Katastrofa nie tylko lotnicza

0casa600.jpg 

Fot. Lasyk / REPORTER 

Katastrofa pod Mirosławcem ujawniła smutny stan polskiego lotnictwa wojskowego, a szerzej – lukę cywilizacyjną pomiędzy nowoczesnym samolotem hiszpańskim CASA, a jego polskimi użytkownikami. Spójrzmy na niektóre czynniki wymienione przez komisję badającą przyczyny tragedii. Mam na myśli tylko te czynniki, które mają związek z jakością pracy, z poważnym traktowaniem swoich obowiązków, stosunkiem do ryzyka, a mówiąc ogólnie – z kulturą i cywilizacją:

  • Niewłaściwy dobór załogi do wykonania zadania” (załoga niedoszkolona w obsłudze tego modelu samolotu, i przepracowana, od świtu do nocy wykonała szereg lotów, z 7-godzinną przerwą na lotnisku);
  • niewłaściwa współpraca załogi w kabinie;
  • wystąpienie dezorientacji przestrzennej załogi w wyniku niewłaściwego podziału uwagi w czasie lotu bez widoczności ziemi;
  • wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżeniu do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu oraz przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas obu podejść do lądowania;
  • brak obserwacji wskazań wysokościomierza;
  • brak obserwacji przyrządów pilotażowo – nawigacyjnych w końcowym etapie drugiego podejścia do lądowania;
  • nieumiejętne sprowadzanie samolotu do lądowania przez kontrolę lotu na lotnisku;
  • niewłaściwe komendy radiowe z lotniska, sugerujące w ostatniej fazie lotu przeniesienie uwagi załogi na zewnątrz kabiny samolotu;
  • błędna interpretacja wskazań wysokościomierza przez załogę;
  • próba nawiązania kontaktu wzrokowego załogi z obiektami naziemnymi bez widoczności ziemi niezgodnie z obowiązującymi procedurami;
  • niestawienie wysokości decyzji (minimalnej wysokości zniżania);
  • niewłaściwa analiza warunków atmosferycznych;
  • brak wyszkolenia drugiego pilota na samolocie CASA C-295M w warunkach noc IMC;
  • brak doświadczenia dowódcy załogi na tej wersji samolotu;
  • brak doświadczenia kontroli ruchu lotniska Mirosławiec w sprowadzaniu samolotów innych niż Su-22;
  • posługiwanie się innymi jednostkami miar przez załogę i kontrolerów;
  • błędne określenie i przekazywanie zainteresowanym informacji o warunkach do lądowania na lotnisku Mirosławiec.

Przytoczyłem tylko te czynniki, które mają do czynienia z poczuciem odpowiedzialności (powierzenia zadania ludziom nie dość przygotowanym), z jakością wyszkolenia, kulturą pracy i służby, sumiennością pełnienia obowiązków. Niestety, kilka innych katastrof, np. katastrofa samolotu szkoleniowego Iskra podczas defilady nad Warszawą, zderzenie w powietrzu dwóch samolotów w trakcie pokazów w Radomiu, katastrofa śmigłowca z premierem na pokładzie – wszystkie one wynikały z podobnych powodów: niechlujstwo, niestaranność, lekceważenie przepisów, demoralizacja, niska kultura pracy, szerzej mówiąc – zaległości cywilizacyjne.

Niska kultura materialna i lekceważenie przepisów są u nas nagminne. Wystarczy przypomnieć katastrofę samochodu ferrari w Warszawie, opinię francuskich specjalistów o stanie polskiego autokaru, który uległ wypadkowi niedaleko Grenoble, a także inne wypadki polskich autokarów. Jak nie uszkodzone hamulce, to przepracowani lub brawurowi kierowcy. Byle ruszyć w drogę, byle zdążyć, byle dojechać, byle wylądować.

Dobrze, że po tragedii w Mirosławcu zaczyna się o tym mówić otwarcie, trzeba tę rozmowę przeprowadzić do końca, do bólu, jak najmniej ukrywając za paragrafem „tajne”, za pięknymi tradycjami polskiego lotnictwa, za bitwą o Anglię, żeby śmierć tych ludzi nie poszła na marne. Bo to, co ujawnił rąbek raportu komisji, jest przerażające. Ileż zagrożeń kryje się w jednym tylko fakcie, że kontrola ruchu na lotnisku nie miała doświadczenia w sprowadzaniu samolotów innych niż Su-22. To znaczy, że gdyby – nie daj Boże – miał tam awaryjnie lądować samolot innego typu, byłoby to zagrożone dodatkowym ryzykiem. Nie chcę nawet uruchamiać wyobraźni, ani pisać o luce cywilizacyjnej, w jakiej znalazło się nasze lotnictwo wojskowe, a my wraz z nim, bo przecież lotnictwo wojskowe mamy nie z Marsa, tylko jest ono częścią naszego kraju, naszej kultury, naszej cywilizacji. Katastrofa pod Mirosławcem potwierdza najgorsze stereotypy, w rodzaju ‘polnische Wirtschaft’, które co prawda odchodzą w przeszłość, bo nasz kraj znajduje się w trakcie przyspieszonej modernizacji, ale trudniej zmienić ludzi niż samoloty. Chcemy zmieniać Europę, ale warto zacząć od siebie.