Święte oburzenie
Przez kraj przechodzi fala oburzenia. Dziennik.pl ujawnił amatorski film ze spotkania młodych neonazistów dwa lata temu. Całkiem liczna grupa faszystów pozdrawia się hitlerowskim uniesieniem ręki, skanduje „sieg heil!”, a wszystko to na tle płonącej swastyki. Premier Kaczyński powiedział, że to skandal, będzie chciał się dowiedzieć więcej, zwłaszcza tego, czy wśród uczestników był ktoś związany z władzą. Wicepremier Giertych zawiadomił prokuraturę. Zastępca prokuratora generalnego, p. Kaczmarek, zarządził śledztwo, bo propagowanie faszyzmu i szerzenie nienawiści rasowej jest w Polsce przestępstwem. Media grzmią z oburzenia na neonazistów. Wszyscy zaskoczeni, że takie świństwo było możliwe.
Tymczasem to, co ujawniono, nie jest żadną niespodzianką, nie ma co udawać niewiniątek. Czyż nie dalej jak kilka tygodni temu nie odsłonięto w centrum Warszawy pomnika Romana Dmowskiego – czołowego antysemity? Protestowali przeciwko temu nieliczni, Marek Edelman, Maria Janion i zaledwie kilka innych osób. Gdzie był wtedy pan premier, wicepremier i inni? „Rzeczpospolita” zamieściła wówczas zawstydzający artykuł historyka w IPN, dra Żaryna (szefa pionu edukacyjnego tej instytucji!), który podnosił jedynie zasługi twórcy Narodowej Demokracji, nie wspominając ani słowem o jego drugim obliczu, wręcz drwił z nielicznych autorów protestu.
Kilka miesięcy temu, w obecności prezydenta RP, odsłonięto pomnik ku czci Kurasia – „Ognia”. W ciągu ostatniego roku wyszło na jaw, że jeden wiceprezes TVP i jeden młodociany dygnitarz, chyba w randze wiceministra, ma za sobą wstydliwy epizod, delikatnie mówiąc – wszechpolski. Nie tak dawno znany z fioła na punkcie Żydów Stanisław Michalkiewicz został jednym z wybranych i troskliwie dobranych felietonistów Programu I Polskiego Radia. I to wszystko w ramach przywracania prawdy o naszej historii, w ramach patriotycznego wychowania, pluralizmu itd. Czy ktoś zaprotestował przeciwko takim faworom w mediach publicznych? Czy oburzyli się czołowi politycy – przywódcy PiS i Platformy? Czy oburzył się „Dziennik” albo „Rzeczpospolita”? Czy głos wydał przedstawiciel duchowieństwa? Szanowna profesura? A przecież autorami tych decyzji nie były ogolone na zero osiłki wszechpolskie, lecz członkowie rządzącej elity.
W kraju, w którym twórca, a raczej odtwórca, Młodzieży Wszechpolskiej jest wicepremierem i ministrem edukacji, w którym odsłania się pomniki nacjonalistów, a nawet zabójców w słusznej sprawie, jeden eksces więcej nie powinien znów tak dziwić. Endecja trzyma się mocno. Święte oburzenie, którego jesteśmy świadkami, nie będzie autentyczne, jeśli nadal towarzyszyć mu będzie pobłażanie dla innych prowokacji, z których wymieniłem zaledwie kilka.