Echa debaty
Również i na naszym blogu nie milkną echa piątkowej debaty. Widać, że duże wrażenie wywarło beztroskie wyznanie Jarosława Kaczyńskiego, że kiedy już dopuścił Samoobronę do prawdziwego rządzenia, to zaraz za nią maszerowało CBA. „akimbo” pisze, iż świadczy to o instrumentalnym traktowaniu tej instytucji. To prawda. JK jest tak zepsuty, że nie widzi niczego niestosownego w wysyłaniu agentów krok w krok za swoimi sojusznikami. Ciekawe, czy śledzili oni również jego ludzi – Gosiewskiego, Dorna i spółkę. Czy chodzili za Sikorskim? Bo że chodzili za Kaczmarkiem, to chyba nie ulega wątpliwości. Wygląda na to, że premier do spółki z Mariuszem Kamińskim decyduje, kogo wziąć na muszkę. Ani parlament, ani opozycja, ani inne partie nie mają nic do powiedzenia w sprawie wykorzystywania CBA oraz całego „ciągu technologicznego”. Nawet Wassermann nie jest do tego dopuszczany, w każdym razie dawał to do zrozumienia podczas afery z prowokacją w Ministerstwie Rolnictwa.
„ANCA” pisze: „Jak już musi być kaczor to niech będzie Donald”. Zgoda, ale tylko jeśli musi być kaczor. Lepszy Donald niż Jarosław, choćby dlatego, że nie ma brata prezydenta, co zmniejszałoby samowładztwo Kaczorów. ALE Tusk powinien zdobyć się na chwilę refleksji (może dziś pomoże mu Kwaśniewski) i powiedzieć, czy warto było zapędzać się w krytyce III RP i popierać IV? Czy słuszne było tak dalekie poparcie dla lustracji a la Rokita? Utworzenie IPN? CBA? Prowokacja Miodowicza i Jaruckiej przeciwko Cimoszewiczowi? Na te i inne pytania „Donaldu Tusku” powinien odpowiedzieć.
Nie podzielam optymizmu „Niewierzącego lecz praktykującego”, że POPiS jest niemożliwy bez wyjaśnienia śmierci Barbary Blidy i afery w Ministerstwie Rolnictwa. Raczej zgadzam się z „Andd”, że taka koalicja jest możliwa. Jeśli nie będzie większości PO + PSL i Platforma będzie zmuszona wybierać pomiędzy PiS a LiD, to nie można POPiS-u wykluczyć. Platforma jest jednak partią prawicową, jeździła po błogosławieństwo do Krakowa, myślę, że bliżej jej do PiS niż do „postkomunistów”. (Choć nawet senator Gowin w ostateczności nie wykluczał koalicji z LiD). Obym się mylił.
Zgadzam się z „Heleną”, iż w debacie za mało mówiono o podważaniu demokracji w IV RP, o tych wszystkich machinacjach z Krajową Radą, o przerobieniu mediów publicznych na partyjne, o zastraszaniu sędziów itp. Jeżeli było to świadome ze strony Tuska – to źle, ale mogło być przypadkowe. Debata to jednak improwizacja. Być może dzisiaj ta sprawa wróci. Na marginesie: jeśli prawdą jest, jak pisze „Pielnia1”, że Joachim Brudziński nazwał Tuska „fircykiem”, to kolejny raz świadczy o sekretarzu generalnym PiS jak najgorzej. Stanowi to kontynuację wypowiedzi Dorna, że w dziedzinie „opakowania” debatę wygrał Tusk, a w dziedzinie treści – zdecydowanie zwyciężył Kaczyński. Dla tych ludzi Kaczyński jest bogiem, a Tusk – diabłem.
„Kwant” pisze, że zdesperowany J. Kaczyński zaczął bić na oślep, ostatnio uderzył w PSL – teraz to też są „liberałowie”. Nie byłbym taki pewien, że PiS napada na PSL „na oślep”. Powody ataków widzę dwa: walka o głosy na wsi oraz (przynajmniej teoretyczna) możliwość koalicji PO – PSL po wyborach. J.K. chce wyciąć Samoobronę i PSL na wsi, żeby przejąć ich głosy wprost lub za pośrednictwem „nowego, autentycznego ruchu ludowego”. Apetyt J.K. ma wilczy.
„Andrzej” krytykuje cyniczne podłączanie się min. Szczygło pod obchody rocznicy bitwy pod Lenino, mało wiarygodne w świetle polityki historycznej PiS, która „przedstawia żołnierzy jako pachołków Stalina”. Zgadzam się z Panem całkowicie. Aleksander Szczygło nie budzi najmniejszego zaufania politycznego.
„Pielni1” nie podobały się w debacie deklaracje o miłości do ojczyzny. Mnie też nie. Pytanie, czy panowie kochają Polskę, wydało mi się na poziomie szkoły podstawowej. Trudno w takiej debacie na oczach milionów uniknąć frazesów, co też się i stało.
Zobaczymy jak będzie dzisiaj.