutrz wydanie ich gazety, podsuwali przed kamerę odbitki swojego pisma. Takiej nachalnej reklamy gazety jeszcze w telewizji publicznej nie oglądaliśmy. Widocznie Axel Springer kupił TVP, podobnie jak koncern Bauer kupił RMF. Owszem, słyszało się czasami, że telewizyjna „Trójka” może zostać sprzedana, ale że transakcja została zrealizowana, to wynikało z wieczoru wyborczego.
Nawet galopująca na prawo „Rzeczpospolita”, która w poprzednich wcieleniach atakowała Dworaka, że za słabo odzyskuje telewizję, teraz nie wytrzymała obecności konkurencyjnego „Dziennika” na publicznym ekranie i daje dorozumienia, że Wildstein posunął się za daleko. W artykule „Wyborczy ‘Dziennik’ telewizyjny” czytamy: Prowadzącym wieczór w TVP
w sukurs przyjść mieli dziennikarze wydawanego przez koncern Axel Springer ‘Dziennika’, współorganizatora wieczoru. Podczas łączeń z redakcją ‘Dziennika’ publicyści Michał Karnowski, Jan Wróbel, Maciej Rybiński i Cezary Michalski rozmawiali o wyborach, w górnym rogu ekranu prezentowano duże logo ‘Dziennika’, egzemplarze ‘Dziennika’ leżały rozrzucone na stole (…). Po godzinie 22 w TVP 3 Karnowski prezentował wręcz poszczególne strony poniedziałkowego wydania ‘Dziennika’, a dziennikarze reklamowali poszczególne artykuły i komentarze, które napisali. Publicyści ‚Dziennika’ pojawili się zresztą jeszcze na antenie TVP 2: zostali zaproszeni do głównego wydania ‘Panoramy’.
Koncern Axel Springer, wydawca „Faktu” i „Dziennika”, przynajmniej nie udaje bezstronnego, nie ukrywa, jakie ma poglądy, i jaką ma kasę. Prezes Wildstein tłumaczy, że „Dziennik” partycypował z TVP w kosztach badań wyborczych, ale to, co oglądaliśmy na ekranach, to coś znacznie więcej niż badania, to prywatyzacja wieczoru wyborczego. Jedyna pociecha: na biednego nie trafiło. Abonament będą już teraz płacić tylko gamonie i krasnale.