Głos ma towarzysz dyktafon
Kampania wyborcza w toku. IV RP w natarciu. Głos ma towarzysz dyktafon.
Najpierw sensacyjne dowody prokuratury: podsłuchane rozmowy, nagrania z kamery, wizualizacje – trzeba przyznać, że cały ten show był przygotowany bardzo sprawnie i na pewno, przynajmniej częściowo, osiągnął swoje cele: obniżył wiarygodność Kaczmarka, Kornatowskiego i innych ew. świadków w sprawie przecieku, wykazał determinację rządu, a w sferze propagandy wreszcie pokazał wymarzony układ – polityk idzie do oligarchy, ten wzywa posła itd. Mityczny układ wreszcie przybrał konkretną twarz – twarz Krauzego, Kaczmarka, Netzla, Kornatowskiego. Że to jeszcze wczoraj byli ludzie niewiniątek z PiS, że większość była przez nich mianowana, że wspólnie szukali kont zagranicą, że wspólnie partaczyli wniosek o ekstradycję Mazura, że wczoraj pili sobie z dziubków – to ma tylko świadczyć, że „nawet we własnym gronie”, że „nie ma świętych krów…”
Czy to wszystko ostoi się przed niezawisłym sądem, czy Kaczmarek wszedł do Krauzego, czy Woszczerowicz ostrzegł Leppera etc. – to będzie ważne, gdy dojdzie do procesu. Na razie liczy się efekt socjotechniczny, propagandowy, a ten był znaczny i może wpłynąć na wynik wyborów. Na fali tego sukcesu propagandowego premier wygłosił apel do narodu o poparcie.
Gdzie jednak zatraciła się linia pomiędzy instytucjami Państwa, takimi jak prokuratura i CBA, a partyjną propagandą wyborczą? Ilustruje to zachowanie ministra Ziobry, który na konferencji prasowej straszył, że po Kaczmarku, Netzlu, Kornatowskim przyjdzie kolej na Tuska, Olejniczaka, Giertycha. Minister Sprawiedliwości bez cienia wstydu zapowiadał, że instytucje Państwa polskiego zostaną wykorzystane do walki wyborczej w interesie PiS. Panowie Tusk, Olejniczak, Giertych mają prawo obawiać się, że są nagrywani i filmowani przez wielkiego brata, jakim jest IV RP z kamerą przemysłową i dyktatofonem.
Spełnia się najgorszy scenariusz: już dwa lata temu, kiedy PiS brał cały aparat ścigania (resorty spraw wewnętrznych i sprawiedliwości, policję, prokuraturę, CBŚ, WSI) plus zakładał własne (CBA) i do tego jeszcze zagarnął publiczne środki przekazu, przez które ustalone tą drogą rewelacje można głosić wszem i wobec, zachodziła obawa, że państwo zostanie zawłaszczone. I tak się stało. Show, którego jesteśmy widzami, ma napędzać wyborców PiS. Trzeba przyznać, że robota bardzo sprawna i obawiam się, że będzie skuteczna. Państwo jest wszechpotężne, zamiast sierpa i młota służy kamera i dyktafon.